Solidny mecz Borussii Dortmund, zaangażowanie i większa skuteczność od rywali pod bramką wystarczyło do tego, żeby czarno-żółci mogli cieszyć się z awansu.
Nie najgorsza pierwsza połowa w wykonaniu BVB, mimo tego, że gospodarze schodzili do szatni ze strzeloną bramką.
Już w pierwszych minutach przyjezdni znaleźli się w tarapatach, bo Lille wyszło na prowadzenie za sprawą Davida. Jednak ten gol w znacznej części musi pójść na konto Gregora Kobela, który przepuścił piłkę między nogami. Zespół z Francji chciał pójść za ciosem w 14. minucie, ale strzał z volley'a poszybował nad bramką. W 17. minucie powinno być 1:1, niestety piłkę zmierzającą do bramki po strzale Grossa zablokował z dużym poświęceniem defensor Lille. To były minuty BVB, bo chwilę później Ryerson starał się nieskutecznie zaskoczyć goalkeepera finezyjnym strzałem, a po chwili w polu karnym Lille zrobiło się zamieszanie, gdzie Chevalier musiał kilkukrotnie interweniować. Jednak cała linia defensywy Les Dogues spisała się na medal, blokując dostępu do bramki własnym ciałem. Serca kibiców znowu zabiły szybciej w 34. minucie, kiedy niepilnowany kapitan zespołu Lille był bardzo bliski podwyższenia prowadzenia po strzale głową. Jeszcze przed przerwą kolejną okazję do zdobycia gola miał Gross, który wcześniej został wypatrzony przez Antona, tylko po to, aby otrzymać fantastyczne dośrodkowanie na głowę, jednak futbolówka po strzale pomocnika musnęła poprzeczkę od złej strony.
W drugiej połowie piłkarze z Dortmundu zrobili to, co musieli, wyszli na prowadzenie i nie oddali go do końca.
W przeciwieństwie do poprzedniej połowy, w tą podopieczni Kovaca weszli bardzo dobrze. W 54. minucie rzut karny został podyktowany po faulu na Guirassym, a jedenastkę na gola zamienił Emre Can. Francuzi spowolnili, ale nie całkowicie, bo po niewinnej akcji, groźne uderzenie z dystansu oddał Haraldsson. Szwajcarskiemu bramkarzowi BVB pracę ułatwiło to, że strzał zmierzał w centralną część pilnowanego przez niego prostokąta. Nie zajęło wiele czasu, żeby kamery skierowane były na drugi koniec boiska, gdzie po kombinacyjnej akcji czarno-żółtych Adeyemi trafił w poprzeczkę. Goście nabierali wiatru w żagle, bo w 63. minucie dokładną wrzutkę otrzymał Beier, niestety się pomylił. Niemiecki atakujący nie podupadł mentalnie, a widać to było w 65. minucie, kiedy wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Najpierw swobodnie ustawił sobie piłkę do strzału, a następnie posłał petardę w górny róg bramki. Do końcowego gwizdka sędziego pozostało ponad dwadzieścia minut, ale obrona przyjezdnych okazała się zbyt szczelna dla LOSC Lille, aby Ci mogli świętować jakieś trafienie.
UEFA Champions League 1/8 finału
LOSC Lille - Borussia Dortmund
LOSC Lille: Chevalier – Meunier, Diakité, Alexsandro, Ismaily (67. Gudmundsson) – André – Mukau (83. André Gomes), Bouaddi (74. Fernandez-Pardo) – Cabella (67. Akpom), David, Haraldsson (83. Sahraoui)
Rezerwa: Caillard, Mannone; Bakker, Cossier, Mandi, Angel Gomes, E. Mbappé
Trener: Bruno Genesio
BVB: Kobel – Anton (72. Bensebaini), Can, Schlotterbeck, Ryerson – Sabitzer, Groß (85. Özcan) – Adeyemi (79. Gittens), Brandt (85. Chukwuemeka), Beier (85. Reyna) – Guirassy
Rezerwa: Meyer, Lisewski; Couto, Süle, Duranville, Kabar, Wätjen
Trener: Niko Kovać
Bramki:
1:0 David (5. Ismaily)
1:1 Can (54. pen)
1:2 Beier (65. Guirassy)
Żółte kartki: Meunier, Mukau – Anton, Groß
Sędzia: Sandro Scharer
Widzów: 48.205