Artur Płatek, asystent trenera Krasimira Bałakowa wraz ze swoim zespołem FC Kaiserslautern, spadł już na zaplecze 1. Bundesligi. W sobotę na wzgórze Betze, przyjechał zespół Borussii Dortmund i pokazał Kaiserslautern jaka jest różnica między klubami. Trener BVB, Jürgen Klopp dał odpocząć kilku kluczowym zawodnikom, a mimo to rezerwowi pokazali olbrzymi głód sukcesu i pewnie pokonali przeciwnika 2:5.
Rezerwowi w Borussii swoją grą przyprawili o ból głowy Kloppa, który może się zastanawiać, jaki skład szykować na finał DFB- Pokal z Bayernem. Przypomniał się Lucas Barrios, zdobywca trzech bramek. W grze młodzieży z Dortmundu, nakręconej sukcesami, widać radość, a każde niepowodzenie, jak choćby samobójczy gol Felipe Santany, szybko jest duszone. Już minutę po tej bramce czarno-żółte sektory eksplodowały po wyrównaniu Barriosa.
Płatek prawdopodobnie pożegna się ze swoim obecnym pracodawcą (umowa do 30 czerwca). Wcześniej polski szkoleniowiec był na stażach o Ralfa Rangnicka i właśnie o Jürgena Kloppa. Po sobotnim meczu Polak długo dyskutował z Kloppem. - Jürgen opowiadał o podejściu do piłkarzy, metodach, jak wyzwolić i podtrzymać w nich głód wygrywania. On sam nadal jest głodny. Podpatrywałem treningi Borussii na początku jego pracy w Dortmundzie, prawie cztery lata temu. Postęp jest szokujący. I twierdzę, że to jeszcze nie koniec. Klopp nie zna uczucia sytości.
Klopp to z całą pewnością jeden z najważniejszych twórców sukcesów Borussen. Wciąż zachowuje się, jakby dopiero budował zespół do osiągania wielkich celów, a przecież już sporo osiągnął. Swoich piłkarzy chce trenować, ale i być dla nich pedagogiem. Szatnia Borussii po każdym meczu musi być posprzątana, a o jej czystość dbają sami zawodnicy. Klopp nie toleruje bałaganiarstwa. Przekonuje, że tak samo jak na boisku porządek jest ważny też poza nim. Kiedy w meczu z Kaiserslautern zauważył, że Lewandowski, którego zdjął, niechlujnie rzucił przed ławkę bandażem, spojrzał na niego wymownie.