Gospodarze znowu obili się o żółtą ścianę!
Borussia Dortmund podeszła do tego meczu nie chcąc podejmować ryzyka. Skupili się na szczelnej defensywie i wychodziło im to wzorowo.
Gospodarze przez całą pierwszą część spotkania dominowali, jednak nie potrafili wykreować wielu groźnych sytuacji. W 4. minucie piłka po raz pierwszy trafiła w ręce Kobela po lekkim strzale Ramosa. W 7. minucie Szwajcar interweniował po raz drugi, a tym razem obronił on lekki strzał z volley'a Mbappe. Dla gości dogodna sytuacja nadeszła w 18. minucie, kiedy mądrze zastawiający się Fullkrug podał do Ryersona, a ten z pierwszej piłki obił boczną siatkę. Następna akcja Paryżan w 31. minucie wyglądała na niebezpieczną, jednak szybki powrót czarno-żółtych poskutkował tym, że z ostrego kąta musiał oddać strzał Dembele, posyłając futbolówkę nad poprzeczką. Najniebezpieczniejszą kontrę BVB przeprowadziło w 35. minucie, kiedy Karim Adeyemi znalazł się na identycznej pozycji, jak w Der Klassikerze, niestety tym razem Donnarumma wyszedł z tego pojedynku górą. Przed przerwą petardę zza pola w środek bramki posłał Vitinha, do przerwy pozostał bezbramkowy remis.
W drugiej części spotkania goście również się postawili, a co za tym idzie, mogą cieszyć się z wymarzonego finału.
Już od samego początku było gorąco pod bramką Borussii Dortmund, bo dwie minuty po rozpoczęciu gry w słupek trafił Zaire-Emery, z pozycji, z której wystarczyło zmieścić się w przestrzeń, gdzie nikogo nie było. Jednak magiczna przygoda Borussii trwała, gdy w 50. minucie wrzutkę z rzutu rożnego na gola zamienił Mats Hummels. Gospodarze wznowili ataki, a w 60. minucie celne podanie na skraju pola karnego otrzymał Ramos, który miał szansę zaskoczyć goalkeepera swoim mocnym strzałem bez przyjęcia, który ominął bramkę. Minutę później mocny strzał z lewej strony posłał Mendes, piłka nabrała takiej rotacji, że obiła prawy słupek bramki, a serca kibiców z Dortmundu zabiły szybciej. Gregor Kobel refleksem kolejny raz musiał wykazać się w 80. minucie, kiedy Kylian Mbappe chciał umieścić futbolówkę przy bliższym słupku, ale Szwajcar był dzisiejszego wieczora niezawodny. Następna sytuacja dla PSG nadarzyła się przy okazji wrzutki z rzutu wolnego, a strzał z głowy tuż obok metalowego pręta posłał Marquinhos. Nie można się oszukiwać, że goście czyste konto zawdzięczają szczelnej defensywie i świetnym paradom Kobela, bramkarz swoją jedną z najlepszych parad zanotował w 86. minucie, broniąc czubkami palców strzał Mbappe i zbijając uderzenie na poprzeczkę. Poprzeczka była obita ponownie w 88. minucie, kiedy Vitinha wystrzelił drugą petardę w tym spotkaniu, a Gregor Kobel stał w tym momencie nieruchomo.
UEFA Champions League
Paris Saint-Germain - Borussia Dortmund
PSG: Donnarumma - Hakimi, Marquinhos (c), Beraldo, Mendes - Zaïre-Emery (Lee 76'), Vitinha, Fabián (Asensio 63') - Dembélé, Ramos (Barcola 64'), Mbappé
Rezerwa: Navas, Tenas, Ugarte, Danilo, Kolo Muani, Mukiele, Soler, Škriniar, Zague
Trener: Luis Enrique
BVB: Kobel - Ryerson, Hummels, Schlotterbeck, Maatsen - Can (c), Sabitzer - Sancho (Süle 67'), Brandt (Nmecha 85'), Adeyemi (Reus 56') - Füllkrug
Rezerwa: Meyer, Lotka, Özcan, Haller, Wolf, Moukoko, Malen, Wätjen, Bynoe-Gittens
Trener: Edin Terzić
Bramki:
0:1 Hummels (50. Brandt)
Żółte kartki: Dembele, Hakimi - Sabitzer, Hummels
Sędzia: Daniele Orsato
Widzów: 46 435
PS. Historia na film gdyby Marco zwieńczył karierę w Dortmundzie z pewnym pięknym srebrnym trofeum!
BVB z ET, jak JK 11 lat temu. Kto wierzył w to jeszcze kilka godzin temu?
Słupki, poprzeczki to strzały niecelne, jakie to ma teraz znaczenie. Szczęście sprzyja lepszym, jeszcze tylko jeden mecz i ''We are the Champions''!!!
Gratulacje dla chłopaków i ET. Najważniejszy jest wynik, taktyka znowu się powiodła.
Nmeche jak zobaczylem przy linii to tez. Gosc totalnie poza gra...
A my wygraliśmy grupę śmierci i fazę pucharowa graliśmy bardzo dobrze . Teraz nic nam nie zostaje jak zdobyć ten puchar.HEYA BVB
dokładnie było tak jak piszesz. Moim zdaniem te zmiany nie pomogły drużynie. Ale kogo to teraz interesuje. Jesteśmy w finale LM i nikt nam tego nie odbierze, Edinowi też nie.
Krytykowanie drużyny i trenera, która zagra w finale LM nie ma sensu. Nie wiadomo, co by się wydarzyło, gdyby na boisko wszedł Malen...To jest największy sukces BVB od lat i nie ma sensu
''rozmieniać się na drobne''.
A tak z innej beczki i już na spokojnie. To BVB ładnie zarobi na tej edycji ligi mistrzów. Oby nowy zarząd nie był skąpy i dobrze wydał kasę na nowych grajków bo braki są widoczne mimo miana finalisty ostatniej normalnej edycji ligi mistrzów.