Sebastian Kehl niedawno przedłużył kontrakt z Borussią Dortmund do końca czerwca 2027 roku. Okazuje się jednak, że nowa umowa dyrektora sportowego nie oznacza, że jego pozycja w BVB jest niepodważalna.
Kibice Borussii Dortmund są zszokowani po wczorajszej porażce 2:4 z Holsteinem Kiel. Mimo to trener Nuri Sahin nie siedzi na razie na spakowanych walizkach – poinformował po meczu dyrektor zarządzający ds. sportu, Lars Ricken.
Patrząc na obecną formę Borussii, ciężko oczekiwać, że Sahin doprowadzi do zmiany sytuacji w odpowiednim czasie i zdaniem Ruhr Nachrichten przyszłość Turka wcale nie jest taka pewna. Jeżeli faktycznie dojdzie do rozstania z Sahinem, może mieć to wpływ także na przyszłość Sebastiana Kehla, który według Sport Bilda mógłby odejść pomimo podpisanej niedawno umowy.
Według powyższego źródła, dobre stosunki z Sahinem przyczyniły się w dużej mierze do trzymania się Kehla. Ponadto przed Niemcem postawiono trzy warunki: kwalifikacja do Ligi Mistrzów, obiecujące pomysły na planowanie składu i usprawnienia kadrowe.
Sport Bild twierdzi, że jeśli Kehl nie dotrzyma jednego z punktów lub nie wdroży go w życie, współpraca może dobiec końca. Co więcej, mówi się, że przed przedłużeniem umowy Kehla, w klubie pojawiły się głosy opowiadające się za jego odejściem.
Tajemnicą poliszynela jest także, że były pomocnik BVB wolałby wziąć na siebie większą odpowiedzialność, na przykład poprzez objęcie stanowiska dyrektora zarządzającego, który ostatecznie otrzymał Lars Ricken.
W piątek Sahin znów będzie uważnie obserwowany, bowiem BVB czeka trudny mecz wyjazdowy z Eintrachtem Frankfurt (20:30). Kolejna porażka może nie być już usprawiedliwiona.
Rozsądek gdzieś tam się nieśmiało przebija przez to błoto.