Nudząca pierwsza część spotkania, a potem pobudka obydwu ekip i walka o punkty do samego końca.
Bardzo leniwa pierwsza część spotkania na Voith Arena. Borussia Dortmund przygarnęła piłkę i przez cały czas ją operowała, jednak nie wiedziała, w jaki sposób przekuć to na coś sensownego pod bramką rywala.
Pomimo znaczącej przewagi gości oglądaliśmy niewiele sytuacji bramkowych. Pierwszą z nich był drybling Gittensa, który chciał wykończyć strzałem po krótkim słupku. Bramkarz odczytał intencje skrzydłowego i nie dał się pokonać. Następnie w 27. minucie ponownie akcja przebiegła lewym skrzydłem, znowu był to Gittens, posłał on dośrodkowanie na głowę niepilnowanego Guirassy'ego, niestety wrzutka okazała się zbyt wysoka, aby Gwinejczyk mógł oddać soczysty strzał, a tak to futbolówka wylądowała w rękach Mullera. Goalkeeper był bezradny w 33. minucie, kiedy napastnik Borussii bez większych problemów obszedł się z kryjącym go zawodnikiem i umieścił piłkę w siatce. Cała akcja zaczęła się od rzutu rożnego, skierowanego do Waldemara Antona, który świetnie zachował się w polu karnym, najpierw nie dał sobie zabrać piłki, a następnie posłał piłkę do swojego kolegi, z którym dzielili szatnię już w Stuttgarcie.
Pierwszy kwadrans drugiej połowy nie różnił się za bardzo od całej pierwszej, jednak przełom nadszedł w okolicach 60. minuty, a wtedy obraz meczu zupełnie się zmienił.
Na premierową okazję w drugiej części spotkania trzeba było czekać do 56. minuty, wtedy bardzo bliscy wyrównania byli gospodarze. Strzelcem gola mógł zostać wprowadzony wcześniej na boisko Conteh, świetnie wykorzystał on swoje zdolności szybkościowe, aby wyprzedzić obrońców BVB, jednak zabrakło mu wykończenia, bo piłkę posłał prosto w Kobela. Czarno-żółci na atak Heidenheim odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób, zdobywając drugą bramkę. Po szybkiej akcji gola zdobył joker Mike'a Tullberga, Maximilian Beier. Za to trafienie pochwały należą się nie tylko Niemcowi, ale też Sabitzerowi, który szybko poprowadził atak w środku pola oraz Bensebainiemu, który świetnie wystawił futbolówkę do zdobywcy bramki. Kiedy wydawało się, że kibice z Dortmundu mają prawo być spokojni, szybko to poczucie minęło. Niespełna minutę później podopieczni Schmidta strzelili gola kontaktowego, znowu bohaterem okazał się zawodnik, który pierwszą połowę przesiedział na ławce, czyli Honsak. Odpowiednio ułożył on stopę po zacentrowaniu piłki przez Kratziga, a zasłonięty Kobel nie zdołał sięgnąć tego strzału. Wydawało się, że zespół broniący się przed spadkiem nabrał wiatru w żagle, bo w 66. minucie byli bliscy wyrównania za sprawą uderzenia z dystansu Traore, na szczęście szwajcarski goalkeeper zachował zimną krew. Nie była to jeszcze jego ostatnia interwencja w tym pojedynku, bo po strzale kapitana gospodarzy w 84. minucie również popisał się spokojem na linii bramkowej. Największą niespodziankę po powrocie z wypożyczenia mógł sprawić swoim kolegom jeszcze Ozcan, który był bardzo bliski umieszczenia futbolówki we własnej bramce, we względnie bezpiecznej sytuacji. Koniec końców, pierwsze zwycięstwo w Bundeslidze w tym roku stało się faktem.
Bundesliga 20. kolejka
1. FC Heidenheim - Borussia Dortmund
1. FC Heidenheim: Müller – Traoré, Mainka, Gimber (80. Schimmer), Föhrenbach – Kerber (56. Beck), Schöppner – Scienza (56. Conteh), Pieringer (56. Honsak), Krätzig (73. Wanner) – Zivzivadze
Rezerwa: Feller, Busch, Keller, Siersleben
Trener: Frank Schmidt
BVB: Kobel – Ryerson, Can, Anton, Bensebaini – Sabitzer, Groß (71. Özcan) – Duranville (46. Adeyemi, 87. Couto), Brandt (58. Beier), Gittens (87. Reyna) – Guirassy
Rezerwa: Meyer, Campbell, Mané, Kabar
Trener: Mike Tullberg
Bramki:
0:1 Guirassy (33. Anton)
0:2 Beier (63. Bensebaini)
1:2 Honsak (64. Krätzig)
Żółte kartki: Föhrenbach – Duranville, Reyna, Kobel, Guirassy
Sędzia: Frank Willenborg
Widzów: 15.000
''Ja słucham małolatów, żeby wiedzieć co się kroi
Słucham zgredów, żeby wiedzieć jak było''
Sahin trzy mecze 0 punktów.
Gdyby ten nieudacznik Sahin w pierwszych trzech meczach tej rundy miałby taki bilans, to Borussia miałaby bezpośredni awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów, a w Bundeslidze byśmy się plasowali na czwartym miejscu.
Tullberg SUPER GOŚĆ myślę, że jako trener i fan Borussii zdobył serca wielu kibiców BVB.
Ale dziś było widać, że nasz zespół potrzebuje zmiany mentalności i dużo pracy przed nowym trenerem.
Do tego potrzebne są też wzmocnienia, bo jak widzę grę "Baby z wąsem " (Sabitzer) lub Grosa to nie ma się co dziwić ( gramy z zespołami z którymi powinniśmy wygrać spacerkiem), że gramy praktycznie jak równy z równym.
A piłkarzy bez formy w Borussii mógłbym wymieniać multum każdy z nas ma swoich faworytów.
Czy sezon jest do uratowanie?
Kurcze może być ciężko. Widząc większość zawodników bez formy możemy mieć ogromny problem żeby się załapać do LM.
Tylko, że prawda jest taka, że my w poprzednim sezonie też się nie załapaliśmy !
Zmiana przepisów w ostatniej chwili dała nam awans.
Więc moim skromnym zdaniem pierwsze cztery mecze dadzą nam odpowiedź czy Kovac będzie wstanie odbudować tą drużynę fizycznie, ale i mentalnie, bo mental, to oni mają w deptany w ziemię.