Borussia Dortmund to specyficzny klub z tradycjami, barwną historią pełną wzlotów i upadków, zrzeszająca ludzi wyjątkowych, nie tylko pod względem umiejętności piłkarskich, ale przede wszystkim wielkich osobowości. Stowarzyszenie, którego kibice tworzą z klubem jeden organizm. Fani wyjątkowi, bez których Borussia po prostu dziś by nie istniała. Mimo, że między 2003, a 2012* rokiem Borussii praktycznie nie było na mapie Europy, kibice nie odwrócili się od drużyny. Dalej przychodzili na stadion w imponującej liczbie ponad 70 tysięcy.
Koniec pięknej ery...
Po wygraniu Ligi Mistrzów w 1997 roku i odejściu ojca wielkich sukcesów Borussii z lat 90-tych Ottmara Hitzfelda, klub popadł w przeciętność. Kibice rozochoceni mistrzostwami Niemiec w latach 1995 i 1996 oraz triumfem w Lidze Mistrzów 1997r. oczekiwali, że Borussia na trwałe pozostanie wśród europejskich gigantów.
Niestety kolejne sezony BVB grała poniżej oczekiwań. Jeszcze sezon 1997/1998 w Lidze Mistrzów można uznać za udany. Borussia odpadła w półfinale z Realem Madryt po dwumeczu pełnym kontrowersji. W Bundeslidze niestety plątała się w środku tabeli. Drużyna naszpikowana gwiazdami takimi jak Matthias Sammer, Andreas Möller czy Thomas Icke Häßler nie spełniała pokładanych w niej nadziei.
Szalona inwestycja...
Latem 2000 roku na ławce trenerskiej zasiadł Sammer, który pod koniec 1999 roku musiał zakończyć karierę zawodnika z powodu poważnej kontuzji kolana. Człowiek szalenie ambitny, nastawiony wyłącznie na sukces. Autorytet na boisku, zdobywca jedynej, jak do tej pory, Złotej Piłki dla zawodnika BVB. Idealny charakter wokół którego można odbudować wielką drużynę. Tak zaczęto pompować żółto -czarny balon pod nazwą Borussia Dortmund. Potężna marka jaką była BVB generowała duże przychody. Ogromne pieniądze niestety były wydawane zbyt rozrzutnie przez ówczesnego managera Michaela Meiera. Transfery gwiazd Tomasa Rosicky'ego, Jana Kollera czy w końcu najgłośniejszy transfer tamtych czasów w Niemczech Marcio Amoroso za 50 mln marek(!) wydawały się szaleństwem. Zainwestować by zaatakować - takim mottem kierowało się kierownictwo klubu, a zwycięstwo nadeszło w 2002 roku. Borussia ponownie zgarnęła mistrzowską paterę.
Niestety sukces ten był krótkotrwały i niewymierny do nakładów finansowych nałożonych na klub. Brazylijsko-czeska mieszanka podbijała serca kibiców, ale zaledwie rok po mistrzostwie rozpoczął się upadek klubu. Kierownictwo BVB nastawione na stałe zyski z Ligi Mistrzów nie przewidziało tego, że Borussia może w tych rozgrywkach nie zagrać. Latem 2003 roku koszmar stał się faktem. FC Brugge pokonało Borussię w eliminacjach do Pucharu Europy. Gwiazdy zawiodły, a Dortmund nie zagrał w Lidze Mistrzów. Pieniądze się skończyły i pozostała ogromna dziura budżetowa. Kara za brak pokory była ogromna. Borussia jedną nogą była już w zaświatach. A jeszcze kilka miesięcy wcześniej z szyderczym uśmiechem Michael Meier odrzucał ogromne oferty za piłkarzy BVB wypowiadając lakoniczne słowa Pieniędzy w Dortmundzie pod dostatkiem, a Metzelderów nie ma zbyt wielu odrzucając ofertę 25 mln euro od Realu Madryt za stopera BVB Christopha Metzeldera. Wielkie nazwiska jak szybko się pojawiły tak szybko zaczęły opuszczać tonący pokład. Amoroso, Frings, Ewerthon, Rosicky...
Okręt idzie na dno...
