W przerwie zimowej zarząd Borussii Dortmund miał ręce pełne roboty. Kontrakt przedłużył Neven Subotić, Sven Bender oraz Marcel Schmelzer, a do tego do Dortmundu wrócił Nuri Şahin. Reprezentant Turcji w 2011 roku doprowadził Borussię do mistrzostwa Niemiec, a następnie przeszedł do Realu Madryt. Teraz wrócił do swojego dawnego klubu. Zorc zdradza w jaki sposób udało się przekonać defensywnego pomocnika do ponownego podpisania umowy z BVB, co sobie obiecuje po tym piłkarzu i jakie cele z Şahinem w europejskich pucharach ma teraz Borussia.
Bundesliga.com: Czy w czasie pana długoletniej już pracy jako dyrektor sportowy, spotkał pan piłkarza, który z taką radością i zaangażowaniem mówił o powodach, dla których zdecydował się wrócić do Borussii?
Michael Zorc: - Szczerze mówiąc nie spotkałem się jeszcze z takim przypadkiem. Ale wydaje mi się, że przy prezentacji Nuriego doskonale było widać, jak wielka jest radość u wszystkich, że mogliśmy przeprowadzić ten transfer. Ale trzeba też otwarcie powiedzieć, że cała akcja była możliwa do realizacji właśnie dlatego, że Şahinowi tak bardzo zależało na ponownej grze dla Borussii.
Mówi pan o rezygnacji Şahina z większych zarobków, żeby móc znowu grać u siebie w domu, jak sam to określił turecki piłkarz?
- Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę, jak bardzo różnią się zarobki w Realu Madryt i Borussii Dortmund. Ale Nuri zgodził się na wszystkie nasze warunki, żeby ponownie grać w koszulce BVB. Inaczej ten transfer byłby niewykonalny. Ale to pokazuje też, że to co mówił o uczuciach do Borussii nie było tylko gadaniem. To było szczere. Za tym kryje się życzenie, żeby w najbliższych latach grać w naszej drużynie i nigdzie indziej.
Jakie znaczenie przy tym transferze miało sprowadzenie z powrotem utraconego syna? I co sobie obiecujecie po tym transferze, jeśli chodzi o poziom sportowy?
- Najważniejszy jest przede wszystkim aspekt sportowy. Nawet jeśli przez ostatnich 18 miesięcy Nuri grał dosyć mało, to znamy jego możliwości i wiemy doskonale, co potrafi. Dlatego jesteśmy przekonani, że w kolejnych sezonach będzie on dla nas dużym wzmocnieniem. W pomocy może grać z każdym naszym zawodnikiem. Şahin ma niesamowite umiejętności piłkarskie. A z charakteru idealnie pasuje do Borussii, w stu procentach.
Zwrócił pan uwagę, że ostatnio Şahin mało grał. Sądzi pan, że Turek w powrocie do dawnej formy będzie potrzebował trochę czasu?
- To jest oczywiste i w pełni logiczne. Tym bardziej, że mamy zespół, który przez ostatnie półtora roku jeszcze bardziej się rozwinął i gra coraz bardziej na pamięć. Dlatego też prosiłem, żeby oczekiwania względem Nuriego nie były zbyt wysokie już na samym początku. Mamy czas, który on potrzebuje. I Nuri z tego czasu skorzysta.
Czy ponowne zatrudnienie Şahina było też pewnego rodzaju kontrą wobec transferów Bayernu Monachium?
- Kontrataki przeprowadzamy na boisku. My robimy to, co uważamy za odpowiednie dla Borussii Dortmund. To jest nasza zasada.
Jest i zła wiadomość dla Şahina, który nie dostał swojego starego numeru w Borussii.
- Zgadza się, numer 8 na koszulce ma u nas teraz Ilkay Gündogan. Dlatego Nuri grać będzie z numerem 18 na plecach. Aż tylu numerów nie mamy teraz wolnych, więc osiemnastka sama niejako się narzuciła. Dlatego wystarczy dodać jedynkę do jego starego numeru.
Może to i dobry znak. Şahin ma teraz ten sam numer, co poprzednia ikona BVB - Lars Ricken, który z osiemnastką na koszulce doprowadził Borussię Dortmund do triumfu w Lidze Mistrzów. A Sahin też może teraz grać w Champions League.
- Przepisy pozwalają zgłosić jednego zawodnika, który w obecnej edycji europejskich pucharów grał już w Lidze Europy. Oczywiście skorzystamy z tej możliwości. Ale poza tym zajmujemy się tylko i wyłącznie naszym najbliższym rywalem, czyli Szachtarem Donieck. Pięć miesięcy temu wielu ekspertów w ogóle na nas nie stawiało, a teraz wszyscy widzą nas już w finale Ligi Mistrzów. My twardo stąpamy po ziemi i nie popadamy w przesadną euforię. Myślimy tylko o Doniecku, a nie wybiegamy dalej w przyszłość. W Bundeslidze chcemy zająć miejsce gwarantujące bezpośredni start w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. A w Pucharze Niemiec nasz ćwierćfinał z Bayernem Monachium z pewnością nie będzie dla nas łatwym zadaniem, ale i dla Bawarczyków będzie to wielkie wyzwanie.
A tak to mamy konkretnego asa ;)
sport1.de/de/fussball/fussball_bundesliga/artikel_661249.html