Robert Lewandowski udzielił wywiadu dla Przeglądu Sportowego
Przegląd Sportowy: Mierzy pan w koronę króla strzelców 1. Bundesligi?
Robert Lewandowski: - Wciąż za wcześnie na takie deklaracje. Na obecnym etapie rozgrywek nie ma sensu głośno o tym mówić. Poczekajmy jeszcze kilka kolejek. Zobaczymy, jak będzie się układać czołówka listy strzelców. Początek rundy rewanżowej mam niezły, ale przecież rywale też trafiają do siatki.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że tych bramek w pierwszych meczach rundy rewanżowej mógł pan zdobyć jeszcze więcej.
- Ale też trudno sobie wyobrazić, by którykolwiek piłkarz miał zawsze stuprocentową skuteczność. Nie chcę się zatrzymywać i żałować niewykorzystanych okazji, chcę się skoncentrować na spotkaniach, które przede mną.
Kilku takich sytuacji można się jednak doliczyć bez problemu.
- Z reguły były to jednak sytuacje, w które był zamieszany przynajmniej jeden przeciwnik. Nie były to zupełnie klarowne okazje strzeleckie. Jedną z najlepszych ? z tych niewykorzystanych ? miałem w meczu z Norymbergą, gdy na początku meczu dogrywał mi piłkę Kuba Błaszczykowski. Minimalnie przestrzeliłem, ale nawet wtedy byłem naciskany przez jednego z rywali. Nie straciłem skuteczności, w miarę regularnie trafiam do siatki i to jest najważniejsze.
Dopiero skończył się styczeń, a pan już musi grać na najwyższych obrotach. Za chwilę mecz kadry, a później Liga Mistrzów.
- Trafiliśmy na Szachtara Donieck. To wcale nie było dobre losowanie, choć oczywiście nikt nie wpada w panikę. Ukraińcy są do przejścia, choć podejrzewam, że wcale nie będzie łatwo, bo pokazali, że są w stanie wygrać z każdym. My jednak również w jesiennych meczach udowodniliśmy, że stać nas na bardzo wiele, mamy ogromny potencjał i wolę wygrywania. Wyszliśmy z bardzo mocnej grupy, i to na pierwszym miejscu. Teraz szykujemy się na twardą walkę, tym bardziej że pierwszy mecz gramy w Doniecku. Po wyjściu z grupy zaczęliśmy poważnie myśleć o awansie do kolejnej rundy. Nie chcemy poprzestawać na tym, co już udało się osiągnąć.
A co z ligą? Może się jeszcze zdarzyć cud i dopadniecie Bayern Monachium?
- Rzeczywiście, potrzeba nam cudu, bo w zasadzie bezbłędny Bayern musiałby stracić sporo punktów, a my musielibyśmy grać właściwie bez strat. Nie chcę definitywnie przesądzać sprawy, ale sytuacja jest taka, że musimy brać pod uwagę, że nie uda nam się doścignąć lidera, któremu ogromnie rzadko przytrafiają się jakiekolwiek potknięcia.
Zanim rozstrzygnie się walka o mistrzostwo 1. Bundesligi, czeka was starcie z Bayernem w Pucharze Niemiec.
- Nie da się porównać rozgrywek pucharowych z rywalizacją w Bundeslidze. Nawet jeśli sobie poradzimy z Bayernem w Pucharze, to trudno się upierać, że z tego powodu będzie nam łatwiej w lidze. Gdybyśmy jeszcze mieli tyle samo punktów. Ale mamy mniej, straty są duże, choć cały czas podkreślam, że będziemy walczyć do samego końca ? na wszystkich frontach. W Bundeslidze, w Pucharze Niemiec, w Champions League i ja oczywiście również w reprezentacji.
A jak pan sobie radzi z nieustannymi spekulacjami na temat transferu? Przeszkadzają w treningach i grze czy motywują?
- Nie mają większego znaczenia. Wiem, jak to działa. Media piszą, komentują, zajmują się mniej lub bardziej wiarygodnymi informacjami. Gdybym czerpał wiedzę tylko z takich źródeł, to może bym się denerwował. Ale ja wiem, na czym stoję, i dystansuję się od tego szumu.
No to na czym pan stoi?
- Wiedziałem na przykład, że w zimowym okienku nie odejdę z Dortmundu, dlatego wiele informacji traktowałem z właściwym dystansem.
A gdzie pan zagra w przyszłym sezonie?
- W tej chwili nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Jestem nadal zawodnikiem Borussii Dortmund i skupiam się na celach mojej drużyny.
Ale bierze pan pod uwagę zmianę klubu?
- Wszystko jest możliwe. Niczego w tej chwili nie przesądzam. Ale raz jeszcze podkreślę, że koncentruję się w tej chwili na najbliższej przyszłości i meczach, które mam do rozegrania z Borussią, jak i reprezentacją Polski.