Przyszłość Juliana Brandta w Borussii Dortmund wciąż stoi pod znakiem zapytania. Choć jego kontrakt obowiązuje jeszcze przez rok, nie milkną spekulacje o możliwym odejściu pomocnika już tego lata. W obliczu tych doniesień głos zabrał dyrektor sportowy klubu, Sebastian Kehl – próbując ostudzić emocje.
Brandt dla kibiców z Dortmundu jest tym, kim Leroy Sané dla fanów Bayernu Monachium – piłkarzem o niekwestionowanym talencie, który jednak zbyt rzadko pokazuje swoje najwyższe umiejętności. Jak donoszą niemieckie media, cierpliwość klubu wobec 29-latka może się skończyć, a jego nazwisko znajduje się na liście możliwych do sprzedaży jeszcze przed rozpoczęciem sezonu 2025/2026.
Przed rozpoczęciem sobotniego meczu z VfL Wolfsburg, Kehl starał się uspokoić sytuację. W rozmowie ze Sky zaznaczył – Prawdopodobieństwo, że Brandt zostanie, jest wysokie. Ma ważny kontrakt, ale jeszcze nie doszliśmy do rozmów o przyszłości. Jednocześnie nie padły żadne konkrety na temat możliwego przedłużenia umowy.
Według ostatnich doniesień Borussia chciałaby otrzymać za Brandta otrzymać od 15 do 20 milionów euro – kwotę, która znacząco pomogłaby w realizacji letnich planów transferowych. Na celowniku BVB znajduje się między innymi Carney Chukwuemeka, którego klub chciałby wykupić na stałe. Zainteresowanie Brandtem przejawia również Werder Brema – zespół z rodzinnego miasta piłkarza. Nie wiadomo jednak, czy będzie w stanie sprostać oczekiwaniom finansowym dortmundczyków.