W tym czasie narodziła się nowa tożsamość klubu z Dortmundu pod hasłem Not for sale. Ówczesny prezydent Gerd Niebaum i manager Michael Meier podali się do dymisji. Stery przejął Hans Joachim Watzke wraz z Michaelem Zorcem. Obaj byli w dawnym zarządzie lecz pełnili niezbyt znaczące funkcje. Watzke opracował plan ratunkowy, który zakładał ogromne oszczędności, przedstawiając go na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy otarł się niemal o kpiny. Ale udało się. Plan został zaakceptowany, a pan Watzkę mógł zacząć jego realizację. Hasło przewodnie Echte Liebe (prawdziwa miłość) idealnie obrazowało jak odbudowywany będzie klub.
Na pierwszy ogień poszedł budżet płacowy. Ci, którzy chcieli zostać i dalej funkcjonować w tej społeczności musieli zaakceptować obniżkę wynagrodzenia. Zawodnicy BVB stali się pożądanym towarem, a inne kluby jak hieny wykorzystywały problemy finansowe. Składając oferty poniżej realnej wartości graczy z Dortmundu.
Pozostali najwierniejsi...
Czytając książkę Jurgen Klopp Czarodziej z Dortmundu na 228 stronie można zobaczyć wykres sporządzony przez specjalistów z branży marketingowej i psychologów obrazujący wartości reprezentowane przez Borussię Dortmund. Główne z nich to przyjaźń, wierność, rodzina, ojczyzna bezpieczeństwo. Dla porównania Bayern Monachium reprezentuje skrajnie inne wartości z obszaru dominacji takie jak np. sława, elita, duma, władza... Pierwszym najważniejszym przykładem bezgranicznej miłości do klubu jest Lars Rickien, złote dziecko BVB i strzelec pamiętnego gola w finale Ligi Mistrzów. Jego karierę zahamowały kontuzje, gdy stracił miejsce w wyjściowym składzie pozostał w Dortmundzie mimo atrakcyjnych ofert z Glasgow Rangers i Manchesteru City. Nawet gdy w kwietniu 2007 roku Thomas Doll przesunął Rickena do rezerw ten nie skorzystał z ofert innych klubów. Lars Ricken grał w Borussii przez 17 lat, a obecnie jest koordynatorem ds. szkolenia młodzieży w BVB.
Następnym, dla którego Borussia była więcej niż pracodawcą jest Brazylijczyk Dede, sympatyczny lewy obrońca gdy w 1998r. przyjechał do Dortmundu mówił sobie co ja tutaj robię, pogram rok i uciekam. Trochę się chłopina zasiedział, bo odszedł dopiero w 2011r. Gdy żegnał się z fanami na uroczystej fecie z okazji wywalczenia Mistrzostwa Niemiec chyba każdemu Borusse łza zakręciła się w oku. W 2007 roku Dede dostał ofertę marzeń od AS Romy. Borussia zablokowała ten transfer, piłkarz był rozczarowany tym faktem, ale zaakceptował decyzję klubu. Powiedział wtedy - Dostałem ofertę 4 letniego kontraktu od Romy, zapewnia mi ona wielokrotność tego co zarabiam w Borussii, myślę, że przez tyle lat gry w BVB uczciwie zasłużyłem na ten transfer, ale kocham ten klub i kibiców jeśli zostanę, zaakceptuję to. Po latach Dede przyznał iż dobrze się stało, że wtedy nie opuścił Dortmundu.
Ze starej gwardii został już tylko Sebastian Kehl i Roman Weidenfeller. Obaj, gdy Borussia wpadła w kryzys, zgodzili się na obniżkę wynagrodzenia. Szczególnie Sebastian był wtedy niezwykle atrakcyjny na rynku transferowym. Charyzmatyczny defensywny pomocnik był reprezentantem Niemiec a jego gra była bardzo skuteczna. Borussia stoczyła prawdziwą batalię z Bayernem Monachium o to by zatrudnić Kehla u siebie. Utalentowany zawodnik Freiburga był już praktycznie dogadany z FCB. W ostatniej chwili Borussia przebiła ofertę Bawarczyków co bardzo rozzłościło Uliego Hoeneßa. Sebastian jest dziś Kapitanem BVB i bardzo ważną częścią zespołu. To on jak to się mówi wśród zawodników trzyma szatnię.
