Seria wygranych z Mainz (3:1) i Freiburgiem (4:1) była dla Borussii Dortmund oddechem ulgi i sygnałem, że zespół wciąż ma coś do powiedzenia w walce o Ligę Mistrzów. Jednak ostatnie dobre wyniki nie zacierają obrazu całego sezonu, który dla BVB jest najsłabszym od lat. W klubie nikt tego nie bagatelizuje, a zarazem nikt nie traci głowy.
Najbliższe dwa tygodnie będą kluczowe – Borussia zmierzy się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z FC Barceloną, a pomiędzy dwoma meczami rozegrany zostanie klasyk Bundesligi z Bayernem Monachium. Na chwilę przed tą próbą ognia, dyrektor zarządzający ds. sportu, Lars Ricken jasno określa kierunek, w jakim zmierza klub.
– Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego ta dyskusja ma być wszczynana – mówi Ricken, odnosząc się do spekulacji na temat przyszłości trenera Niko Kovaca.
– Świadomie wybraliśmy okres obowiązywania umowy do 2026 roku i zostało to ustalone po dziesięciu sekundach rozmów. Z Niko postanowiliśmy podpisać umowę na dłużej niż jedno lato. Było to również ważne jako sygnał dla zawodników, że muszą włożyć pomysł Niko do swoich głów, serc i nóg.
Kovac ma być twarzą zmian, które mają na stałe odmienić mentalność zespołu z Westfalenstadion.
– Od kiedy zacząłem pracę w klubie, jedno słowo pojawia się nieustannie: Zmiana kulturowa. Chcemy i musimy stworzyć kulturę występów. Intensywność, agresja, tempo, mentalność zwycięzcy. Niko Kovac reprezentuje to wszystko – podkreśla Ricken.
– Jeśli chcemy wrócić do pierwszej czwórki w Niemczech, każdy zawodnik i każdy pracownik musi prezentować najwyższy poziom. Absolutnie każdy. Nie może być tak, że kluby z dużo mniejszymi budżetami, jak Freiburg czy Mainz, wyprzedzają nas w tabeli.
Ricken jednoznacznie deklaruje, że trzon zarządzania klubem – on sam, trener Kovac oraz dyrektor sportowy Sebastian Kehl pozostaje nienaruszony.
– To pozostaje jasnym celem. Nasza współpraca jest intensywna; nasze biura dzieli mniej niż dziesięć metrów. Pracujemy codziennie od rana do nocy, żeby Borussia Dortmund wróciła na właściwe tory, także w Bundeslidze.
Ważnym elementem tej strategii było również przedłużenie kontraktu z Kehlem.
– Kiedy przedłużaliśmy kontrakt z Sebastianem Kehlem, zależało mi, abyśmy jak najlepiej wykorzystali ten sezon i wspólnie szli do przodu. Wtedy jasno to zakomunikowałem i nic się w tym celu nie zmieniło – podsumował Lars Ricken.