Borussii Dortmund udało się wyjść na dwubramkowe prowadzenie, jednak kiedy goście doszli do głosu, doprowadzili do wyrównania i mogą żałować, że nie zdobyli trzech punktów.
Nie działo się za wiele w pierwszej części spotkania, patrząc na sytuacje podbramkowe. Obydwie drużyny miały trudności z kreowaniem akcji, co w szeregach BVB było spowodowane tym, że na początku spotkania boisko musiał opuścić Felix Nmecha z powodu kontuzji, a w 21. minucie czerwoną kartkę obejrzał Nico Schlotterbeck.
Chociaż czarno-żółci grali większość czasu w osłabieniu, to bardzo dobrze prezentowali się na tle rywali z Bremy. Nie mieli przewagi, jednak goście mieli kłopoty z przedostaniem się w pole karne gospodarzy. Na dodatek jak nadarzyła się okazja na zdobycie gola, świetnie ją wykorzystali. Wydarzyło się to za sprawą dośrodkowania Ryersona na dalszy słupek, gdzie wbiegał Julian Brandt, Niemiec zrobił to, co do niego należało i piłkę znajdującą się w powietrzu, zagrał wzdłuż linii bramkowej do Guirassy'ego, który nie wkładając żadnej energii, wpakował futbolówkę do siatki.
Druga połowa obfitowała w znacznie więcej okazji, w których bramkarze mogli pokazać swój warsztat.
Początek świetnie rozpoczął się dla zawodników BVB, bo już w 51. minucie było 2:0. Głównie za sprawą Serhou, który po dośrodkowaniu z rzutu wolnego uderzył z powietrza, a przy odrobinie szczęścia piłka odbiła się od defensora przyjezdnych, na którego konto przypisano to trafienie. W 59. minucie powinno być 3:0, jednak szybki kontratak gospodarzy został spowolniony tuż przed polem karnym, kiedy niestaranne podanie do Brandta posłał Adeyemi, Niemiec mimo wszystko doszedł do sytuacji strzeleckiej, ale skutecznie interweniował goalkeeper. Przełomowy moment dla podopiecznych Ole Wernera nastąpił w 65. minucie, bo jeden z najlepszych strzałów życia oddał Bittencourt, nie dając szans Kobelowi. Zielono-biali nabrali wiatru w żagle i ponownie zaatakowali w 68. minucie, ich akcja została nieprzepisowo zatrzymana tuż przed polem karnym, a do rzutu wolnego podszedł Ducksch. Były zawodnik BVB huknął prosto w szwajcarskiego bramkarza. Nie popełnił tego błędu 5. minut później, kiedy defensywa Dortmundu zupełnie się pogubiła, a kombinacyjną akcję swojej drużyny spokojnym strzałem wykończył Marwin Ducksch, doprowadzając tym samym do wyrównania. Gospodarze mogli przechylić szalę na swoją korzyść w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, jednak moment chwały należał do Zetterera, który początkowo obronił uderzenie z rzutu wolnego Grossa, a następnie musząc się szybko pozbierać, zdążył wstać i obronić dobitkę Beiera. Nie trzeba było długo czekać, bo zaledwie 120 sekund, aby Gregor Kobel również zebrał pochlebne komentarze, bo zachował zimną krew w momencie, kiedy w jego polu karnym zapanował chaos. Piłkarze Werderu swoją akcję rozpoczęli na prawej stronie boiska za sprawą Kabore, Burkińczyk wykorzystał swoje atuty szybkościowe, aby wedrzeć się w pole karne, a następnie zagrać mocne podanie wzdłuż linii z nadzieją, że zostanie ono przez kogoś z drużyny przecięte. Tak się stało, ale dopiero jak futbolówka przeleciała przez całą szerokość bramki, gdzie czekał Bittencourt, który zanotowałby dublet, gdyby nie noga Kobela, którą Szwajcar intuicyjnie wystawił.
Bundesliga 19. kolejka
Borussia Dortmund - Werder Brema
BVB: Kobel – Ryerson, Can, Schlotterbeck, Bensebaini – Groß – Brandt (77. Anton), Nmecha (12. Sabitzer) – Adeyemi (61. Duranville), Guirassy, Gittens (61. Beier)
Rezerwa: Meyer, Couto, Reyna, Campbell, Wätjen
Trener: Mike Tullberg
Werder Brema: Zetterer – Veljkovic, Friedl, Jung – Weiser, Lynen (60. Bittencourt), Köhn (60. Kaboré) – Stage, Schmid – Grüll (60. Njinmah), Ducksch (87. Burke)
Rezerwa: Backhaus, Pieper, Alvero, Covic
Trener: Ole Werner
Bramki:
1:0 Guirassy (28., Brandt)
2:0 Guirassy (51., Groß)
2:1 Bittencourt (65., Veljkovic)
2:2 Ducksch (72., Stage)
Żółte kartki: Ryerson – Bittencourt, Njinmah, Stage, Friedl
Sędzia: Christian Dingert
Widzów: 81 365
i dziwi mnie, że w klubie do tej pory nie rozliczono winnych zaniedbań, bo przynajmniej od połowy listopada widać było poważny regres. Na chwile obecną to żaden trener nie pomoże, bo drużyna "nie biega". Bramki strzelone dzisiaj to duży łut szczęścia i niefrasobliwości drużyny przeciwnej, a ogólny obraz gry pozostaje bez zmian.
