Zupełnie dwie różne połowy w wykonaniu BVB pod względem zaangażowania i tempa gry, a ostateczny rezultat to sprawiedliwy remis, który przed rewanżem w lepszej sytuacji stawia drużynę z Francji.
Solidna pierwsza część spotkania w wykonaniu BVB. Nie pozwolili rywalom na wiele, a sami zdołali wyjść na prowadzenie po pięknym uderzeniu Adeyemi'ego.
Było to połowa, w której obydwie ekipy prezentowały dobrą grę w obronie, gdyż zarówno jedni, jak i drudzy musieli włożyć sporo wysiłku, aby dostać się pod pole karne przeciwnika. Na premierową sytuację w meczu piłkarze Borussii Dortmund zapracowali w 10. minucie, kiedy Gittens wypatrzył dziurę w defensywie, którędy wypuścił Guirassy'ego. Gwinejczyk zbyt długo zwlekał z decyzją o oddaniu strzału i ostatecznie piłka nie zmierzała nawet w światło bramki. W 22. minucie futbolówka nie musiała szybować w stronę bramki, a po prostu się w niej znalazła. Świetne uderzenie z pierwszej piłki Adeyemi'ego było tak mocne i dokładne, że goalkeeper jedynie mógł za nią podążać wzrokiem. Goście mogli szybko odpowiedzieć, jednak w 26. minucie Mukau podwyższył jedynie statystykę strzałów niecelnych, chociaż jego strzał z dystansu naprawdę był niebezpieczny. Ostatnim istotnym akcentem przed przerwą była indywidualna akcja Schlotterbecka, który odważył się zakończyć ją uderzeniem, jednak tak jak w przypadku Mukau nie zmusił bramkarza do interwencji.
Na drugą połowę podopieczni Kovaca już nie wyszli, a na ich szczęście Lille zdołało tylko wyrównać.
Drugie 45. minut powinny jak najszybciej pójść w zapomnienie, bo postawa czarno-żółtych była nie do przyjęcia. Tak naprawdę jedyną akcją, która zasługuje na pochwałę, jest akcja Lille. Pozwoliła ona Les Dogues doprowadzić do rezultatu 1:1. Świetnie podanie autorstwa Davida między nogami Emre Cana do Haraldssona i zachowana do końca zimna krew przez Islandczyka zmusiły Gregora Kobela do kapitulacji.
UEFA Champions League 1/8 finału
Borussia Dortmund - LOSC Lille
BVB: Kobel – Ryerson (83. Couto), Can, Schlotterbeck, Svensson (83. Bensebaini) – Sabitzer, Groß – Adeyemi, Brandt (83. Reyna), Gittens (66. Beier) – Guirassy
Rezerwa: Meyer, Özcan, Anton, Duranville, Süle
Trener: Niko Kovać
LOSC Lille: Chevalier – Meunier, Diakité, Alexsandro, Ismaily (77. Bakker) – André, Bouaddi – E. Mbappé (70. Fernandez-Pardo), Mukau (77. Gomes), Haraldsson – David
Rezerwa: Caillard, Mannone, Cossier, Gudmundsson, Mandi, Cabella, Gomes, Akpom, Lachaab
Trener: Bruno Genesio
Bramki:
1:0 Adeyemi (22.)
1:1 Haraldsson (68. David)
Żółte kartki: Can, Groß
Sędzia: Jose Maria Sanchez Martinez
Widzów: 81 365
Po zdobyciu prowadzenia drużyna zaczyna grać antyfutbol.
Spowalnianie, podania do tyłu, nie pokazywanie się do gry, itd.
Kto uznał, że Gittens i Brandt się odrodzą akurat w tym meczu.
Brandt to chyba był trzymany na boisku 80 minut za karę.
Niestety, ale wygląda na to że Kovac, tak samo jak Sahin, nie ma pojęcia jak uratować ten sezon.
1) Jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne to wszyscy wyglądali jak przeładowany wóz z węglem. Zastanawiam się czy ci panowie w ogóle trenują kwestie wydolnościowe bo poza Adeyemim to mam wrażenie że nikt nie biegał.
2) Pilarska jakość - można powiedzieć że ona nie istnieje. Zacznijmy od mózgu drużyny- środek pola. Brandt do spółki z Grossem i Sabitzerem to jest śmiech na sali. Oni nie potrafili między sobą i do skrzydeł wymienić 2-3 podań. Można powiedzieć że środka pola już nie mamy więc nawet Harry Kane u nas nie miał by więcej goli niż Guirassy bo to po prostu niemożliwe. Obrona to też jest kabaret. Wszyscy chwalą na stoperze Cana a przecież wczoraj był objeżdżany jak dziecko. Ryerson to jest maksymalnie poziom Lecha Poznań a nie BVB. Chłop technicznie plus czytanie gry nie istnieje. Za samą waleczność punktów się nie dostaje. Dalej Couto czy Bensebaini to są maksymalnie średni wahadłowi a nie boczni obrońcy, którzy o bronieniu nie mają pojęcia. Właściwie musi to tragicznie wyglądać jak nominalni stoperzy czyli Anton i Sule nie wąchają murawy. Dalej skrzydłowi jak Adeyemi czy Gittens mają przebłyski i nic więcej. Tacy pozostali zawodnicy jak Reyna, ten pożal się Boże Beier Ozcan w ogóle nie powinni grać nigdy w Dortmundzie.
