Tamas Hajnal nie tak dawno był jednym z liderów Borussii Dortmund. Obecna sytuacja reprezentanta Węgier w BVB nie wygląda najlepiej, a wszystko wskazuje na to, że z czasem będzie ona jeszcze gorsza.
W meczu z Bayerem Leverkusen, trener Jurgen Klopp nie będzie mógł skorzystać z usług Shinjiego Kagawy. Teoretycznie miejsce Japończyka mógłby zająć właśnie Hajnal. W praktyce jednak ma on najmniejsze szansę na występ w tym spotkaniu. W hierarchii ofensywnych pomocników 29-letni zawodnik zajmuje dopiero piąte miejsce za Kagawą, Götze, Lewandowskim i Zidanem. Ciężko pracuje, aby jeszcze bardziej utrudnić trenerowi wybór. Okazało się już, że mogę dobrze wykonywać tę rolę - mówi Węgier.
Hajnal jest mocno zmęczony codzienną walką z rzeczywistością, ale jak sam przyznaje transfer do drugiej ligi nie jest żadnym rozwiązaniem. Latem, pomocnik był już jedną nogą w Hannoverze 96. Ostatecznie jednak z transferu nic nie wyszło, a na dzień dzisiejszy zainteresowanie jego osobą wykazują Köln, Freiburg i drugoligowy Karlsruher SC - klub z którego w 2008 roku przeniósł się do Dortmundu. Hajnal nie wykazuje jednak chęci powrotu, wierząc, że jego sytuacja w BVB09 ulegnie zmianie.
Mój doradca wie co robić. Dopóki wydaje mi się, że jestem częścią tego zespołu, zamierzam walczyć o swoją szansę. Możliwe jednak, że dla Hajnala skończy się to półrocznym siedzeniem na ławce rezerwowych. Węgier nie wygląda jednak na przejętego tym faktem. Oczywiście, może tak się stać, ale każdy kto mnie zna, wie nie poddaje się gdy jest trudniej. Nie chcę siedzieć przy telefonie i czekać na jakiś sygnał. To będzie rozpraszać mnie jeszcze bardziej.