Koszmarna gra skutkuje klęską w Stuttgarcie. Jest to ten mecz, który wszyscy chcieliby zapomnieć, bo w tym meczu nie zgadzało się praktycznie nic.
Borussia Dortmund w trakcie pierwszej połowy nie pokazała żadnego charakteru, Stuttgart dominował, a czarno-żółci dopiero dojeżdżali na mecz.
Już na początku spotkania gospodarze wyszli na prowadzenie za sprawą sprytnego strzału Undava. Piłka najpierw przeskoczyła Schlotterbecka, a następnie nie dając szans Kobelowi, odbijając się od słupka wpadła do bramki. W 16. minucie Enzo Millot zgubił krycie Schlotterbecka, wychodząc w górę do dośrodkowania, które zakończył niecelnym strzałem z głowy. Niestety w 21. minucie było już 2:0, zamrożona defensywa BVB nie upilnowała jednego z najlepszych napastników w lidze, Demirovicia. Bośniak idealnie przymierzył z główki w okienko bramki, nie dając szans na interwencję. Piłkarze w białych strojach nie przestawali atakować, a chwilę później dwukrotnie na linii bramkowej musiał interweniować szwajcarski bramkarz. Pierwsze uderzenie z voley'a nie było aż tak ciężkie, jednak przy dobitce zachował potrzebny kunszt bramkarski, ratując swój zespół. W 36. minucie zupełnie nie pilnowany Demirović miał mnóstwo miejsca przed polem karnym, na szczęście dla przyjezdnych, strzał Bośniaka poleciał w sam środek, gdzie umiejscowiony był Kobel. Jedyne warte zanotowania sytuacje podopiecznych Sahina to kontra zakończona płaskim uderzeniem po długim rogu Gittensa, Nubel bezbłędnie sparował strzał na rzut rożny. Ze stałego fragmentu dokładną wrzutkę od Grossa otrzymał Sule, jednak obrońca nie wykorzystał dogodnej sytuacji na zdobycie kontaktowego gola.
Końcówka pierwszej części spotkania wysłała mały pozytywny sygnał, że goście nabierają pewności siebie i druga połowa będzie inna. Nic z tego.
Chociaż przyjezdni zaatakowali jako pierwsi, wszystkie akcje kończyły się fiaskiem. Na początek strzał z pierwszej piłki Brandta, niecelny. Następnie wywalczona pozycja w polu karnym przez Gwinejskiego napastnika, ale strzał w prosto w goalkeepera. Jeszcze jedna petarda Brandta z dystansu znowu nie w świało bramki i nadeszła zabójcza odpowiedź gospodarzy. Świetnie rozegrany rzut rożny, zmylona defensywa BVB, wystawienie piłki wręcz do pustej bramki do Millota, a Francuz pewnie wykańcza kombinacyjną akcję. Nadzieja u większości już zgasła, bo jeszcze dwie bramki były realne do odrobienia, trzy to już zdecydowanie za dużo dla tak słabo grającej Borussii Dortmund. W 65. minucie kolejny atak na bramkę przeprowadzili podopieczni Hoenessa, tym razem niecelny strzał z głowy oddał widoczny w tym meczu Undav. Do zaskakującej sytuacji doszło w 75. minucie, gdyż honorową bramkę dla BVB zdobył Guirassy. Zachował koncentrację do samego końca, wyprzedził Zagadou i umieścił futbolówkę między nogami Nubela. W tym momencie potwór z Mercedes Benz Arena został podrażniony, dlatego postanowił wpakować jeszcze dwie bramki bezbronnemu przeciwnikowi. W 81. minucie Enzo Millot ośmieszył przy linii końcowej defensorów z Dortmundu, wystawił piłkę Toure, a ten umieścił futbolówkę w siatce. Natomiast piątego gola zdobył Undav, kiedy fatalny błąd w środku pola popełnił Can, wtedy niemiecki napastnik znalazł się na pozycji sam na sam, wykończył nadarzającą się okazję, uderzając piłkę po długim rogu.
Bundesliga 4. kolejka
VfB Stuttgart - Borussia Dortmund
VfB: Nübel – Vagnoman (78. Touré), Rouault, Chabot (69. Zagadou), Mittelstädt (69. Chase) – Karazor, Stiller (84. Führich) – Millot, Leweling – Undav, Demirovic (69. Rieder)
Rezerwa: Bredlow, Woltemade, Krätzig, Stenzel
Trener: Sebastian Hoeness
BVB: Kobel – Ryerson (46. Couto), Anton, Süle, Schlotterbeck – Nmecha (30. Gittens), Groß (63. Malen) – Sabitzer, Brandt (72. Can), Adeyemi (46. Bensebaini) – Guirassy
Rezerwa: Meyer, Beier, Duranville, Wätjen
Trener: Nuri Sahin
Bramki:
1:0 Undav (4., Mittelstädt)
2:0 Demirovic (21., Mittelstädt)
3:0 Millot (62., Karazor)
3:1 Guirassy (75., Gittens)
4:1 Touré (80., Millot)
5:1 Undav (90., Millot)
Żółte kartki: Leweling - Can, Bensebaini, Sabitzer
Sędzia: Florian Badstubner
Widzów: 60.000
Panie Sahin, z tej baraniny kebsa nie będzie. Gra wyglądała gorzej niż tragicznie. Wyglądała tak jakby na boisko wyszło 11 kibiców Schalke przebranych w stroje Borussii. I to takich dość fanatycznych, bo zapał włożony w ośmieszanie klubu był ogromny.