Właściwie w Dortmundzie mogliby pozostać Kobel (choć bez zachwytów), Schlotterbeck, Guirassy, Adeyemi, młody Svenason i koniec składu.
3) zarząd: do wymiany całe to kolesiostwo bo bez tego nic nie zrobimy we współczesnej piłce
To się ciągnie od nastania Sahina, a mówiąc oględniej od letniego sezonu przygotowawczego. Co więcej ci co wyglądali wówczas jeszcze dość dobrze np. Gittens ,dzisiaj już są pod formą. Drugą sprawą jest to, że mamy wielu "przepłaconych," bezjajecznych" piłkarzy , którym na niczym oprócz brania kasy specjalnie nie zależy. Nasze ostatnie transfery leżą i kwiczą. Jedynie Guirassy daje radę ale za bardzo nie ma z kim grać. Pozostali maja tylko "przebłyski" geniuszu tak jak ostatnio Adeyemi ale to zdecydowanie za mało aby osiągać wyniki. Taki Sabitzer, Gross, Brandt, Gittens od dawna już powinni grzać ławę , ale grają bo inni tj. rezerwowi są jeszcze słabsi. Ostatnio były peny odnośnie Reyny, że niby dobry ale nie dostaje minut , a on jest cienki jak barszcz i oprócz pojedynczych bramek , które nawet strzelał nie daje dosłownie nic drużynie. Także dobór trenerów to katastrofa. W zarządzie tez nie lepiej i liczą sie chyba tylko stanowiska i gaże. Można by jeszcze długo się rozpisywać ale każdy kto kibicuje wie o co chodzi.
- po przyjściu Kovac w ogóle nie zmienił składu drużyny ( może poza Canem, którego cofnął z defensywnego pomocnika na stopera i w większym wymiarze czasowym pozwala grać Adeyemiemu ). Owszem to nie są złe decyzje ale idżmy dalej i skupmy się na linii pomocy , która jak mocno kulała, tak za Kovaca nic się za bardzo nie zmieniło ani personalnie, ani w stylu gry. Właśnie pomoc jest nasza piętą achillesową i tutaj Kovac ma duże pole do popisu jako trener , a nie robi w zasadzie nic, a przynajmniej na obecną chwilę nie widać żadnych efektów, a jest nawet gorzej. Moim zdaniem powinien tu bardziej rotować składem nawet grając zawodnikami na 45 minut, aby zintensyfikować dynamikę gry. A co mieliśmy w meczu z Lille. Pierwsza zmiana za strasznie męczącego się Gittensa dopiero w 63 minucie, a kolejne w 83. (sic!). Nie musze chyba oglądającym mecz przypominać, że nasza gra od 46 minuty leżała i kwiczała, a na ławce byli przecież gracze jak mniemam gotowi i chętni do gry ( no może poza Reyną , który na boisko wychodzi tak jakby za karę) . Dopiero jak wspomniałem w 83 minucie nastąpiły za wolą Kovaca ,aż trzy zmiany w tym jedna wymuszona kontuzją, a druga chyba strachem, że Ryerson dostanie druga żółtą kartkę. Zmiana Brandta o ile w ogóle powinien on wyjść na boisko powinna nastąpić znacznie wcześniej. Co do pozostawienia na cały mecz na boisku Sabitzera i Grossa - tuzów fizyczności i kreowania gry ,że o wspaniałych podaniach prostopadłych i za linie obrony nie wspomnę ( bo to u nas umie to tylko Schlotterbeck grający akurat na stoperze i mający notabene trochę inne zadania ), i może jeszcze Benebaini. I za to ganię podkreślam w ostatnim meczu Kovaca. Ja widziałem w jednej akcji pełne przerażenia oczy Cana po tym jak raz po raz suneły na niego ataki piłkarzy Lille, a pomocnicy truchtali radośnie .
A Kovac na ławce miał przecież Niklasa Sule , który przynajmniej teoretycznie mógł wejść do tej fatalnej pomocy { w przeszłości przecież był napastnikiem ), i być może mógłby coś bardziej wykreować, a w obronie tez by pewnie pomógł. Również Duranville mógłby moim zdaniem coś wykreować w momencie gdy nic ,dosłownie nic się z przodu u nas nie działo.
Na KONIEC podam tylko kilka danych statystycznych z drugiej połowy w naszym wykonaniu :
- jeden niecelny strzał, zero podkreślam zero dośrodkowań ...
I jeszcze jedno .Teraz będziemy grać na wyjeżdzie i naprawdę rola Kovaca jest nie do przecenienia.