Nowa generacja bohaterów...
Również młodzi zawodnicy potrafią docenić jak wiele zawdzięczają klubowi z Westfalii. Kiedyś to gwiazdy tworzyły Borussię, obecnie to Borussia tworzy gwiazdy. Szczególnie imponuję postawa Matsa Hummelsa, który jest kreowany na przyszłego kapitana BVB. Mats przedterminowo przedłużył kontrakt z Borussią i na własne życzenie anulował wszystkie klauzule umożliwiające jego transfer z Dortmundu. Mimo iż to wychowanek naszego największego sportowego rywala, Bayernu Monachium, doskonale wie kto dał mu szansę. Hummels w Dortmundzie zarabia 4 mln euro rocznie, a przecież w Bayernie przebicie tej kwoty nie jest problemem. Po raz kolejny Borussia zagrała na nosie Hoenessowi, który liczył, że Borussia wyprodukuje jednego z najlepszych obrońców w Niemczech, a Bayern za niewielkie pieniądze go odkupi.
Inny supertalent z Dortmundu, Mario Götze, tez podpisał długoterminową umowę i w ostatnich wywiadach dla magazynu Bild podkreśla iż nie wykluczone, że zostanie w Borussii do końca kariery. Michael Zorc nie marnuje czasu i przedwcześnie przedłużył kontrakty prawie ze wszystkimi ważnymi zawodnikami. Został jeszcze Kehl, Weidenfeller, Grosskreutz i Lewandowski. Umowy dla pierwszej trójki z nich wydają się być kwestią czasu.
Lewandowski nie odchodź...
Michael Zorc największy kłopot ma z Robertem Lewandowskim. Według nieoficjalnych źródeł nowa umowa zagwarantuje mu zarobki poziomie 3,5 mln euro za sezon czyli tyle co zarabia Marco Reus. Lewy podobno żąda nie mniej niż 5 milionów. Polak marzy o transferze do wielkiego klubu. Piłkarski poker trwa. Nasuwa się pytanie kto na tym bardziej ucierpi, czy Borussia, która straci dobrego zawodnika, który zaaklimatyzował się w Dortmundzie, nauczył języka i jest jednym z najlepszych napastników Bundesligi czy Robert, który w BVB został obdarzony ogromnym kredytem zaufania jakiego z pewnością nie dostanie w innej drużynie z europejskiej czołówki.
Ponadto w Dortmundzie nie musi obawiać się o miejsce w wyjściowym składzie i jest w klubie, który prawdopodobnie zagwarantuje mu regularną grę w Lidze Mistrzów i w jednej z najsilniejszych i najlepiej rozwijających lig świata jaką jest Bundesliga. Gdzie będzie mu lepiej? W Manchesterze United? Chelsea? City? W klubach gdzie zawodników traktuję się jak najemników i oczekuje natychmiastowych efektów. W tych klubach nie będzie sentymentów, nie będzie słabych konkurentów do składu. Wszyscy pamiętamy trudne początki Roberta w Borussii i cierpliwość Kloppa. W United czy City nikt nie będzie czekał, grali będą inni - van Persie, Rooney, Dzeko czy Balotelli. W jednym z ostatnich wywiadów Jurgen Klopp powiedział na temat odejścia Lewandowskiego inne matki też mają pięknych synów. Nie ma ludzi niezastąpionych i te słowa niech będą przestrogą dla tych którzy w pogoni za sławą i marzeniami opuszczą Dortmund tak jak Nuri Sahin...
Powrót syna marnotrawnego...
