Sezon Borussii Dortmund przypomina jazdę kolejką górską, jednak dla kibiców i zarządu nie jest to ekscytująca przejażdżka. Nieregularna forma zespołu, który niemal co tydzień ponosi porażki, sprawiła, że frustracja sięgnęła zenitu. Ostatnia przegrana 0:1 z FC Augsburg sprawiła, że szatni doszło do prawdziwej eksplozji emocji.
Według informacji Bilda, trener Niko Kovac w ostrych słowach zwrócił się do zawodników podczas 30-minutowej odprawy. W obecności Larsa Rickena i Sebastiana Kehla padło pytanie: – Nie wstyd wam? Szkoleniowiec postanowił również ukarać niektórych graczy finansowo za łamanie wewnętrznych zasad zespołu. Dodatkowo podstawowa jedenastka z meczu przeciwko Augsburgowi musiała przebiec kilka okrążeń wokół boiska jako forma dyscypliny.
Kovac nie zamierza oszczędzać największych nazwisk, szczególnie mając na uwadze kluczowy rewanżowy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko OSC Lille, który odbędzie się w środę o 18:45. Według raportu Bilda, Jamie Gittens i Julian Brandt mogą stać się ofiarami radykalnych decyzji trenera. Cierpliwość Chorwata wyczerpała się po zaledwie czterech tygodniach i niewykluczone, że wkrótce zobaczymy istotne zmiany w składzie Borussii Dortmund.
Miejmy nadzieję, że Brandta nie zobaczymy w rewanżu CL w podstawowej jedenastce...
Ricken ostatnio wieszał psy na zawodnikach, nie widząc oczywiście winy nieco wyżej. Pytam po raz kolejny, kto zatrudnia piłkarzy i trenerów? Kto kształtuje wizje klubowej przyszłości polityki? Jeśli zarząd widział niespójność w grze już za czasów niedoświadczonego Terzica, to kto ich przymusił do zatrudnienia niedoświadczonego karierowicza i kłamczucha Sahina? Kto zatrudnił jeszcze bardziej niedoświadczonego Piszczka?
A co na to chłodne głowy dortmundzkich kibiców? Nawet ostatnio odstawili na chwilę wursta, by sobie pogwizdać. Nic nie szkodzi, gwizdali już na Götzego, gwizdali na Hummelsa, by potem witać ich z otwartymi ramionami. W mieście Dortmund lubią kisić się we własnym sosie, obficie dorzucając do niego ludzi, którzy absolutnie nie zasługują na to, by tam być. Mówimy o tym nie tylko my, mówią o tym zawodowcy i eksperci. Watzke oczywiście dalej swoje, bo to już starszy człowiek, który zatrzymał się w czasie jakieś 20 lat temu. Nie ma w tym nic dziwnego, większość ludzi w pewnym wieku zatrzymuje się w swoim świecie, to zupełnie normalne. Nienormalne jednak jest trzymanie się kurczowo rzeczy, o których ma się coraz mniejsze pojęcie, a ostatnie doniesienia wskazują, że remedium na wszystkie nasze piłkarskie bolączki jest jeszcze większa władza miłościwie nam panującego bankstera.
Oni chcą robić (któryś już rok z kolei) rewolucję, jednak z pominięciem głównych winowajców, czyli siebie samych. Niech robią i niech dalej się dziwią, dlaczego to nie działa.