W pierwszej połowie podopieczni Edina Terzicia podjęli walkę, a w drugiej miała miejsce deklasacja ze strony gospodarzy.
W pierwszej połowie to gospodarze wyglądali na drużynę znacznie pewniejszą w swoich działaniach, przez to byli częściej na połowie rywala.
Czarno-żółci weszli w mecz kilkoma dobrymi akcjami, a pierwszą z nich mógł zamienić na bramkę Fullkrug, jednak jego mocny strzał z głowy z trudnością obronił węgierski goalkeeper. W 18. minucie z dystansu uderzył Julian Brandt, również przy tym strzale Gulasci miał problemy, ale ostatecznie wybił piłkę na rzut rożny. Ze stałego fragmentu futbolówka znalazła głowę niemieckiego napastnika BVB, jednak podszedł on do piłki ze zbyt niskiej pozycji, a co za tym idzie, nie trafił w światło bramki. Za to w światło bramki poszybował następny strzał autorstwa Jadona Sancho, który fenomenalnie namierzył okienko i właśnie tam skierował perfekcyjne uderzenie. Goście nie cieszyli się długo z prowadzenia, bo już 3 minuty później stan rywalizacji wyrównał Openda, który dostał idealne podanie od Simonsa. Holender w 36. minucie zakręcił przeciwnikami na skraju pola karnego, a popis umiejętności zwieńczył silnym obiciem słupka. Niestety remisu nie udało się utrzymać do przerwy, bo w doliczonym czasie gry petardę posłał Xaver Schalger, przy tym strzale interweniował Kobel, ale przy dobitce Sesko nie miał już nic do powiedzenia.
Druga połowa wyglądała tak jakby piłkarze Borussii Dortmund czekali tylko i wyłącznie na środowe starcie z PSG.
Już w 46. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji, kiedy 3. zawodników RB biegło w stronę pola karnego mając przed sobą jedynie bramkarza i jednego defensora, który robił co mógł, aby powstrzymać atak. Drużynie tak dobrej jak RB Lipsk nie wypadało tego zmarnować, a co za tym idzie 100% okazję wykorzystał Simakan, podwyższając prowadzenie. W 49. minucie po kombinacyjnej akcji w polu karnym gospodarzy, przy piłce znalazł się Ryerson, ale jego strzał był zbyt lekki, żeby ominąć bramkarza. W 62. minucie po raz kolejny w tym spotkaniu Xavi Simons nie miał żadnych problemów z pilnującym go Wolfem, bo Holender znowu był w stanie dojść do strzału, mijającego prawy słupek o centymetry. W 66. minucie świetnie na linii bramowej popracował Gulasci, który wyciągnął się jak struna, broniąc strzał z głowy Marco Reusa. Następna szansa dla byków nadarzyła się w 74. minucie, a niebezpieczny strzał Opendy, który w większości przypadków trafiłby do siatki, wyciągnął końcówką rękawicy Kobel, utrzymując małe nadzieje na wyrównanie. Zniknęły one w 80. minucie, kiedy po szarży w pole karne, dobrze zastawiając się obrońcy, wynik spotkania ustanowił Christoph Baumgartner. Gola na otarcie łez w 90. minucie powinien zdobyć Fullkrug, ale fatalnie się pomylił przy strzale głową.
Bundesliga 31. kolejka
RB Lipsk - Borussia Dortmund
RB Lipsk: Gulácsi - Simakan (Henrichs 51'), Orbán (c), Castello, Raum - Xavi, Haidara (Seiwald 87'), Schlager (Kampl 88'), Olmo -, Šeško (Baumgartner 70'), Openda (Klostermann 88')
Rezerwa: Blaswich, Bitshiabu, Elmas, Poulsen
Trener: Marco Rose
BVB: Kobel (c) - Wolf, Hummels (Süle 51'), Schlotterbeck, Ryerson (Moukoko 71') - Nmecha, Özcan (Bynoe-Gittens 63') - Sancho, Brandt, Adeyemi - Füllkrug
Rezerwa: Meyer, Morey, Reus, Sabitzer, Pohlmann, Wätjen
Trener: Edin Terzić
Bramki:
0-1 Sancho (20.)
1-1 Openda (23. Xavi)
2-1 Šeško (45+2.)
3-1 Simakan (46. Openda)
4-1 Baumgartner (80. Henrichs)
Żółte kartki: Simakan - Sancho, Schlotterbeck
Sędzia: Deniz Aytekin
Widzów: 47 069
A tak na serio
A panowie z zarządu niech się biorą za zakupy obrony bo BVB nawet z San Marino by stracili parę bramek.
Dzisiejszy mecz jednak nie był bez znaczenia. Przekonał mnie w 100%, że Sancho jest dalej tym samym Jadonem, tylko otoczenie jest już inne. Nie ma Haalanda i Juda. Nie ma kogoś, kto poszedł by na krótki słupek i strzelił bramkę, wykorzystał jego podanie!!!
Kto tu ma z nim grać???