Borussia Dortmund zagwarantowała sobie 8, a drugie z rzędu - mistrzostwo Niemiec. Grający tam od dwóch lat reprezentant Japonii dzięki swoim 13 bramkom i 9 asystom wydatnie się do tego przyczynił. W poprzednim sezonie po złamaniu małego palca prawej nogi stracił drugą połowę sezonu, ale obecne rozgrywki uwieńczył ciągłą obecnością na boisku. Shinji Kagawa opowiedział nam szczerze, jak wyglądał ten rok z jego perspektywy.
Nikkei: Drugi rok z rzędu wygrałeś tę trudną ligę.
Shinji Kagawa: Cieszę się, że strzeliłem bramkę w decydującym o tym meczu. Pierwsza połowa sezonu, zarówno dla mnie, jak i dla zespołu nie była łatwa, więc kiedy strzeliłem bramkę, miałem różne myśli w głowie. To, że nawet w tych ciężkich chwilach wierzyłem w siebie i cierpliwie pracowałem, przyniosło rezultaty. Wydaje mi się, że w tym sezonie nauczyłem się, jak sobie z tym radzić.
Na początku sezonu nie szło zbyt dobrze całej drużynie.
- W okresie przygotowawczym byłem w dobrej formie. Zagrałem też dobrze w pierwszym meczu sezonu, z HSV Hamburg. Później pojechałem na mecz z Koreą Południową do Japonii, a po powrocie moja forma fizyczna znacznie spadła. Przebojowość też. Dlatego gorzej czułem się też psychicznie. Nie byłem zbyt przydatny dla drużyny, nie byłem dobry w ofensywie, nie mogłem także się odnaleźć w defensywie.
Przed rozpoczęciem sezonu odszedł z klubu odpowiedzialny za konstruowanie akcji Sahin, a Barrios z powodu kontuzji na dłuższy czas był wyłączony z gry.
- Trener Klopp nie zmienia zbyt często składu. Z tego powodu utrata dwóch zawodników stanowiących kręgosłup zespołu była tak duża. Drużyna była zagubiona.
Po tym, jak odszedł Sahin, na początku sezonu grając jako ofensywny pomocnik nie dostawałem tylu podań od defensywnych pomocników i moja gra bardzo na tym cierpiała. Ponieważ Gündogan grał wcześniej na pozycji ofensywnego pomocnika, przyzwyczajenie się do nowej pozycji musiało potrwać trochę czasu. Myślę, że z początku był on trochę zagubiony.
Ciężko oczekiwać od nowego zawodnika natychmiastowych wyników. Nie wolno oceniać nowych piłkarzy po krótkim czasie. Dzięki temu, że ciągle grał jako defensywny pomocnik, teraz łatwo sobie radzi na tej pozycji. Jest innym piłkarzem od Sahina. Poczułem, że dla nowych piłkarzy bardzo ważny jest czas na aklimatyzację.
Ale ty stałeś się ważną postacią w drużynie od razu po transferze.
- Jeśli o to chodzi, to cała drużyna grała wtedy świetnie. Kiedy inni prezentowali się z dobrej strony, łatwiej mi było się dostosować.
Na początku tego sezonu nie wyglądałeś zbyt dobrze. Czy kontuzja która wyłączyła cię z gry od stycznia do połowy maja miała na to wpływ?
- Oczywiście, myślę że tak. Po tym, jak długo nie grałem, ciężko było pokazywać się z najlepszej strony od razu po rozpoczęciu sezonu.
W październiku straciłeś miejsce w składzie.
- Oczywiście bardzo mnie to bolało, ale czułem, że skoro nie gram najlepiej, muszę ponieść tego konsekwencje. Nic na to nie mogłem poradzić. Cała drużyna była w dołku, więc trener musiał coś zmienić.
Nie czułeś zniecierpliwienia?
- Nie. Wierzyłem w to, że mogę grać lepiej. Ale w tym czasie czułem się przyparty do ściany. To znaczy, chyba sam się do niej przypierałem... Taki już mam charakter.
W meczu z Kolonią bardzo szybko otworzyłeś wynik.
- Cieszyłem się z bramki, ale tu nie chodzi o to, żeby zagrać dobrze tylko w jednym meczu. Myślałem, że ważna jest powtarzalność, że powinienem robić dużo więcej, niż do tej pory.
Na pozycji wysuniętego napastnika występuje Lewandowski, który nie jest przykładem gracza o wysokiej technice.
- Gra Lewandowskiego nie polega raczej na dobrej grze kombinacyjnej z innymi zawodnikami, raczej sam próbuje w jakiś sposób strzelać bramki. Nie wykorzystuje najlepiej innych zawodników, więc często nie dostaję od niego podań zwrotnych kiedy tego chcę. Ale nic nie można na to poradzić. Jest to po prostu taki typ piłkarza.
W poprzednim sezonie, w jego pierwszej części, zanim odniosłem kontuzję, ja i Barrios strzeliliśmy po 8 bramek. To chyba wystarczające dane jeśli chodzi o to, kto potrafi lepiej mnie wykorzystywać podczas gry. W tym sezonie Lewandowski strzelił 20 bramek, ja 13. Różnica bierze się z tego, że nie współpracuje dobrze z innymi na boisku. Jestem pewny, że gdyby lepiej wykorzystywał moją grę na boisku, strzeliłbym więcej bramek.
Zacząłeś wprowadzać do gry z innymi zawodnikami na boisku pewne schematy.
