Borussia Dortmund przeżywa trudny okres, a letnie okno transferowe może przynieść ogromne zmiany. Jeśli czarno-żółci nie zakwalifikują się do europejskich pucharów, konsekwencje mogą być daleko idące.
W miniony weekend Borussia Dortmund poniosła kolejną porażkę, przegrywając 0:1 z FC Augsburg na własnym stadionie. Sytuacja w tabeli jest coraz bardziej skomplikowana, a presja na trenera Niko Kovaca rośnie. Według informacji Sky zwolnienie szkoleniowca i jego sztabu może kosztować klub około trzech milionów euro. Jeśli drużyna nie zapewni sobie miejsca w rozgrywkach międzynarodowych, zmiany na ławce trenerskiej wydają się niemal pewne.
Taka sytuacja mogłaby również wpłynąć na przyszłość Sebastiana Kehla. Jak informują media, dyrektor sportowy Borussii może stracić posadę, jeśli klub nie zakwalifikuje się do europejskich pucharów na przyszły sezon.
Nieuniknione wydają się także roszady w składzie. Tuż po porażce z Augsburgiem, Kehl odniósł się do sytuacji w drużynie: – Oczywiście, że się martwimy, gdy sytuacja się powtarza.
Pytanie brzmi jednak, czy były kapitan Borussii Dortmund wciąż będzie miał wpływ na politykę kadrową klubu.
Emre Can i Julian Brandt wchodzą w ostatni rok swoich kontraktów i jak na razie nie mogą liczyć na nowe oferty przedłużenia umowy. Wątpliwa jest również przyszłość Marcela Sabitzera, który jak podaje Sky generuje negatywną atmosferę w zespole. Mimo że jego kontrakt obowiązuje do końca czerwca 2027 roku, Austriak może opuścić klub już latem.
Na liście potencjalnych odejść znajdują się także Niklas Süle, Giovanni Reyna i Salih Özcan. Niepewna jest przyszłość wypożyczonych zawodników – Youssoufy Moukoko i Sébastiena Hallera, którzy mogą zostać definitywnie sprzedani. Problemem pozostają jednak ich wysokie kontrakty, co może utrudnić odejścia.
Jeśli Borussia Dortmund nie zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów, klub może być zmuszony do sprzedaży kluczowych zawodników. Sky wskazuje, że na liście potencjalnych transferów są Gregor Kobel, Jamie Bynoe-Gittens i Karim Adeyemi. Chociaż ich odejście osłabiłoby drużynę, mogłoby również zapewnić klubowi solidne wpływy finansowe, które w innym przypadku pochodziłyby z gry w europejskich rozgrywkach.
Przyszłość Borussii Dortmund stoi pod znakiem zapytania. Nadchodzące tygodnie mogą zadecydować o tym, w jakim składzie i pod czyim kierownictwem klub przystąpi do kolejnego sezonu.
A tak na serio. Rewolucja? No bez jaj. Po pierwsze Rewolucja by była, gdyby na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy cały zarząd podał się do dymisji. Ogłoszenie odejścia Watzke, Rickena, Kehla, Sammera czy Cramera i zatrudnienie ludzi z zewnątrz: po pierwsze prezesa klubu po drugie dyrektora ds. sportowych i finansowych (z rozdzieleniem funkcji) i managera odpowiedzialnego za łączenie w/w stanowisk z nowo wybranym trenerem. Po
Drugie nowo wybrane władze musiałyby podjąć decyzję o wybraniu na szkoleniowca najwyższego autorytetu w piłce nożnej, który umie pracować z młodzieżą i umie tchnąć optymizm i wiarę że w projekcie długoterminowym jesteśmy w stanie zbudować drużynę na miarę ekipy Kloppa nie zapominając, że oni nie byli wirtuozami piłki.
Po trzecie w trybie natychmiastowym wyrzucić na zbity pysk 3/4 drużyny. W nowych kontraktach wpisać klauzule dające możliwość obniżenia kwoty kontraktu w przypadku obniżenia formy sportowej i zesłania do rezerw.
Po czwarte spotkanie na stadionie z kibicami i przedstawienie tego projektu z prośbą o dalszą miłość i zaangażowanie na trybunach nawet gdy na początku będzie ciężko.
TAK. TO BY BYŁA REWOLUCJA. Byłbym pierwszy do jechania na mecz, w którym może dostawali by smary ale dla tego herbu orali by trawę przez pełne 90 minut.
Ale nie z tymi patafianami.
Dlatego będą szumne zapowiedzi a wyjdzie pudrowanie trupa. W czymś takim za to uczestniczyć nie chce. Dlatego w maju zamierzam wybrać się na Rot Weiss Essen. Niby 3 liga a jednak luz psychiczny