Emre Can poświęcił się dla drużyny w końcówce sezonu 2024/25, grając mimo bólu. Kapitan Borussii Dortmund zakończył rozgrywki z kontuzją, która może okazać się znacznie poważniejsza niż początkowo przypuszczano.
31-letni pomocnik z powodu urazu mięśnia przywodziciela opuścił finał Bundesligi, który zapewnił jego zespołowi miejsce w Lidze Mistrzów. Teraz jednak pojawiają się sygnały, że problem może być bardziej złożony.
Jak informuje Bild, za zamkniętymi drzwiami mówi się nawet o podejrzeniu zapalenia kości łonowej. Klub oraz zawodnik zdementowali te doniesienia, ale temat wciąż budzi niepokój wśród kibiców.
Zapalenie kości łonowej to jedna z najbardziej uciążliwych dolegliwości w piłce nożnej. W przeciwieństwie do kontuzji mięśniowych, proces powrotu do pełnej sprawności jest nieprzewidywalny. Przykłady z przeszłości pokazują, że uraz ten potrafi wykluczyć zawodników na wiele miesięcy. Mario Götze w barwach BVB stracił z tego powodu aż 22 mecze, a Ümit Davala z Werderu Brema, musiał przedwcześnie zakończyć karierę.
Ponieważ wiele mięśni i więzadeł przyczepia się do kości łonowej, stan zapalny musi całkowicie ustąpić, zanim piłkarz będzie mógł wrócić do rywalizacji na najwyższym poziomie.
Niezależnie od ostatecznej diagnozy, czas kontuzji nie mógł być gorszy dla Cana. Jego kontrakt wygasa w czerwcu 2026 roku, a według Bilda tylko powyżej przeciętne występy w nadchodzącym sezonie mogą mu zapewnić nową umowę. W obecnej sytuacji trudno przewidzieć, czy kapitan Borussii spełni te wymagania.