- W przypadku jednego zawodnika powinienem zejść niżej żeby dostać podanie, w przypadku drugiego powinienem podejść wyżej i poczekać na podanie. Myśląc o tym poruszam się po boisku. Kiedy gra nam się nie układa trzeba zwolnić grę i przytrzymać ją dłużej wymieniając podania. Znając zachowania wszystkich na boisku na pamięć staram się również brać udział w konstruowaniu akcji ofensywnych.
W tym sezonie widać było, że swobodnie poruszasz się z piłką.
- Z tym też jest inaczej niż w tamtym sezonie. Dlatego przy zawiązywaniu akcji zwiększyła się liczba opcji, których mogę użyć. Poprawiłem też dokładność prostopadłych podań. Myślę, że w tych elementach stałem się lepszy w tym sezonie.
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o rozwój piłkarski, trzeba zwiększać ilość opcji gry i ciągle poprawiać jakość podań. Grałem mając tego świadomość. Bardzo ważne jest zdawanie sobie z tego sprawy.
Chcąc grać w ten sposób należy ciągle o tym myśleć, wtedy ten sposób myślenia przesiąka mój umysł i ciało. Nie przynosi to natychmiastowych efektów, ale po pewnym czasie widać efekty. Myślę, że podania są jedną z moich najsilniejszych stron, więc chciałbym je jeszcze bardziej poprawić.
Ale jednocześnie bardzo lubisz strzelać bramki.
- Tak samo, jak nie można wpadać w podziw tylko nad podaniami, tak samo nie można zrezygnować ze strzelania bramek. Uważam, że jestem pomocnikiem, który może strzelać dużo goli.
Dlatego myślę, że bramki są najważniejsze. Nie wolno koncentrować się wyłącznie na podaniach. Żeby strzelać, trzeba jak najlepiej wykorzystywać kolegów z drużyny, bo jeżeli sam nie dostaniesz podania, nie zdobędziesz bramki.
Pomimo nie najlepszych spotkań, Borussia pozostaje niepokonana od 9 września ubiegłego roku.
- Dokładnie, pomimo tego, że nie szło nam zbyt dobrze osiągaliśmy dobre rezultaty. Uważam, że to bardzo ważne. Po słabych występach w grudniu cała drużyna doszła do siebie. Nie było jakiegoś punktu zwrotnego. Po wygranych meczach drużyna naturalnie nabrała pewności siebie.
Teraz zarówno ja, jak i drużyna gra do przodu. Naszą silną stroną są szybkie ataki. Zbieramy drugie piłki, od początku kontrolujemy spotkania. Co prawda odpadliśmy w fazie grupowej Ligi Mistrzów, ale gdybyśmy byli w takiej formie jak teraz, mogłoby to wyglądać inaczej.
Wprowadzenie do składu tak doświadczonego defensywnego pomocnika, jak Kehl również wywarło duży wpływ na grę zespołu.
- Odnoszę wrażenie, że jest typowym niemieckim kapitanem. Ma duży temperament, potrafi też uporządkować zespół. Kiedy jest na boisku, postawa drużyny zmienia się z obojętnej w zaangażowaną.
W kwietniu broniąc pozycji lidera pokonaliście drugi w tabeli Bayern Monachium i trzecie Schalke prawie zapewniając sobie mistrzostwo.
- Nie czułem się zbyt zestresowany. Rozgrywałem mecze jeden po drugim, starając się nimi cieszyć. Myślałem, że skoro dobrze czuję się na boisku, przeniosę to również na moje życie prywatne. Relaksując się, powtarzając sobie - niech będzie tak jak zwykle...
Będąc zrelaksowanym powoli zaczynałem koncentrować się na kolejnym meczu. Ale nie byłem też przemotywowany. Nie chciałem, żeby było głośno wokół mojej osoby. Zjeść z przyjaciółmi, spokojnie położyć się spać, nie robić nic...
Nie można też tego całego czasu przespać. Robiłem więc to, na co miałem ochotę. Myślę, że to konieczne, aby spokojnie przygotować się do meczu.
Co czujesz wchodząc na boisko?
- Tuż przed rozpoczęciem meczu, jeśli czuję się ociężały, staram się o tym nie myśleć. Gdybym zaczął to roztrząsać nie miałbym szans na boisku. Potem koncentruję się, myślę tylko o przeciwniku.
Staram się nie myśleć za dużo [śmiech]. Nie rozmyślam o tym, jak potoczy się spotkanie. Staram się walczyć patrząc tylko na piłkę, przeciwnika i boisko. Starając się grać w ten sposób, że najpierw tworzę sobie obraz, jak przeciwnik będzie się zachowywał i mając to w pamięci staram się zgodnie z tym grać. Gram zgodnie z instynktem.
Nie liczę też punktów w tabeli. Kiedy Bayern miał do nas tylko trzy oczka straty, pomyślałem tylko - Aa, 3 punkty przewagi.
Nie wiedziałem, czy zagram w następnym meczu z Bayernem. Nie obchodzą mnie przeciwnicy. Kiedy osiągam ten stan, wyniki również są dobre.
Zbliża się koniec twojego drugiego sezonu w Niemczech.
- Nie jest łatwo grać dobrze przez cały sezon w Europie. Jeśli ktoś potrafi przez to przejść to znaczy, że jest piłkarzem najwyższej klasy. Jeśli nie ma się silnej wiary w to, że można zaistnieć na tej arenie, nie warto wybierać się Europy.
Czy mogę być jeszcze lepszy? Myślę, że poradziłem sobie z przeciwnościami i dalej dobrze sobie z nimi radzę. Ale jeśli marzę o wyższych celach, nie mogę przestać rozwijać się jako piłkarz.