Przed nami kolejny sezon niemieckiej Bundesligi, kolejny to słowo-klucz w tym zdaniu. Jesteśmy bowiem świadkami kolejnej rewolucji w kadrze Borussii Dortmund, po raz kolejny przystępujemy do zmagań z nowym trenerem i przed nami kolejne nadzieje na to, że to właśnie w tym sezonie uda się wreszcie zdobyć po raz kolejny tytuł mistrza Niemiec. Czy są podstawy ku temu, byśmy jako kibice mogli żywić takie nadzieje? Spróbuję się zmierzyć z tym pytaniem.
Z reguły kompletnie nie śledzę okienek transferowych i meczów sparingowych przed nowym sezonem. Uważam, że mają one znaczenie tylko dla trenerów i tych piłkarzy, którzy dopiero wchodzą w świat poważnej piłki. Wszystko i tak zweryfikuje liga, bardzo rzadko jacyś wyróżniający się piłkarze w okresach przygotowawczych grają także pierwsze skrzypce w meczach o punkty.
Tym razem było nieco inaczej, przynajmniej jeśli chodzi o transfery. Trudno o inne podejście, skoro doszło do takich przetasowań w gabinetach decydentów. Nie będę wchodził w szczegóły, wszyscy doskonale wiemy kto się pojawił w klubie i jakie będzie w nim pełnił obowiązki, zajmę się tym, co zmieniło się w samym zespole.
Kaliber nazwisk, które opuściły klub lub do niego zawitały jest imponujący. Reus, Hummels, Füllkrug, Wolf, Sancho i Maatsen z jednej, a Anton, Guirassy, Groß, Beier i Couto z drugiej strony. Śmiem twierdzić, że wraz ze wspomnianymi wcześniej zmianami na górze, od 15 lat nie przewinęło się przez nasz klub tyle jakości w jednym okienku transferowym.
Co w związku z tym? Dla mnie to jasna i głośna deklaracja walki o tytuł. To sygnał wysłany do rywali, że koniec z pokłonami wobec Bayernu, że koniec z lekceważeniem reszty ligi i koniec z bylejakością, by nie napisać, że z frajerstwem. Oczywiście sygnał to jedno, a to co z niego wyniknie to całkiem inna sprawa. Równie dobrze może się okazać, że zaczniemy jak nigdy, a skończymy jak zawsze, ale trudno nie docenić skali zmian przed sezonem, jak i ich wartości stricte sportowej.
W nowej Borussii imponuje zwłaszcza obsada środka pola. Transfery Antona, Guirassy'ego i Großa przy Sabitzerze i Brandcie czynią z centralnej osi składu poważną siłę. Oczywiście są też mankamenty - Groß ma już 33 lata, a Brandt deficyty w destrukcji, których już nie przeskoczy, ale mam przekonanie, że odpowiednie ustawienie tych piłkarzy pozwoli te ograniczenia przynajmniej zminimalizować. Pamiętam też o urazie Guirassy'ego, ale transfer Beiera czyni mnie spokojnym również i w tej kwestii.
Spokój mamy także w bramce i po prawej stronie boiska, zalety Kobela i Ryersona doskonale znamy, Couto w Gironie również dał się poznać z jak najlepszej strony. Obawy budzi za to lewa strona, Beinebaini nie spełnia pokładanych w nim nadziei, a manewr jaki zrobiliśmy z Rothe jest jasny chyba tylko dla sztabu szkoleniowego. Wyciągnąć chłopaka mającego pewny plac w Kilonii, deklarować chęć dania mu poważnej szansy w Dortmundzie i po obozie sprzedać go do Unionu (nawet z opcją wykupu) to bardzo dziwny ruch, moim zdaniem nawet krzywdzący tego piłkarza.
Jasnym jest, że wysokie oczekiwania wobec naszych nowych nabytków mogą nie znaleźć pokrycia w rzeczywistości, już takie rozczarowania przerabialiśmy (Immobile, Schürrle, Schulz, Meunier). Wiadomo też, że na boisku nie wszystko już działa nawet w dostatecznym stopniu – dzięki uprzejmości kibica BVB z Krosna Odrzańskiego, Łukasza Koleśnika wiem, że w pucharowym meczu przeciwko Phonix Lubeck znów mieliśmy kłopoty z kryciem przy stałych fragmentach gry, że w naszej grze pojawiały się niechlujność i brak koncentracji, że ciągle można mieć zastrzeżenia do postawy niektórych piłkarzy (Can). Wierzę jednak, że nasz młody i ambitny trener wraz ze swoimi współpracownikami potrafią tym problemom zaradzić i jutrzejszym meczem przeciwko Eintrachtowi zainaugurujemy udany dla nas sezon.
Na czym opieram swój optymizm? Trochę żartując mogę napisać, że na tym, iż gorzej niż sezon temu w lidze już grać nie możemy. A tak na poważnie to mam wielkie zaufanie przede wszystkim do Larsa Rickena. Zaufanie graniczące z pewnością, że skończą się czasy klepania po plecach w razie niepowodzeń, wyciągania kolejny raz słynnych wniosków po blamażach z teoretycznie słabszymi rywalami czy braku reakcji na niepoważne taktowanie swoich obowiązków przez niektórych piłkarzy. Ricken w wywiadach jawi mi się jako ambitny działacz, chcący iść własną drogą i odnosić sukcesy według własnych, odważnych pomysłów. To samo wrażenie odnoszę w stosunku do trenera Sahina, choć tu już pojawiają się pewne wątpliwości, ot choćby sygnały, że możliwa jest gra trzema środkowymi obrońcami. Moje obawy nie biorą się z tego, że nie mamy piłkarzy do takiej gry, a z tego, że mamy ich za mało. Nie jestem przekonany, że w przypadku kontuzji lub kartek dobrym rozwiązaniem będzie powrót do czwórki w tyłach. Zresztą Sahin w swojej poprzedniej samodzielnej pracy preferował ustawienie 4-2-3-1 i należało się spodziewać, że i w Dortmundzie skorzysta z tej opcji.
Jest też możliwe, że ten pomysł zrodził się w głowie trenera po zatrudnieniu Łukasza Piszczka jako asystenta – on w Goczałkowicach preferował właśnie grę na trzech środkowych obrońców, ale to tylko moje przypuszczenie.
Podsumowując, uważam że mamy wszystko żeby powalczyć o paterę. Ambitni i znający klimat szatni i murawy szef, dyrektor i trenerzy, nowy zaciąg piłkarzy, którzy na pewno nie zadowolą się bylejakością i minimalizmem i solidne pozostałości po letnich odejściach w osobach doświadczonych zawodników, do których dorzucono młode gwiazdki z naszej akademii. To jest to, z czego osobiście jestem najbardziej zadowolony, od lat w rozmowach z kolegami na pierwszym miejscu stawiałem wzrost znaczenia naszych wychowanków. Watjen przeciwko Augsburgowi zagrał naprawdę dobry mecz okraszony asystą, znakomicie (moim zdaniem) w drużynie U19 prezentował się Campbell. To na pewno piłkarze, którzy odpowiednio poprowadzeni przyniosą nam wiele radości.
Dawać już ten sezon!