Zawiodła oczywiście obrona, na czele ze Schlotterem. Obrona głupcze!!!! To powinno być tematem w BVB dzień w dzień w dzień, a nie jakiś Rushford?!?! Straciliśmy już 33 bramki.
Jest połowa sezonu. Gdzie są nasze transfery? Beier, Couto, Anton, Gross zdecydowanie rozczarowują... Guirassy jest na pewno wzmocnieniem w porównaniu z Fullkrugiem. Wyobraźcie sobie, że ta piątka w poprzednim sezonie brała udział przy ponad 70 bramkach. W BVB po 1/2 sezonu tylko przy kilkunastu.
Moim zdaniem Beiera(30 mln) i Couto(25 mln) sprowadziliśmy w ogóle niepotrzebnie. Chyba, że przy nowym trenerze coś się zmieni.
Cel na ten sezon to nie spaść z ligi bo jak już koledzy komentujący poniżej zauważyli że zawodnicy BVB po prostu nie biegają i fizycznie wyglądają tragicznie a bez tego nie da się wygrywać meczów i złapać dobrą formę.
Trener jest potrzebny na gwałt do końca sezonu. Najlepiej doświadczony który wyciągnie z tej pomarszczonej cytryny ostatnie soki i nas utrzyma w lidze. A trener z U19 tego nie zrobi.
Transfery też są potrzebne na wczoraj. Głównie w obronie żeby nie tracić aż tyle bramek bo nawet jak strzelamy to i tak nie wygrywamy. Na to ostanie akurat nie liczę znając nasz niezawodny zarząd.
A co do Couto i Beiera to są kolejne wtopy transferowe jak Schulz czy Schurle na których wydano kupe kasy a nic nie pomogli drużynie. W to akurat nasz zarząd grać potrafi ;)
Dziś było widać jak na dłoni jak Sahin zjeb.ł tą drużynę.
Dziś widzieliśmy drużynę w której braki fizyczne braki techniczne brak zgrania itd.
Nie jestem zwolennikiem oceniania Trenera po jednym meczu, ale byłem na stadionie i widziałem jak ten człowiek żyje jak emocjonalnie reaguje, aż miło było na to patrzeć.
Czy sobie poradzi z tą drużyną?
Chciałbym się mylić, ale obawiam się że nie.
Oninie potrafią przyjąć piłki, o cennych podaniach już nie wspomnę.
To jest jakiś dramat. Brandt wyglądał w 55 minucie jak po szychcie w kopalni , to jeden przykład, bo reszta zawodników nie wyglądała lepiej.
Adeyemi , to samo . Przecież zaletą Adeyemi jest szybkość, a biegał jakby miał plecak z kamieniami na placach.
Gittens schodzi do prawej nogi i wszyscy już wiedzą jak go pokryć.
Bez szybkości i zaskoczenia przeciwnika nic nie będziemy w stanie osiągnąć.
Do tego obrona, a raczej brak obrony.
Ryerson co się stało z zawodnikiem który potrafił strzelać bramki po pięknych indywidualnych akcjach?
Nawet Kobel oaza spokoju jest elektryczny.
Mógłbym tak wymieniać bez końca, ale prawda jest taka, że zarząd to jacyś amatorzy i już o tym wiemy.
Na co oni liczyli po pierwszej rundzie, że co Sahin nagle po dramatycznej rundzie coś zrobi.
Oni nawet nie prowadzili rozmów z innymi trenerami żeby się zabezpieczyć.
Tu musi przyjść trener przed którym zawodnicy będą czuć respekt a zarazem podziw, a my mamy trzeciego Trenera kolesia z klubu który się nie wychyli jeśli będzie widział co się dzieje w zarządzie.
Napiszę jeszcze raz Tullberg mie się dziś podobał, ale nie sądzę żeby wyciągnął z dołka Borussie.
Tylko, że tak jak pisałem przed meczem z Werderem jeśli uda mu się zremisować zostanie do końca sezonu, ale nie dlatego że będą sukcesy.
Tylko dlatego że zarząd nie ma innej propozycji, bo oni nie mają pojęcia jak wybrnąć z tego kryzysu.
Wy wiecie kto w zarządzie jest dziś szefem młody Ricken, a może zdrajca Sammer który jeszcze pare lat temu pluł na Borussie i rzucał się do gardła trenerowi Borussi jak siedział na ławce Bayernu.
A może Wacek który jest biznesmenem i na dobrą sprawę zarządzaniem Klubem Sportowym to dla niego nowe doświadczenie.
Ale co nam innego pozostaje?
Uwydatniać na swoje frustrację na forach i prywatnych rozmowach...
Pozdrawiam Serdecznie Wszystkich
Już każdy powiedział to co wiedział
Trzy razy wysłuchał dobrze mnie
Wszyscy zgadzają się ze sobą,
a będzie nadal tak jak jest
I co ja robię tu(co Ty tutaj robisz)