W sobotnie popołudnie Borussia Dortmund zmierzy się na wyjeździe z TSG 1899 Hoffenheim w ramach 31. kolejki Bundesligi. Dla drużyny z Dortmundu to jeden z ostatnich kroków w walce o miejsce premiowane grą w europejskich pucharach – cel, który z każdym kolejnym meczem staje się coraz bardziej realny.
Cztery kolejki przed zakończeniem sezonu, BVB zajmuje siódme miejsce z dorobkiem 45 punktów. Strata do czwartego RB Lipsk wynosi zaledwie cztery oczka, co daje realną szansę na awans w tabeli – pod warunkiem zwycięstwa w Hoffenheim i korzystnych wyników rywali. Mainz zmierzy się z Bayernem w Monachium, a Freiburg zagra na wyjeździe z Wolfsburgiem – scenariusz, w którym Borussia może przeskoczyć kilku rywali, wydaje się więc całkiem prawdopodobny.
– Każdy widzi, jaka jest sytuacja w tabeli. Każdy wie, o co chodzi – przyznaje trener BVB, Niko Kovac. Szkoleniowiec podkreśla dobrą formę zespołu: Dortmundczycy są niepokonani w ostatnich czterech meczach Bundesligi, z czego trzy zakończyły się zwycięstwem – nad Gladbach, Freiburgiem i Mainz, a jedno remisem z liderującym Bayernem.
Choć w tym samym okresie Borussia pożegnała się z Ligą Mistrzów po dwumeczu z FC Barceloną, domowa wygrana 3:1 nad niepokonanymi dotąd Katalończykami była impulsem, który dodał zespołowi pewności siebie.
– Jeśli spojrzeć na wyniki, to jesteśmy z nich przede wszystkim zadowoleni – ocenia Kovac.
– Sposób, w jaki zdobywaliśmy punkty, napawa mnie optymizmem. Nie jestem jedynym, który widzi stały trend wzrostowy – dodaje.
Do meczu z Hoffenheim, Borussia przystąpi bez kontuzjowanych Nico Schlotterbecka i Marcela Sabitzera, chociaż ten drugi ma się coraz lepiej. Wątpliwości budzą także Pascal Groß i Maximilian Beier – obaj zmagają się z urazami po starciu z Gladbach.
– To jasne, że chciałbym mieć ich obu. Widzę i czuję, że wszyscy chcą się teraz zaangażować i że najgorsze już za nami. Ale jeśli nie ma to sensu z medycznego punktu widzenia lub jest zbyt niebezpieczne, nie podejmiemy żadnego ryzyka.
Pomimo wyraźnej przewagi w tabeli, Kovac zapowiada trudne starcie z Hoffenheim, które choć zajmuje dopiero 15. miejsce, wypracowało sobie ośmiopunktowy bufor nad strefą spadkową.
– Hoffenheim gra bardzo agresywnie, teraz z trzema, czasem pięcioma obrońcami. Dla nas oznacza to, że musimy być intensywni w ataku i wytrącić przeciwnika z równowagi – zaznacza szkoleniowiec BVB.
Jesienny mecz między tymi zespołami zakończył się remisem 1:1. Giovanni Reyna dał prowadzenie gospodarzom, a w doliczonym czasie gry były zawodnik Borussii, Jacob Bruun Larsen, ustalił wynik. Obecnie Hoffenheim pod wodzą Christiana Ilzera, który objął zespół w listopadzie 2024 roku, wygrało tylko jedno z trzech ostatnich spotkań.
Borussia Dortmund wygrała ostatnie cztery mecze ligowe rozgrywane w Sinsheim. Ostatnia porażka na terenie Hoffenheim miała miejsce w grudniu 2019 roku. Piąta z rzędu wygrana na stadionie TSG może być kolejnym krokiem w stronę awansu do europejskich rozgrywek.
BVB może również liczyć na pomoc Eintrachtu Frankfurt, który w końcówce sezonu zmierzy się z ich bezpośrednimi rywalami – Lipskiem, Freiburgiem i Mainz.
– Życzę im powodzenia, to może nam pomóc – powiedział Kovac, zaznaczając jednocześnie: – Musimy odrobić pracę domową. Nie ma sensu patrzeć na resztę ligi ani na drużyny przed nami. Musimy wygrać, żeby utrzymać presję na rywalach.