Borussia Dortmund wciąż walczy o awans do Ligi Mistrzów, a w niedzielne popołudnie pokonała na wyjeździe Bayer Leverkusen 4:2 w meczu 33. kolejki Bundesligi.
Borussia Dortmund rozpoczęła spotkanie niemrawo, co Bayer Leverkusen szybko wykorzystał, przeprowadzając serię ofensywnych akcji. Już w trzeciej minucie Florian Wirtz oddał groźny strzał z 16 metrów – został zablokowany, co przyniosło pierwszy rzut rożny. Chwilę później Wirtz ograł Julian Brandta w polu karnym, ale Gregor Kobel był na posterunku. W 11. minucie to Robert Andrich oddał strzał z przewrotki, choć nie przyniósł on gola. Leverkusen z łatwością przedostawał się przez linię defensywną BVB i w 19. minucie wywalczył rzut karny – jednak powtórki telewizyjne pokazały, że Ramy Bensebaini miał przewagę nad Alejandro Grimaldo. Sędzia Deniz Aytekin anulował swoją decyzję po analizie VAR.
Mimo tego ostrzeżenia Borussia nie zdołała się otrząsnąć. Gra toczyła się pod dyktando Leverkusen, a Kobel kilkukrotnie ratował swój zespół – m.in. przy groźnym strzale Nathana Telli w 27. minucie. Cztery minuty później nie był już w stanie zatrzymać kolejnego ataku. Wirtz zbyt łatwo dostał się w pole karne i podał do Jeremiego Frimponga, który z 13 metrów precyzyjnie umieścił piłkę w lewym dolnym rogu.
Reakcja BVB była natychmiastowa. Po dobrze rozegranym ataku Karim Adeyemi przejął piłkę w środku pola, zagrał do Pascala Großa, który wypatrzył Brandta. Pomocnik wpadł z impetem w pole karne i doprowadził do wyrównania – 1:1 w 37. minucie.
Przez chwilę Dortmundczycy wyglądali na przebudzonych, ale szybko powrócili do wcześniejszych problemów. Tylko dzięki kolejnym interwencjom Kobela, m.in. przy uderzeniach Telli i Wirtza, zespół utrzymał remis. Borussia potrafiła jednak wykorzystać swoje okazje. Po odbiorze piłki przez Bensebainiego rozpoczęła się szybka kontra. Brandt przerzucił piłkę do Großa, ten dośrodkował do Juliana Ryersona, który mocnym strzałem z 15 metrów zdobył gola na 2:1 w 43. minucie. W doliczonym czasie pierwszej połowy Leverkusen mogło wyrównać, ale Kobel ponownie obronił strzał Aminego Adliego, a po chwili piłka odbiła się od poprzeczki po jego uderzeniu głową.
Po przerwie na boisku pojawił się Marcel Sabitzer w miejsce Felixa Nmechy, ale Borussia nadal grała reaktywnie. Brakowało intensywności i precyzji – nawet kontratak czterech na czterech zakończył się niecelnym zagraniem. Dopiero w 73. minucie Sabitzer przejął piłkę w polu karnym przy pressingu na Granita Xhakę, a Brandt natychmiast uruchomił Adeyemiego. Ten wykorzystał okazję i precyzyjnym strzałem w prawy górny róg podwyższył na 3:1.
Nie minęły trzy minuty, a Borussia dołożyła kolejną bramkę. Emre Can odzyskał piłkę w środku pola i zagrał do Serhou Guirassy’ego, który uderzył z 18 metrów między nogami Taha – piłka wpadła do siatki przy lewym słupku. Leverkusen zdołało zdobyć jeszcze kontaktowego gola po strzale głową Hofmanna w doliczonym czasie (90.+2), ale to Borussia mogła świętować wygraną 4:2. Gol Patrika Schicka chwilę wcześniej nie został uznany – pozycja spalona.
BAYER LEVERKUSEN – BORUSSIA DORTMUND 2:4 (1:2)
Bayer Leverkusen: Hradecky – Tapsoba, Tah, Hincapie (78. Arthur) – Frimpong, Xhaka (78. Garcia), Andrich (67. Palacios), Grimaldo – Adli (59. Schick), Tella (59. Hofmann), Wirtz
Borussia Dortmund: Kobel – Süle, Anton, Bensebaini – Ryerson (87. Couto), Nmecha (46. Sabitzer), Groß (82. Özcan), Svensson – Brandt (87. Gittens), Adeyemi (74. Can) – Guirassy
Rezerwa: Kovar, Lomb, Buendia, Boniface – Meyer, Reyna, Duranville, Chukwuemeka
Gole: 1:0 Frimpong (31., Wirtz), 1:1 Brandt (33., Adeyemi), 1:2 Ryerson (43., Groß), 1:3 Adeyemi (73., Brandt), 1:4 Guirassy (76., Can), 2:4 Hofmann (90.+2, Wirtz)
Sędzia: Aytekin (Oberasbach), Żółte kartki: – Groß, Nmecha
Widzów: 30.210
Za tydzień będzie gorąco i kolejny finał, ale niestety nie wszystko będzie zależało od nas. Brawo drużyna i trener!!!
Okazuje się jednak, że w BL można przegrać 11 meczów i wygrać tylko 17, żeby wejść do elity CL. Jesteśmy na ostatniej prostej i sami możemy postawić kropkę nad 'i''. Miesiąc temu to byłaby ''bujda na resorach''.
Byłby to niesamowity powrót Dortmundu i przede wszystkim on może zbudować Kovacowi karierę na Signal Iduna Park.