W piątkowe popołudnie Borussia Dortmund rozpoczęła swoją podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie weźmie udział w Klubowych Mistrzostwach Świata. Lot z lotniska w Düsseldorfie do Fort Lauderdale na Florydzie, który trwa około dziewięciu godzin, był pierwszym krokiem w przygotowaniach drużyny do prestiżowego turnieju.
Już od początku tygodnia piłkarze i sztab szkoleniowy zaczęli dostosowywać się do Eastern Daylight Time, czyli strefy czasowej obowiązującej na Florydzie. Różnica sześciu godzin w porównaniu z czasem środkowoeuropejskim wymagała skrupulatnego planowania. Po konsultacjach z działem medycznym zawodnicy przesunęli swoje pory snu, a treningi w Dortmundzie odbywały się codziennie później niż zwykle.
– Staramy się kłaść spać później. Staramy się jeść śniadanie i lunch później, aby szybciej wejść w rytm i zminimalizować okres adaptacji – podkreślił w trakcie tygodnia trener BVB, Niko Kovac.
Na pokładzie samolotu znaleźli się wszyscy zawodnicy z wyjątkiem Gregora Kobela, który dołączy do drużyny już na miejscu. Bramkarz wcześniej przebywał w USA z reprezentacją Szwajcarii i samodzielnie udał się na Florydę. Po wylądowaniu reszta zespołu udała się do hotelu, gdzie zaplanowano lekką sesję aktywacyjną oraz wspólną kolację.
Borussia Dortmund rozpocznie rywalizację we wtorek meczem z Fluminense, który odbędzie się o godzinie 12:00 lokalnego czasu (18:00 CEST) na MetLife Stadium w New Jersey. Kolejni rywale BVB to Mamelodi Sundowns (21 czerwca, godz. 12:00/18:00 CEST) oraz Ulsan HD (24 czerwca, godz. 15:00/21:00 CEST). Oba te spotkania rozegrane zostaną na TQL Stadium w Cincinnati, Ohio.
Zespół z Dortmundu liczy na dobry start w turnieju i szybkie zaaklimatyzowanie się do nowych warunków, które mogą odegrać kluczową rolę w osiągnięciu sukcesu.
