Świetne spotkanie w wykonaniu podopiecznych Nuriego Sahina, pełna kontrola gry przez całe 90 minut i wypracowanie wielu okazji strzeleckich dają obiecujący znak na nadchodzące rywalizacje.
Przydała się przerwa reprezentacyjna piłkarzom Borussii Dortmund, bo już w pierwszej części spotkania zaprezentowali się z bardzo dobrej strony.
Nie minęło nawet siedem minut meczu, a już po cudownej akcji Maxa Beiera Borussia Dortmund wyszła na prowadzenie. W 21. minucie bramce gości zagroził, klasycznie schodząc na prawą nogę Gittens, jednak uderzył prosto w goalkeepera. Przyjezdni powinni doprowadzić do wyrównania już trzy minuty później, ale najpierw świetnie przy strzale Griffo zachował się Kobel, dobitka Holera obiła poprzeczkę, a kiedy futbolówka ponownie wróciła do napastnika, ten nie trafił czysto i zagrożenie zostało ostatecznie zażegnane przez Antona, który zagrał piłkę do bramkarza. Kibice nie mogli narzekać na brak akcji, bo w 27. minucie czujne zachowanie defensorów Freiburga spowodowało, że BVB prowadziła tylko 1 do 0. Akcja została świetnie rozegrana pomiędzy Malenem i Sabitzerem, a Holender chcąc wykończyć akcję, nabił wracającego obrońcę, przez co przed szansą stanął jeszcze Brandt, niestety nie sięgnął on piłki i kombinacyjna akcja zakończyła się fiaskiem. W 34. minucie to Malen znowu znalazł się w centrum uwagi, kiedy jego płaski strzał z dystansu należał do takich, które ze strony bramkarzy nazywane są niewygodnymi. Przed przerwą bramkę do szatni zdobył Felix Nmecha, chociaż Atubolu miał powinność zachować się lepiej.
W drugiej połowie czarno-żółci utrzymali formę z pierwszej i w niej również nie pozwolili przeciwnikom na wiele.
Po niecałych piętnastu minutach spokojnego rozgrywania piłki na strzał zza pola zdecydował się Sabitzer, jednak jego uderzenie skierowane było tam, gdzie znajdował się Atubolu. Bramkarz nie miał już nic do powiedzenia w 66. minucie, kiedy cudowną bramkę z rzutu wolnego, zdobył Julian Brandt. Jedyna sytuacja po przerwie dla podopiecznych Schustera nadarzyła się w 71. minucie, ale ratujący zbyt mocne dośrodkowanie Junior Adamu, skierował futbolówkę wślizgiem w miejsce, gdzie ustawiony był Gregor Kobel niemający żadnych problemów z wyłapaniem tego zagrania. Kropkę nad "i" w 77. minucie postawił Jamie Gittens, któremu udało się po raz kolejny nabrać defensorów na swój tradycyjny zwód, aby następnie wykończyć drybling strzałem prawą nogą na dalszy słupek.
Bundesliga 11. kolejka
Borussia Dortmund - SC Freiburg
BVB: Kobel – Ryerson (82. Kabar), Anton, Schlotterbeck, Bensebaini (78. Couto) – Nmecha – Malen, Sabitzer (68. Groß), Brandt (78. Reyna), Gittens (78. Duranville) – Beier
Rezerwa: Meyer, Paulina, Campbell, Lührs
Trener: Nuri Sahin
SC Freiburg: Atubolu – Kübler (61. Rosenfelder), Ginter, Lienhart, Günter – Eggestein, Höfler (61. Adamu) – Doan (73. Sildillia), Grifo (73. Muslija) – Osterhage, Höler (81. Makengo)
Rezerwa: Müller, Weißhaupt, Gregoritsch, Philipp
Trener: Julian Schuster
Bramki:
1:0 Beier (7. Bensebaini)
2:0 Nmecha (40. Gittens)
3:0 Brandt (66.)
4:0 Gittens (77. Bensebaini)
Żółte kartki: Osterhage - Couto
Czerwone kartki: Osterhage, Adamu
Sędzia: Felix Brych
Widzów: 81 365
Na wyróżnienie zasługują strzelcy bramek oraz Malen, który pokazał kilka udanych akcji .Teraz LM i trzeba wreszcie wygrać na wyjeździe!!!