1 czerwca w finale Ligi Mistrzów Borussia Dortmund zagra na Wembley przeciwko Realowi Madryt. Zostałem poproszony o napisanie kilku słów na temat naszego rywala, aby nieco przybliżyć naszym kibicom to, co nas czeka w sobotę na murawie narodowego stadionu Anglii. Chciałbym też zaznaczyć, że to tylko i wyłącznie moje opinie, przemyślenia i wnioski – nie jestem żadnym ekspertem, ot zwyczajny głos fana do fanów.
Absolutnie nie zamierzam przytaczać historii Królewskich, ich sukcesów, legend z murawy, ławki czy gabinetów – to bez sensu, każdy szanujący się kibic wie na ten temat na tyle dużo, że kolejne opisy tego tematu są bezcelowe. Zajmijmy się dniem dzisiejszym, a właściwie sytuacją kadrową po zakończonym sezonie w La Liga i tym co może na ten mecz przygotować Carlo Ancelotti.
Wielkim błędem byłoby skupienie się na jednym czy nawet kilku wariantach taktycznych, w których piłkarze Realu potrafią funkcjonować na boisku. Kadrę Los Blancos tworzą gracze wybitni, to elita tego fachu, ludzie którzy potrafią się odnaleźć praktycznie w każdym ustawieniu i przeciwko każdemu rywalowi. Nie ma dla nich znaczenia sposób gry zarówno swój, jak i ten, który zaproponuje rywal. Nie jest żadnym problemem przejście z jednego nawet na kilka innych wariantów taktycznych w czasie danego meczu zarówno poprzez zmianę ustawienia wśród piłkarzy już grających, jak i wejście tych, których Ancelotti ma do dyspozycji na ławce. Oczywiście są momenty, w których pewne kwestie wyglądają słabiej czy wręcz źle. Real Madryt nie jest drużyną, której nie można pokonać, ale jest to szalenie trudne zadanie, w tym sezonie patent na Królewskich znalazło w zasadzie tylko Atletico Madryt zwyciężając 3:1 w lidze i po dogrywce 4:2 w Pucharze Króla.
Trudno również w jakieś ramy włożyć pierwszy skład Realu, ponieważ grali w tym sezonie w tak wielu konfiguracjach personalno-taktycznych, że tak naprawdę szkoda czasu na poszukiwania jakiegoś konkretnego schematu, który byłby jakąś ich wizytówką. Myślę, że najprościej będzie zacząć niejako od końca, czyli od przewidywanego składu na mecz finałowy i do tego dodać możliwe kombinacje, które może zastosować trener Realu.
Andriy Lunin lub Thibo Courtois
Ukrainiec to prawdziwe odkrycie tego sezonu, który zaczynał jako trzeci bramkarz. Po kontuzjach Courtoisa i Kepy wszedł do bramki i na ten moment jest pewny miejsca w wyjściowym składzie, choć Ancelotti sygnalizuje możliwość gry w finale belgijskiego bramkarza, który wraca do wysokiej formy. Jedno jest pewne, który z nich nie wystąpi na Wembley, będzie mocnym punktem zespołu zarówno w grze na linii, jak i na przedpolu. Doświadczenie zdecydowanie jest po stronie Belga.
Do dyspozycji jest jeszcze Kepa Arrizabalaga, ale na ten moment wydaje się, że jest to dopiero trzeci wybór między słupkami.
Dani Carvajal, Antonio Rudiger, Nacho Fernandez, Ferland Mendy
Czwórka obrońców, która ewoluowała w trakcie sezonu wiele razy. Kontuzje Edera Militao i Davida Alaby zmusiły Ancelottiego do postawienia na Rudigera i Nacho, na których Włoch na pewno się nie zawiódł. Niemiec potrafi utrudnić życie każdemu napastnikowi, a to w jaki sposób w ćwierćfinale wyłączył z gry Haalanda zwiastuje wielką klasę w grze w destrukcji, a jego wielkim atutem jest również gra w powietrzu. Nacho odpowiada za spokój i porządek w tyłach, choć czasem zdarza mu się stracić panowanie nad nerwami, jest to na pewno szansa, którą nasi piłkarze powinni spróbować wykorzystać.
Dwójka skrajnych obrońców to lokomotywy napędzające boki Realu – lepszy w tym jest doświadczony Carvajal, Mendy zaś korzystniej wygląda bliżej własnej bramki. Do gry po bardzo ciężkiej kontuzji wraca Militao, ale jego występ od początku na Wembley (jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego) jest wykluczony. Natomiast alternatywami do występu na bokach są Lucas Vazquez na prawą i Fran Garcia na lewą stronę, obaj dużo grali w tym sezonie i na pewno swoją obecnością nie obniżą klasy zespołu.
Ogólnie defensywa to bardzo dobrze zgrana i funkcjonująca formacja, bez zarzutu wykonująca swoje podstawowe obowiązki w destrukcji (to jak przesuwali w rewanżu przeciwko Manchesterowi City powinno być pokazywane na szkoleniach i kursach). Potrafią również w komplecie wspomagać ofensywę Realu co zdecydowanie utrudnia określenie właściwego miejsca na boisku, z którego może nam grozić największe niebezpieczeństwo.
