Początkowo finał zapowiadał się na zdecydowanie jednostronny, ale zobaczyliśmy Borussię Dortmund, która potrafi zdominować najlepszy zespół z Europy.
Świetna dyspozycja czarno-żółtych w pierwszej części spotkania, byli przykładem drużyny, która gra o wszystko i nie oddaje żadnej piłki za darmo.
Choć to Królewscy zagrozili jako pierwsi, jednak były to dwa strzały z dystansu, szybujące wysoko ponad bramką. W dalszej fazie meczu do sytuacji dochodzili jedyni Dortmundczycy. W 21. minucie fenomenalne podanie w swoim stylu posłał Hummels do wybiegającego Adeyemiego. Młody Niemiec znalazł się w sytuacji sam na sam, ale zbyt mocno wypuścił sobie futbolówkę podczas próby minięcia goalkeepera, co spowodowało nadbiegnięcie obrońców i zablokowanie drogi do bramki. Już dwie minuty później kolejnym gubiącym defensorów zawodnikiem był Fullkrug, który w ostatnim momencie sięgnął piłki, która zaskoczyła belgijskiego bramkarza, ale została zatrzymana przez słupek. W 28. minucie ponownie na wolne pole wypuszczony został Adeyemi, niestety znowu został zepchnięty na bok, co utrudniło mu oddanie strzału, który pomimo ostrego kąta sprawił problemy bramkarzowi. Przed przerwą koledzy z drużyny wypracowali komfortową pozycję dla Sabitzera, który z dystansu posłał kozłujące uderzenie, obronione przez Courtouis'a.
Druga część spotkania również zaczęła się obiecująco, ale z każdą następną minutą było coraz ciężej.
W 49. minucie jeszcze nikt o tym nie wiedział, ale zobaczyliśmy zapowiedź pierwszej bramki dla mistrzów Hiszpanii, bo wrzutka lecąca na bliższy słupek dotarła do Carvajala, a ten starając się zdobyć gola, skierował piłkę w kierunku dalszego słupka. Jednak wyszło mu to dopiero za drugim razem. W 63. minucie perfekcyjne dośrodkowanie na szczupaka dostał Nicklas Fullkrug, ale jego wybicie, a następnie mocny strzał nie spowodowały, że Courtouis kapitulował. W 69. minucie nadarzyła się najlepsza do tej pory okazja dla podopiecznych włoskiego trenera, kiedy wrzutka zaadresowana do Bellinghama ominęła głowę Anglika, przy tym omijając doskakującego Kobela, na szczęście nie zmierzała ona w światło bramki. Niestety w 74. minucie Carvajal dopiął swego, a jego strzał po długim słupku zaskoczył całą obronę BVB. W 77. minucie powinna być 2:0, ale czubkiem korka celny strzał Bellinghama sparował na rzut rożny Schlotterbeck. Real Madryt od momentu strzelenia bramki wreszcie przybrał swoją najmocniejszą postać, a kolejne minuty były horrorem dla Żółtej ściany. W 80. minucie świetnie rzut wolny Kroosa wyjął Kobel, który minutę później wyciągnął się jak struna, aby obronić uderzenie Camavingi, zmierzające prosto w górny róg bramki. Niestety 83. minuta nie będzie należała do chwil, które Ian Maatsen będzie wspominał z uśmiechem, bo to jego nierozsądne podanie trafiło pod nogi Bellinghama, który bez problemu skierował podanie do Viniciusa. Brazylijczyk nie mógł zmarnować tej okazji i tego nie zrobił. BVB było stać jeszcze na zdobycie honorowego trafienia, ale sędzia odgwizdał spalonego.
Przegrana w finale jest powodem do smutku, jednak jako fani Borussii Dortmund musimy docenić wkład całego zespołu, jaki włożył, aby dotrzeć na Wembley.
