Borussia Dortmund wygrała z zespołem SC Freiburg 2:1. Tuż po spotkaniu wywiadu reporterowi Ruhr Nachrichten udzielił bramkarz BVB Roman Weidenfeller, który po końcowym gwizdku miał wyraźne pretensje do pracy arbitrów. Oto co miał do powiedzenia m.in. na ten temat golkiper Borussii:
Ruhr Nachrichten: Po strzelonej przez Freiburg bramce bardzo się Pan zdenerwował. Co było tego przyczyną?
Roman Weidenfeller: Myślę, każdy to widział, że to był oczywisty faul. Makiadi wybił mi piłkę z rąk, a to wszystko na dodatek działo się w polu bramkowym. Tu nie ma właściwie o czym dyskutować.
Bramka wbita Borussii była widocznym dowodem na to, że coś w pańskiej drużynie nie grało.
Tak, słabo weszliśmy w mecz. Freiburg od początku na nas naciskał i wtedy - niesłusznie z resztą - zdobył pierwszą bramkę. Wiedzieliśmy, że musimy w drugiej połowie pokazać lepszy futbol. Musieliśmy sobie przypomnieć, co tak dobrze nam wychodziło tydzień temu - a więc walka w każdym pojedynku i akcje ofensywne. To bardzo dobrze wcieliliśmy w życie od samego początku drugiej połowy.
Jürgen Klopp był po przerwie pierwszym, który pojawił się w okolicach placu gry. Pan i cała reszta drużyny wyszła dopiero później. Co działo się w szatni? Usłyszeliście cierpkie słowa?
Nie, nie był głośny, lecz taki jak zawsze. Jesteśmy na tyle dorośli, ażeby wiedzieć, że w pierwszych 45 minutach graliśmy słabo. Przemówił krótko, co musimy zmienić. Wtedy wyszedł a my za nim. Koniecznie chcieliśmy obrócić mecz na własną korzyść.
Druga połowa była zdecydowanie lepsza w waszym wykonaniu. Co było przyczyną tego, że BVB tak lekko potrafiła przełączyć ten "włącznik" i zacząć grać o wiele lepiej?
Lekko na pewno nie było. Musieliśmy włożyć w to wiele wysiłku. Biegowo jak i w pojedynkach pokazaliśmy się po przerwie naprawdę dobrze. Dlatego też zasłużenie zeszliśmy z boiska jako zwycięzcy.
Jakub Błaszczykowski przed końcem meczu kuriozalnie spudłował. Co zrobiłby Pan z nim gdyby mecz zakończył się wynikiem 2-2?
Absolutnie nic. Takie momenty zawsze się w futbolu zdarzają. Jeden ma czasem pecha, ale do tego jest też dziesięciu innych. Kuba wie, że może na nas polegać. Nie jesteśmy maszynami, każdy może popełnić błąd. Obróciliśmy wynik na naszą korzyść, więc też nikt nie będzie specjalnie o tym rozmawiać.
9 komentarzy ODŚWIEŻ
Oj zizu-cos ty ogladal za mecz:D?
chyba przez ten remis rezerw coś mi się pomieszało :D
a mecz BVB 2:1 Freiburg.
Oglądałem na eurosporcie
Kevin jest aktualnie całkowicie bez formy.