Jobe Bellingham coraz pewniej czuje się na boisku, lecz poza nim sytuacja wciąż budzi emocje.
W zwycięskim meczu Borussii Dortmund 4:1 z Athletic Bilbao młody Anglik powrócił do podstawowego składu. Choć jego występ oceniono przeciętnie (nota 3,5), to był częścią zespołu, który po krótkim, słabszym fragmencie pokazał solidny futbol przeciwko wymagającemu rywalowi z Kraju Basków.
Czy to oznacza, że 20-latek, sprowadzony latem za 30 milionów euro, może spać spokojnie? Niekoniecznie. Według doniesień Bilda, ojciec zawodnika, Mark Bellingham, pozostaje wciąż bardzo niezadowolony z gry swojego młodszego syna i nadal intensywnie zabiega o rozmowę z trenerem Niko Kovacem.
To nie pierwsze spięcie na tej linii. Pod koniec sierpnia ojciec piłkarza uzyskał dostęp do strefy zarezerwowanej dla drużyny i skrytykował decyzję za jego zdaniem przedwczesną zmianę syna.
– Wszyscy jesteśmy rozczarowani wczorajszym wynikiem. Niemniej jednak, obszar aktywny jest i pozostaje zarezerwowany dla zawodników, trenerów i zarządu, a nie dla rodzin i doradców. To się więcej nie powtórzy. Wyraźnie poinformowaliśmy wszystkich zaangażowanych – mówił wówczas Kehl.
Sytuacja pokazuje, że napięcie wciąż nie zostało rozładowane, a kolejna konfrontacja między ojcem Bellinghama, a władzami klubu wcale nie wydaje się wykluczona.

Dobrze przeczuwałem żeby go nie brać do BVB.