Po prostu wstyd
Kobel - 4
Anton - 1
Sule - 1
Schlotterbeck- 1
Ryerson - 1
Nmecha - bez oceny
Gross - 4
Sabitzer - 2
Brandt - 1
Adeyemi - 5
Guirassy - 5
Gittens - 6
Couto - 3
Bensebaini - 5
Malen - 1
Can - 0
Strach pomyśleć jaki będzie wynik w meczach z Bayernem, Bayerem, Lipskiem, Realem czy Barceloną.
Ten mecz to było czyste upokorzenie i deklasacja. Jakim ślepym i głupim trzeba być trenem żeby robić takie zamieszania i bezsensowne rotacje w składzie gdzie stoper gra na lewej obronie a środkowi pomocnicy na skrzydle.
Zawodnicy Sahina biegają jak ślepe dzieci we mgle. Dosłownie! Tam nie ma żadnego ładu i składu! Istny chaos i totalny brak zrozumienia trenera co on tak naprawdę chce grać.
I potem te zmiany na początku 2 połowy. Drużyna przegrywa 2:0 a chłop wpuszcza 2 obrońców.
Echh. Szkoda gadać i się denerwować. Człowiek się tylko niepotrzebnie łudził że jeden amator i sabotażysta odszedł to przyszedł w jego miejscu kolejny amator po znajomości chyba nawet gorszy.
Trzymajcie się fani BVB bo tak będzie wyglądała nasza drużyna dopóki nie nadejdą odpowiednie zmiany w zarządzie.
Jak można za jednego nieudacznika wziąć drugie jeszcze gorszego.
Z meczu na mecz ci zawodnicy wyglądają co raz gorzej.
Z tego nic nie będzie tylko Piszczka żal.
I nie piszę tego bo jestem wściekły, bo każdemu można się zdarzyć wtopa ale ten zespół na dobrą sprawę buja się na farcie. Jest powiedzenie że szczęście sprzyja lepszym, ale jest jeszcze jedno "szczęściu czasem trzeba pomóc " a tu nie było praktycznie żadnego kto by mógł pomóc.
I na koniec.
Bez obrony nic nie zdziałamy, a obrony nie mamy.
Nawet Kobel dziś nie mógł uchronić nas od klęski.
Ale wściekłość z każdym dniem będzie coraz mniejsza i będziemy oczekiwać na kolejny mecz z nadzieją, że to właśnie ten mecz będzie przełomowy i Borussia będzie się piąć w górę tabeli.
Zapewniam was że tak nie będzie do póki Sahin będzie trenerem.
Być może się mylę, ale Sahin popełnia kardynalne błędy i nie uczy się na nich!!! Wystawianie zawodników na nieswoich pozycjach jest groteskowe. Zatrudnienie NURIEGO w Dortmundzie to miała być piękna bajka dla HJW na zakończenie jego kariery w BVB. Niestety, to nie może się udać... nie każdy były piłkarz musi być wybitnym trenerem.
''nie każdy były piłkarz musi być wybitnym trenerem''
1. autorytet
2. wiedzę
3. doświadczenie
4. charyzmę.
Tylko tyle i aż tyle. Autorytet i charyzmę można mieć lub nie, to zależy od samego człowieka!!!
Doświadczenie i wiedzę trzeba zdobyć!!!
Jako piłkarz Sahin to zdobył , jako trener jeszcze wszystko przed nim. Żeby zostać dobrym trenerem te wszystkie cztery cechy trzeba połączyć w całość. Jeśli to się uda masz sukces...
Kiedys Dan Petrescu mowil w wywiadzie, ze polska jest w tym temacie w dupie, bo tutaj sie chce za wszelka cene zrobic z trenera dobrego ziomka, a wiqdomo jak to wyglada nawet w zyciu codziennym, masz przelozonego cieplego klucha w podobnym wieku, to ci lata kolo pindola jego opinia czy sugestie, masz nad soba jakiegos starwgo wyjadacza, to sie inaczej do tematu podchodzi i ja mam wrazenie ze w BVB od bardzo dawna panuje taka kolesiowska atmosfera, w ktorej kazdy ma wywalone jak sie cos wykrzaczy, bo wiedza, ze konsekwencje beda zerowe.