Borussia Dortmund po raz kolejny udowodniła swoją wartość w Lidze Mistrzów. Choć w Bundeslidze prezentuje się poniżej oczekiwań, to w Europie ponownie znalazła się w gronie ośmiu najlepszych drużyn. W ćwierćfinale BVB zmierzy się z FC Barceloną.
Atmosfera w szatni po meczu w Lille była mieszanką dumy, ulgi i pewnego niedosytu. Karim Adeyemi nie owijał w bawełnę: – Osiąganie takiego wyniku niemal co tydzień w Bundeslidze, a następnie granie tak dobrze w Lidze Mistrzów, jest trudne. Skrzydłowy miał w tym spotkaniu udział w obu kluczowych momentach – najpierw przyczynił się do straty gola, ale potem jego odbiór piłki w 51. minucie zapoczątkował akcję, która doprowadziła do wyrównania. To był punkt zwrotny meczu.
– Drużyna broniła się, walczyła i stwarzała groźne sytuacje pod bramką rywala. Po raz kolejny pokazała, do czego jest zdolna. Myślę, że zdobyliśmy już reputację w Europie – podkreślił Lars Ricken, zaznaczając jednocześnie, że kluczowa jest gra zespołowa.
Jednym z liderów na boisku był Emre Can. Kapitan zespołu utrzymywał obronę w ryzach, wygrywał kluczowe pojedynki, a po zejściu z boiska Maximiliana Beiera i Juliana Brandta serdecznie ich uściskał.
– Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak bardzo Maxi napracował się dzisiaj na lewej stronie. To było bardzo dobre. Myślę także, że Julian zagrał świetnie po trudniejszych tygodniach. Mam nadzieję, że to doda mu pewności siebie. My jako zespół musimy go wspierać – zaznaczył Can.
Brandt pokazał się z dobrej strony, a Beier, wspólnie z Julianem Ryersonem, miał kluczowy wpływ na przebieg meczu. Zdobył bramkę precyzyjnym strzałem w prawy róg, a jego wkład w grę defensywną został doceniony przez Nico Schlotterbecka: – To była wisienka na torcie jego gry, bo to, co robił w obronie, było świetne. Beier pokonał dystans ponad 11 kilometrów, a jego zaangażowanie nie umknęło również Larsowi Rickenowi: – Bez względu na to, ile piłek stracił, było naprawdę dobrze.
Trener Niko Kovac docenił reakcję zespołu na stratę bramki już w piątej minucie: – Jedyną dobrą rzeczą było to, że stało się to na początku meczu, więc mieliśmy jeszcze 85 minut na odpowiedź. Zespół zareagował znakomicie. To napawa mnie dumą i radością.
Teraz przed Borussią wielkie wyzwanie – dwumecz z FC Barceloną. W fazie grupowej na Westfalenstadion niemiecki zespół poniósł bolesną porażkę 2:3. BVB nie jest faworytem, ale podobnie było rok temu w starciu z Paris Saint-Germain.
– Mają niesamowicie dominującą linię pomocy z Pedrim, a w ataku Lewandowskiego, Yamala i Raphinhę. To rzadko spotykana jakość w Europie – zauważył Schlotterbeck. Dortmundczycy liczą jednak na korzystny wynik w pierwszym meczu, by w rewanżu u siebie powalczyć o awans.
– Mam nadzieję, że uda nam się utrzymać w Barcelonie względny remis i stworzyć sobie warunki na pozytywne zakończenie – dodał defensor.
Spotkanie będzie miało także podtekst personalny. Trener Barcelony Hansi Flick był asystentem Kovaca w Bayernie.
– Ostatnio rozmawialiśmy przez telefon. Hansi miał urodziny i wymieniliśmy kilka słów o nadchodzącym meczu – zdradził szkoleniowiec BVB.
Dodatkowego smaczku rywalizacji dodaje obecność Toniego Tapalovicia w sztabie Barcelony: – Mam jego brata po swojej stronie, więc możemy zorganizować małe spotkanie rodzinne – zakończył Kovac z uśmiechem.