Mario Götze w końcu się przełamał. Utalentowany pomocnik Borussii Dortmund krótko po wejściu na boisko zapewnił wygraną swojemu zespołowi w starciu z dobrze dysponowanym Werderem Brema.
- Bardzo ciężko jest mi opisać słowami ten wspaniały dzień. To, że mogłem strzelić bramkę na tym stadionie w tak ważnym dniu sprawiło mi po tylu miesiącach ciężkich doświadczeń wielką ulgę. Ostatnio stało się to wieczność temu - powiedział bohater piątkowego spotkania inaugurującego 50. sezon Bundesligi.
Götze ostatnią bramkę na Signal Iduna Park zdobył w wygranym aż 5-1 meczu z Wolfsburgiem. Miało to miejsce 5 listopada 2011 roku - i to dwukrotnie.
Aż do ostatniej zimy, kariera wychowanka Borussii rozwijała się w zawrotnym tempie, bez żadnych przeszkód. Niemal każda informacja poświęcona młodemu reprezentantowi Niemiec była oznaczona takimi epitetami, jak Super-Mario; największy niemiecki talent w historii; niemiecki Messi. Mogło by się wydawać, że Mario nie ma żadnych ograniczeń. W meczu z Brazylią piłkarz BVB zachwycał publiczność swoją niebywałą techniką i wręcz ośmieszał słynących ze świetnego wyszkolenia piłkarzy z Ameryki Południowej.
Do czasu. Kiedy zdiagnozowano u niego zapalenie kości łonowej, Götze był nieobecny w meczach Bundesligi od 17 aż do 31 kolejki. Mimo to, 20-latek znalazł się w kadrze na Mistrzostwa Europy 2012, w których wystąpił tylko raz, w roli zmiennika.
Kolejnym ciosem była infekcja oka, która nie pozwoliła optymalnie przygotować się Mario do nowego sezonu Bundesligi i Ligi Mistrzów. Kiedy pozostali koledzy mieli szansę ogrania w meczach testowych, reprezentant Niemiec nadal był odcięty bezpośrednio od piłki i odbywał indywidualne treningi w ośrodku szkoleniowym.
Ponieważ Jakub Błaszczykowski zagrał wspaniałą rundę rewanżową, a Götzemu brakowało regularnej gry, to właśnie kapitan polskiej kadry wybiegł na boisko od pierwszych minut w starciu z Bremą.
- Ta sytuacja jest dla mnie nieznana. Ale muszę się dostosować i wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję - powiedział w wywiadzie dla Ruhr Nachrichten.
Pierwsza okazja została wykorzystana w 100 procentach. Pomimo tego, że Götze pojawił się na murawie dopiero w 78. minucie, chwilę potem wykorzystał świetnie podanie od Roberta Lewandowskiego i ustalił wynik meczu.
- Mario ma za sobą wiele doświadczeń i jestem bardzo szczęśliwy, że udało mu się strzelić decydującą bramkę. Wtedy wszyscy się na niego rzucili, został niemal zmiażdżony - powiedział Marco Reus.
- Bramka da mu więcej pewności siebie. Jest dla nas bardzo ważnym graczem - skomentował jak zawsze troskliwy Sebastian Kehl.
Powrót do wyjściowej jedenastki rzeczywiście zmierza w dobrym kierunku, jednak konkurencja w Dortmundzie jest bardzo duża. Miejsce w centrum pomocy zajmuje Marco Reus, na prawej stronie kapitalnie spisuje się Błaszczykowski, z kolei lewe skrzydło jest miejscem Kevina Großkreutza oraz Ivana Perisicia.
Wszystkie te kalkulacje nie były ważne dla wychowanka Borussii w piątkowy wieczór. Wówczas liczyło się dla niego tylko dobro drużyny.
Kilka tygodni temu w wywiadzie dla Kickera Sebastian Kehl przyznał, że jego mały przyjaciel stracił gdzieś swoją dawną pogodę ducha. Teraz możemy z dumą ogłosić - uśmiech znów zagościł na twarzy Mario Götzego!