UEFA Champions League - FINAŁ
Borussia Dortmund - Real Madryt
BVB: Kobel – Ryerson, Hummels, Schlotterbeck, Maatsen – Can (80. Malen) – Sabitzer, Brandt (80. Haller) – Sancho (87. Bynoe-Gittens), Füllkrug, Adeyemi (72. Reus)
Rezerwa: Meyer, Lotka; Süle, Wätjen, Wolf, Moukoko, Özcan, Nmecha
Trener: Edin Terzić
Real Madyt: Courtois – Carvajal, Rüdiger, Nacho, Mendy – Camavinga – Fede Valverde, Kroos (81. Modric) – Bellingham (85. Joselu) – Rodrygo (90. Militao), Vinicius Junior (90.+4 Vazquez)
Rezerwa: Kepa, Lunin; Alaba, Fran Garcia, Arda Güler, Dani Ceballos, Tchouameni, Brahim Diaz
Trener: Carlo Ancelotti
Bramki:
0:1 Carvajal (74. Kroos)
0:2 Vinicius Junior (83. Bellingham)
Żółte kartki: Schlotterbeck, Sabitzer, Hummels - Vinicius Junior
Sędzia: Slavko Vincić
Widzów: 86 212
Niewykorzystane sytuacje się mszczą.
Niestety w drugiej połowie Real był bezwzględny. Jak zwykle oni wykorzystali swoje szanse w 100%. ET dobrze ustawił drużynę, nie strzelasz 3-4 setek w finale CL, przegrywasz i tyle.
Jeśli o mnie chodzi, to wolę jednak, żeby Borussia nie wychodziła z grupy, niż przegrywała w finale. Boli znacznie mniej i krócej. Dla mnie finały się gra, żeby wygrać, a samo bycie w nim NIC dla mnie nie znaczy...
Obawiam się, że czwartego finału Champions League w wykonaniu BVB już nie dożyję...
To Sancho powinien usiąść na ławce, a nie Adeyemi. Malen i Haller choć było widać, że mieli ochotę do gry, wprowadzeni w 85 minucie.
Pisałem już, że Terzic słabo reaguje na wydarzenia boiskowe "tu i teraz" co
może świadczyć o braku odpowiedniej wiedzy,/takową może mieć tylko i prawie wyłącznie były klasowy piłkarz / , albo po prostu nie uniósł tego psychicznie i zachłysnął się po prostu emocjami i w porę nie zauważył tego, że nasi "gasną", a zwłaszcza Maatsen czy Sancho. I co robi Terzic. On zmienia ciągle grającego na odpowiednim poziomie Adeyemiego, który był najgrożniejszym dla przeciwnika naszym ofensywnym graczem i wprowadza w czasie gdy ważą się losy meczu "wiekowego" już Marco Reusa tracąc atut gracza tzw. szybkobiegacza , mogącego w każdej chwili zrobić szybki rajd w podmęczoną już obronę przeciwnika. Nic dodać ,nic ująć więcej nie trzeba no chyba to, że jak Marco grał całą runde to wszyscy wiemy, ze istniał tylko na tle słabszego rywala w lidze, a graliśmy przecież z Realem. Gdyby Marco był młodszy o te kilka lat i nie doświadczył tylu kontuzji w karierze, to grałby na pewno w pierwszym składzie, a tak nawet praktycznie nie zaistniał na boisku. Nawet gdyby , to był w odwodzie niejaki Malen, który jak dostałby więcej minut to pewnie 1,2 akcje by zrobił , a tak bramka po rzucie rożnym gdzie stary lis z Realu uwolnił się spod opieki naszego gracza /nazwiska nie wymienię ,bo i tak zagrał dobry mecz/ , a chwile póżniej drugi gol po indywidualnym błędzie naszego obrońcy i było po meczu. Reasumując Real przy naszym większym szczęściu był może do ogrania /?