Toni Kroos, Federico Valverde
Dwójka defensywnych pomocników Królewskich. Cudzysłów użyty nieprzypadkowo, bo choć obaj potrafią w mistrzowski sposób odbierać piłkę w pojedynku 1 na 1 (Valverde), czy poprzez przechwyt (Kroos), to ich głównym atutem jest ciągłe wywieranie presji na piłkarzach rywali i stwarzanie zagrożenia pod ich polem karnym. Robią to na wiele sposobów, a to za pomocą dynamicznego rajdu środkiem boiska, albo stosując dokładne przerzuty grane praktycznie na nos. Obaj dysponują też znakomitym uderzeniem z dystansu, nie ma dla nich znaczenia czy piłka stoi w miejscu, czy się toczy. Tego musimy się absolutnie wystrzegać.
Trener Ancelotti może w tym ustawieniu skorzystać z Luki Modrica i Eduardo Camavingi choć wydaje się, że forma Valverde i ostatni mecz Kroosa w barwach Realu właśnie w nich każą upatrywać tych, którzy wyjdą w pierwszym składzie.
Brahim Diaz, Jude Bellingham, Vinicius Junior
Wspaniały stricte ofensywny tercet piłkarzy, choć zalety Bellinghama w grze obronnej też wszyscy znamy. Huragan po obu stronach boiska, szczególnie w wykonaniu Viniego, wielka inteligencja, umiejętności i kreatywność w środku. Wydaje się, że tu Real nie ma słabych punktów i ze sportowego punktu widzenia tak jest w istocie. Natomiast nieco gorzej to wygląda w sferze mentalnej, Viniciusa bardzo łatwo można sprowokować do dziwnego zachowania, które niewiele wspólnego ma z piłką nożną, podobnie Bellingham potrafi pokazać swoją frustrację po twardych wejściach rywala czy niekorzystnych decyzjach sędziego. Wtedy pojawiają się też problemy u Diaza, to piłkarz, który w konkretnym momencie gry potrafi błysnąć i przechylić szalę na stronę swojego zespołu, ale nie potrafi tego robić na dłuższą metę, a to przy problemach pozostałej dwójki może zaburzyć równowagę w sercu królewskiego organizmu.
Niewątpliwie problemem Ancelottiego są zastępcy. Owszem, może w tym sektorze skorzystać z dwójki Modric - Camavinga, na pewno dobrą wiadomością jest powrót do rytmu meczowego tureckiego diamentu Ardy Gulera, ale konieczność zastąpienia kogoś z głównej trójki powoduje wyrwę gdzie indziej, tym bardziej że kontuzjowany jest uniwersalny Francuz, Aurelien Tchouameni, co jest wielką stratą Realu przed tym finałem. Trzeba też brać pod uwagę, że Modric najlepsze lata kariery ma już definitywnie za sobą, a Camavinga mimo niewątpliwego talentu nie jest jeszcze piłkarzem mogącym prowadzić grę takiego klubu jak Real Madryt.
Rodrygo
Po Kroosie mój ulubiony piłkarz Realu Madryt. Warunki fizyczne nie pozwalają mu być napastnikiem kompletnym, jest zbyt niski by z powodzeniem walczyć w powietrzu z rosłymi środkowymi obrońcami, ale cała reszta hula, aż miło. Szybkość, technika użytkowa, zmysł do gry kombinacyjnej, instynkt strzelecki i przede wszystkim chłodna głowa w trudnych sytuacjach boiskowych, w których taki Vinicius już jest ugotowany - to główne atuty Brazylijczyka z hiszpańskim paszportem. Z jego strony niebezpieczeństwo grozi zawsze i wszędzie, no może poza wspomnianą grą głową. W protokole meczowym figuruje jako środkowy napastnik, ale on równie dobrze czuje się na obu skrzydłach, jako podwieszony lub ścinający do środka normalny czy odwrócony skrzydłowy. Jeśli pozwolimy mu nabrać prędkości z piłką przy nodze może być już nie do zatrzymania.
Sposób gry Realu pozwala atakować i bronić praktycznie wszystkim piłkarzom, dlatego miejsce Rodrygo w danym momencie gry może zająć dowolny gracz. Jego naturalnym zmiennikiem jest Joselu, który ma dokładnie to, czego brakuje Brazylijczykowi - jest mistrzem w grze głową. Jego dwie bramki w końcówce drugiego półfinału przeciwko Bayernowi dały Realowi awans i już choćby to pokazuje, jak groźny to napastnik. W sumie w LM trafił 5 razy, do tego dołożył 10 goli w lidze.
Podsumowanie
Reasumując, BVB czeka bardzo ciężki mecz przeciwko znakomitej drużynie. Znakomitej, ale nie perfekcyjnej, nie nieomylnej. Na pewno możemy poszukać swoich szans, a kluczem jest zachowanie maksymalnej koncentracji we własnych poczynaniach i ustawieniu. Błędy, które popełniliśmy w meczach z PSV i Atletico, Real wykorzysta bez litości, a pozwalając im zepchnąć się we własne pole karne tak, jak kilka razy miało to miejsce w dwumeczu z PSG podpiszemy na siebie wyrok. Mamy swoje atuty na skrzydłach – Carvajal nie jest sprinterem, mamy Fullkruga, Nacho można oszukać w powietrzu, można spróbować zdenerwować Viniciusa, Bellingham i Rodrygo nie lubią plecaków w postaci Sabitzera czy Schlotterbecka, a Reus potrafi przymierzyć ze stojącej piłki. Ważne, aby zagrać z wiarą we własne możliwości i z przekonaniem, że w piłce, w pojedynczym meczu wszystko jest możliwe.