2 lata temu Nuri Sahin obwieścił fanom, że odchodzi z Borussii spełniać marzenia z dzieciństwa o grze dla Realu Madryt. Rzeczywistość okazała się bezwzględna i brutalna, a marzenia przerodziły się w koszmar. Sahin, wybrany najlepszym piłkarzem Bundesligi, doznał kontuzji kolana. Nie zdołał przebić się do składu Realu. Krążyły pogłoski, że Jose Mourinho nie dawał Turkowi szans gdyż nie zabiegał o jego transfer z Dortmundu, który przeprowadził na własne życzenie Jorge Valdano ówczesny dyrektor generalny Realu Madryt. Szukając gry Sahin skorzystał z propozycji rocznego wypożyczenia do Liverpoolu, lecz i tam nie zdołał wywalczyć miejsca w składzie. Po 6 miesiącach Liverpool postanowił zerwać umowę wypożyczenia. W 2011 roku gdy Turek żegnał się z Dortmundem, dyrektor BVB Hans Joachim Watzke powiedział, że gdy tylko Nuri postanowi wrócić to BVB zrobi wszystko żeby mu to umożliwić. Taki sygnał nadszedł z Madrytu 48 godzin przed oficjalną prezentacją Sahina w koszulce Borussii z numerem 18. Według nieoficjalnych informacji Nuri dołączył do BVB na zasadzie 1,5 rocznego wypożyczenia z opcja pierwokupu w wysokości 6 milionów euro. Piłkarz zrezygnował z wyższego wynagrodzenia i zaakceptował zarobki w wysokości 3 mln euro rocznie czyli o 500 tys euro mniej niż Borussia proponowała Sahinowi przed transferem do Realu.
Warto budować przyszłość z BVB...
To co wspólnie osiągnęli Watzke, Zorc i Klopp można nazwać prawdziwym cudem. Reanimowali trupa zaczynając praktycznie od zera. Bez pieniędzy na transfery, z ogromnymi długami do spłaty. Dziś, 8 lat od momentu krytycznego, Borussia jest wzorem tego jak powinien być zarządzany wielki europejski klub. Osiągnęli sukces sportowy niskim nakładem finansowym, rozpędzili wielka machinę, która z roku na rok osiąga coraz większe zyski. Borussia zawsze była atrakcyjna z marketingowego punktu widzenia. Jest to druga najbardziej rozpoznawalna marka niemiecka po Bayernie Monachium. Watzke wprowadzając żelazne zasady nakreślił pewien model. Celem klubu jest inwestowanie w młode talenty, z których geniusz trenerski Kloppa potrafi wycisnąć wszystko co najlepsze. Ze sportowego punktu widzenia, biorąc pod uwagę wyjściowy skład, Borussia nie ustępuje potężnemu Bayernowi co udowodnili wygrywając 2 lata z rzędu Mistrzostwo Niemiec i deklasując rywala z Monachium w finale DFB Pokal. W tym sezonie niestety została obnażona słabość BVB... Brak jakości wśród rezerwowych. Obserwując działania zarządu na rynku transferowym można odnieść wrażenie, że Zorc najpierw chcę załatwić sprawę kontraktów wszystkich obecnych graczy Borussii na której Klopp zamierza opierać grę do co najmniej 2016 roku. Można przypuszczać, że od lata Zorc ruszy z ofensywa transferową aby zwiększyć jakość drużyny. Na dzień dzisiejszy przyszłość Borussii zapowiada się naprawdę dobrze i warto być częścią tego wspaniałego projektu identyfikującego się pięknym hasłem Echte Liebe!
--
*Napisałem, że do 2012 ponieważ mimo występów w Lidze Europejskiej i poprzedniej edycji Ligi Mistrzów nie zostawiliśmy po sobie śladu w tych rozgrywkach. Dopiero obecną edycje można uznać za zmartwychwstanie na arenie międzynarodowej.
Michał Maczuga
Te słowa brzmią pięknie.
Ale kiedy przemówią do Roberta ?
Kiedy przejrzy na oczy i zobaczy że jest wśród przyjaciół ? Ta piękna historia BVB może przecież mieć kontynuację razem z Lewandowskim, Hummelsem, Goetze, Reusem i resztą czy Robert naprawdę nie widzi że może zapisać kolejną wspaniałą kartę historii w Dortmundzie.
Pamiętaj to hasło Lewy, Pieniądze to nie wszystko i Echte Liebe BVB
;
Oby takich wiecej ! :D
Jeden z bohaterow z 1997, Paulo Sousa, wczoraj zostal trenerem New York Red Bull
Po prostu Borussia Dortmund!