/ ale na boisku i na ławce miał tzw. "profesorów ", którzy potrafili" z igły zrobić widły", a my cóż - musimy szybko wyciągnąć wnioski / he,he -no może nie tak szybko ,bo jest przerwa letnia/. Duża część drużyny już mamy , bo przynajmniej na poszczególne mecze potrafią się zmotywować ale drużynę należy wzmocnić. Ja mimo wszystko zacząłbym od wysłania do wszystkich diabłów Terzicia. Nie, nie to, że go nie lubię ale on co wiele razy udowodnił, nie potrafi reagować na sytuacje boiskowe , a wpuszczanie do gry zawodników na 6-10 minut celem ich ogrania, to kpina. Druga sprawa to atmosfera w szatni, a różnie mówią. Celem oczyszczenia atmosfery dałbym mu odpocząć od drużyny, którą należy wzmocnić/kiedyś mówiono, że nawet dla atrakcyjności dla kibiców, należy robić co sezon 2-3 wzmocnienia lub zmiany graczy/. Przede wszystkim zacząłbym od przekonania do pozostania w drużynie Matsa Hummelsa ,bo mimo wieku jest to wciąż bardzo wartościowy gracz , a zauważyłem, że przy nim bardzo "dorasta" Schlotterbeck. Jest to wg mnie po zwolnieniu Terzicia rzecz podstawowa, co nie zwalnia od dokupienia wobec słabiutkiej dyspozycji Niklasa Sule jeszcze jednego ale już gotowego do gry na odpowiednim poziomie stopera. Następnym ruchem jest kupienie lub przedłużenie wypożyczenia Maatsena . Następnie nalezy posprzedawać lub częściowo wypożyczyć zawodników , którzy nie sprawdzili się w drużynie i w ich miejsce kupić 2-3 graczy mogących od razu wejść do gry , a nie jakichś "rokujących" bo znów będą luki w składzie. Co do następcy Terzicia to nie chce się wypowiadać np. co obecnie do drużyny wnosi Sahin i jaka jest rzeczywista jego rola w kształtowaniu gry. Drużynę nalezy wzmocnić ,bo nowy sezon będzie jeszcze trudniejszy niż obecny, a w lidze graliśmy bardzo przeciętnie. Na koniec dodam, że sobie i Wam życzę aby w nowej odsłonie zobaczyć Borussię Dortmund w nowszej i lepiej uszytej szacie.
ET ustawił zespół i taktykę meczową bezbłędnie. Jak zwykle do momentu przeprowadzenia zmian!!!
Moim skromnym zdaniem ta atmosfera w szatni o której piszesz jest wywołana przez starych przyjaciół z boiska. Nie może być tak, że Marco i Mats jeszcze grają, a koledzy(Nuri i Sven) są ich trenerami. To jest KOTERIA, oni nawzajem się popierają i liczy się przede wszystkim ich dobro osobiste. Uważam, że na tym poziomie to jest wielki błąd. Mats będzie musiał odejść dla dobra klubu.
może być tak jak piszesz, a może być też tak, że Edin poróżnił się ze starą gwardią , bo uważa, że ma warsztat i rozdmuchane ego albo co jeszcze gorzej- wypełnia czyjeś polecenia . Ja w tym sporze, bo niewątpliwie takowy nastąpił i to od dobrych kilku miesięcy biorę stronę Hummelsa, bo widzę jego postawę na boisku i to mnie przekonuje. Mats ponadto jest bardzo doświadczonym piłkarzem i bez kozery powiem, że jak jest w formie, /a obecnie jest/ to nadal jeden z czołowych piłkarzy na tej pozycji pomimo wieku i nadal robi różnicę. Zainteresowanie nim przez poważne europejskie kluby świadczy o tym co piszę. A Terzic- no cóż nie mam o nim zdania takiego jak o Hummelsie, bo po prostu nie wiem czy czy założenia przedmeczowe są wyłącznie jego zasługą , czy też doradców , bo jak ich nie było to taktycznie wyglądaliśmy gorzej. To są jedynie moje odczucia , a nadto z doświadczenia wiem, że jak coś się dzieje w szatni, to zazwyczaj jest wina trenera i to jego się wymienia , /no bo przecież nie kilkunastu zawodników/. Pamiętam sytuacje sprzed kilku miesięcy gdzie Terzic wyrażnie odsuwał Hummelsa od gry , podobnie jak obecnie Malena. Nawet nie wyobrażam sobie sytuacji gdy zamiast Hummelsa grałby w pierwszym składzie Sule. Ja mimo wszystko pozbyłbym się trenera, a Matsa bym zostawił , bo drugiego takiego obrońcy nie znajdziemy w polu buraczanym czy w korcu maku.
Chyba pierwszy raz muszę się w 100 procentach zgodzić z panem Watzke :-)