Nowy zawodnik Borussii Dortmund, Jobe Bellingham, wciąż czeka na swój przełomowy moment w Bundeslidze. Choć młody Anglik nie odgrywa jeszcze kluczowej roli w zespole, zarówno on, jak i klub mają jasno określony plan jego rozwoju.
Latem BVB zapłaciła za Bellinghama imponującą kwotę 30 milionów euro. Oczekiwania wobec 20-letniego pomocnika były ogromne, jednak w Dortmundzie nikt nie zamierza wywierać na nim presji. Władze klubu podkreślają, że zawodnik wykazuje dużą inicjatywę i profesjonalne podejście do treningów.
Według informacji Sport Bilda, Bellingham postanowił popracować nad formą poprzez dodatkowe sesje treningowe. Po zajęciach z drużyną wykonuje ćwiczenia indywidualne – zarówno z piłką, jak i bez niej pod okiem asystentów trenera. Co istotne, Anglik należy do najlepiej przygotowanych fizycznie zawodników w drużynie Niko Kovaca, znanego z zamiłowania do intensywnego treningu. To budzi optymizm wśród działaczy Borussii.
Kierownictwo klubu od początku wiedziało, że młody zawodnik potrzebuje czasu na adaptację po transferze z angielskiej Championship. Jak podaje Sport Bild, dyrektor generalny Hans-Joachim Watzke odbył z Bellinghamem długą rozmowę pod koniec września. Chciał mu w ten sposób przekazać, że pozostaje ważną częścią zespołu i że klub zamierza rozwijać jego potencjał przez miesiące, a nawet lata.
W procesie adaptacji Bellinghamowi pomaga także kolega z drużyny, Felix Nmecha, z którym często gra w padla poza boiskiem. Ich dobra relacja ma pozytywny wpływ na atmosferę i pewność siebie młodego Anglika.
Zarówno Borussia Dortmund, jak i sam zawodnik, konsekwentnie pracują nad tym, aby Jobe Bellingham mógł w pełni rozwinąć skrzydła w Bundeslidze. Klub wierzy, że cierpliwość i indywidualne podejście przyniosą efekty, a pomocnik wkrótce stanie się jednym z filarów zespołu.

Chyba nie za bardzo zadowolony, bo znów kręcił aferę!