Wizyta Borussii Dortmund w Warszawie była dla przeciętnego kibica piłki nożnej nic nieznaczącym wydarzeniem. Środek lata, przygotowania do nowego sezonu - ze sportowego punktu widzenia mecz bez historii. Z naszej perspektywy wszystko wyglądało jednak zupełnie inaczej. Możliwość wejścia na stadion jako przedstawiciele największego polskiego serwisu o BVB, praca obok innych redakcji, a przede wszystkim perspektywa obejrzenia z bliska poczynań naszych ulubieńców sprawiła, że żyliśmy tym wydarzeniem już kilkanaście dni przed przyjazdem do stolicy.
W odróżnieniu od Marka (Trance_man), do Warszawy przyjechałem już w sobotnie popołudnie. Cel był w zasadzie prosty. Z racji, że była to dopiero moja druga wizyta stołecznym mieście, chciałem zdobyć od kolegi (w tym miejscu wielkie pozdrowienia dla serwisu Transfery.info) jak najwięcej informacji związanych między innymi z dojazdem na stadion, czy też samej pracy mediów. Tuż po moim przyjeździe i wymianie dosłownie kilku zdań, umówiliśmy się, że do tematu wrócimy następnego dnia.... no i oczywiście nie wróciliśmy. Nocne zwiedzanie miasta zakończyliśmy o godzinie 7:30, podczas gdy z Markiem umówiony byłem na 13 w okolicach dworca centralnego. Pierwsza myśl: Spoko, będzie dobrze, wstanę o 11 i zdążę ze wszystkim. Zamiast budzika usłyszałem tylko głos kolegi: - Ej, już jest po 13... Wybaczcie, ale nie opiszę tutaj swojej reakcji :)
Po kilkunastu minutach byłem już na umówionym miejscu (uwierzcie, naprawdę fajnie jest trafić lokum w samym centrum). Na całe szczęście Marek wizytę w Warszawie rozpoczął od małego rozpoznania i moje spóźnienie było praktycznie niezauważalne. No może nie zupełnie, w końcu z powodu zwiedzania nie zabrałem ze sobą aparatu i nie uzyskałem odpowiednich informacji - męczyło mnie to jeszcze przez jakiś czas. Upał, a przede wszystkim wielkie zmęczenie wczorajszym dniem było widoczne również u mojego kompana, który przed wyjazdem z Jaworzna odbył wycieczkę podobną do trasy koncertowej (Wisła, Szczyrk, Ustroń, Żywiec). W związku z tym po przejściu kilkunastu metrów musieliśmy szukać schronienia w jednym z lokali. Popijając niskoalkoholowy napój orzeźwiający poruszyliśmy kilka ciekawych tematów dotyczących samego meczu, Borussii, strony, a także mocno odbiegających od celów naszej podróży.
Około godziny 15 ruszyliśmy w stronę stadionu celem odebrania akredytacji. Na pytanie - W którą stronę mamy iść? odpowiedziałem bez wahania: Nie wiem, zapytamy. Oczywiście nie skończyło się na jednym zapytaniu, a wskazówek zasięgaliśmy co kilkadziesiąt metrów. Wciąż mam w pamięci obrazek, kiedy ojciec prowadzący syna na mecz na pytanie o stadion Legii potraktował Marka spojrzeniem a'la Witalij Kliczko, kiedy przeczytał napis widniejący na jego koszulce. Na szczęście na spojrzeniu się skończyło i ostatecznie uzyskaliśmy potrzebną informację :)
O 16 byliśmy na miejscu. Odnalezienie punktu, w którym mieliśmy odebrać uprawnienia upoważniające nas do wstępu na stadion, okazało się sporym wyzwaniem. Kilka rund wzdłuż trybuny północnej nie przyniosło pożądanego rezultatu, ale mimo to dało nam sporo satysfakcji. Ciągłe spojrzenia kibiców Legii na nasze koszulki, czasami nawet czytanie na głos Polnische Borussen, Borussia.com.pl było czymś naprawdę pozytywnym - nie spotkaliśmy się z żadną wrogą reakcją. W końcu udało nam się odebrać akredytacje i o 16.30 byliśmy już na stadionie. Ja udałem się na trybunę prasową, podczas gdy Trance_man pojawił się na płycie Pepsi Arena, gdzie przygotowywał się do nowej dla siebie roli.
