Borussia Dortmund wygrała 3:1 z FC Barceloną w rewanżowym starciu, jednak nie wystarczyło to, aby odrobić straty z pierwszego meczu. Mimo wielkiego zaangażowania i kapitalnego występu Serhou Guirassy’ego, niemiecki zespół żegna się z Ligą Mistrzów. Po spotkaniu głos zabrali zawodnicy oraz trener Niko Kovac i dyrektor sportowy, Sebastian Kehl.
– Oczywiście, mieliśmy nadzieję. Nasza wiara rosła w trakcie gry – przyznał Sebastian Kehl, dyrektor sportowy Borussii. – Kiedy strzeliliśmy na 2:0, poczuliśmy, że coś naprawdę wielkiego może się tu wydarzyć. Wierzyliśmy do samego końca. Ogromny szacunek dla drużyny. To, co dziś pokazali, było fantastyczne. Nie odpadliśmy dzisiaj – odpadliśmy tydzień temu w Barcelonie.
Pod wrażeniem postawy zespołu był również trener Niko Kovac, który nie krył dumy ze swoich piłkarzy: – Dziś zagraliśmy najlepszy mecz, odkąd tu jestem. To, co chłopcy zrobili przy wsparciu kibiców, było niesamowite. Można odpaść w ten sposób, ale wciąż chciałbym awansować. Ten mecz musi dodać nam siły, pewności siebie i wiary w nasze możliwości. Mam nadzieję, że zawodnicy zrozumieli, co dziś było możliwe. Mieliśmy świetne momenty z piłką i w fazie przejściowej. Będziemy to im pokazywać przez kilka dni, aby zagrali tak samo z Mönchengladbach.
Hat-trickiem w tym meczu błysnął Serhou Guirassy, który podkreślił wagę zespołowej pracy: – Jestem dumny, bo zagraliśmy świetnie. Kibice na pewno byli zadowoleni – zobaczyli dobrą piłkę. Porażka 0:4 w Barcelonie była trudna do przełknięcia. Szkoda, że startowaliśmy z tak dużą stratą. To będzie dla nas lekcja. Barcelona ma świetny zespół, ale my też. Miło być najlepszym strzelcem Ligi Mistrzów – to oznacza, że jestem dobrym napastnikiem. Ale bez drużyny nie byłoby to możliwe. Szkoda, że kończymy na tym etapie.
Zadowolenia z postawy drużyny nie krył też Karim Adeyemi: – Z naszymi kibicami grało się niesamowicie. Prowadzili nas przez cały mecz. Daliśmy z siebie wszystko – dla siebie i dla nich. Niestety, zawaliliśmy pierwszy mecz. Dziś od początku graliśmy z intensywnością, broniliśmy się, chcieliśmy szybko strzelić gola i to się udało. Powinniśmy byli zdobyć drugiego kilka minut później. Zrobiliśmy to, na co liczyli fani, ale niestety to nie wystarczyło. Zadaliśmy Barcelonie pierwszą porażkę w tym roku kalendarzowym. Czasami czuliśmy, że byli niepewni i to było widać.
Obrońca Niklas Süle również nie krył emocji: – Myślę, że wszyscy zgodzimy się co do tego, że pierwszy mecz został zawalony. Nie rozegrałem wielu spotkań w Borussii, w których tak się broniliśmy i walczyliśmy. Cały stadion widział, że wierzyliśmy w siebie. Jestem niesamowicie dumny z zespołu. Pytanie tylko, dlaczego nie gramy tak w Bundeslidze? Mam nadzieję, że podobny występ pokażemy w niedzielę przeciwko Gladbach.
Swój komentarz dodał też Pascal Groß, który zauważył: – Od początku graliśmy agresywnie i odważnie, wygrywaliśmy większość pojedynków, kilka razy przeszliśmy ich linię. To był bardzo dobry mecz. Niestety, straciliśmy samobója po pechowej interwencji. Ramy Bensebaini zagrał świetnie, ale piłka się wyślizgnęła. To było przykre. Wiedzieliśmy, że jeśli stracimy bramkę, będzie trudno. Ale graliśmy do końca – stadion to czuł i wierzył razem z nami. Mecz w Barcelonie sprawił, że ta porażka smakuje wyjątkowo gorzko, bo widać było, że naprawdę możemy rywalizować z takim zespołem.