Po zainstalowaniu się na miejscu, obserwując rozgrzewkę obu ekip cierpliwie czekałem na rozpoczęcie spotkania. Dość nieoczekiwanie podszedł do mnie jeden z dziennikarzy - czarna koszulka Pumy z herbem Borussii, byłem trochę zmieszany. Uścisk dłoni i za chwile wszystko stało się jasne, redaktor oficjalnej strony klubowej. Krótka wymiana zdań, pytania o redakcję w jakiej pracuje, fanclub i generalnie naszą działalność - w zasadzie nic konkretnego, ale zapewnił mnie, że z pewnością odwiedzi naszą stronę. Kto wie, może uda się nam nawiązać dobry kontakt?
W tym samym czasie Marek był już na płycie boiska. Rozgrzewka i przerwa były dla niego prawdziwym polem do popisu. Był po prostu wszędzie. Oto efekty jego pracy.
Nie zabrakło śmiesznych momentów takich jak na przykład odkopnięcie piłki przez Marka z lekką nutką finezji (mina Leitnera - bezcenna), czy też sytuacja z toalety. Zaraz po meczu udałem się na konferencje prasową, na której pojawił się trener Jürgen Klopp. Wcześniej jednak szkoleniowiec, podobnie jak Marek wybrał się do wyżej wspomnianego miejsca. Minęli się w drzwiach. Wyobraźcie sobie wymowną minę Kloppa i jego zdziwienie, kiedy nagle znalazł się face to face z naszym wysłannikiem :)
Zapisy z konferencji mogliście w większości przeczytać we wcześniejszych newsach opublikowanych na naszej stronie. Poruszono między innymi sprawę transferu Rafała Wolskiego, a także innych zawodników Legii Warszawa. Szkoleniowiec Borussii jasno zadeklarował, że nie powinniśmy w najbliższym czasie spodziewać się żadnych ruchów transferowych na linii Warszawa - Dortmund. Pojawił się również temat Bittencourta i Aminiego, a konkretnie ich wypożyczeń, jednak i w tym przypadku Klopp był bardzo stanowczy: - Widzę dla nich przyszłość w Dortmundzie.
Po opuszczeniu stadionu mieliśmy jeszcze sporo wolnego czasu, spacerowaliśmy ulicami Warszawy i dzieliliśmy się swoimi przeżyciami z wizyty na Łazienkowskiej. Stwierdziliśmy, że będąc w okolicy, obowiązkowo musimy odwiedzić jeszcze ulice Wiejską, gdzie zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia :)
Od czasu zakończenia meczu czas płynął bardzo szybko, zwiedzanie Warszawy zajęło nam tyle czasu, że praktycznie nie zauważyliśmy, że nadszedł moment, kiedy nasza wizyta w stolicy zbliża się do końca. Dla obu z nas było to naprawdę spore przeżycie, taki mały krok w stronę spełniania marzeń. Póki co w imieniu całej redakcji Borussia.com.pl stawiam kropkę, ale tylko po to, aby napisać kolejne zdanie. Kto wie, może już wkrótce z Dortmundu.
Blondyna chyba nie była zadowolona ze zdjęcia...
dobry wyjazd, oby takich wiecej. Nowa rola, ale jakos się udało. Borussia na wyciągnięcie ręki totalnie od tej drugiej strony - polecam każdemu kto będzie miał okazje.
I też zazdroszczę wam jak cholera. Niecodziennie mija się z Kloppem w kibelku ;p
Co do bendera - toż to nasz admin ;)
link u dołu newsa.