Dwie zupełnie odmienne połowy, ale to gospodarze wychodzą ze starcia zwycięsko. Rewanż szykuje się bardzo emocjonujący!
Bardzo słaba pierwsza część spotkania w wykonaniu Borussii Dortmund. Przez pierwsze pół godziny nie byli w stanie dojść do pola karnego gospodarzy, a przy tym nie uniknęli błędów w defensywie, które doprowadzały do strat goli.
Już w 5. minucie Atletico wyszło na prowadzenie za sprawą Rodrigo de Paula, który wykorzystał niecelne podanie Maatsena i lekkim kopnięciem umieścił piłkę w siatce. W 12. minucie akrobatycznym strzałem z przewrotki popisał się Lino, jednak trafił on prosto w bramkarza. Na następną okazję trzeba było czekać do 30. minuty, kiedy po premierowym rzucie rożnym gości do piłki doszedł Nmecha, ale skierował on ją zdecydowanie za wysoko. Podopieczni Simeone ruszyli z zabójczym atakiem i już 2. minuty później było 2:0, a 100% sytuację wykorzystał Lino. Czarno-żółci nie mieli żadnego pomysłu, w jaki sposób dostać się pod bramkę rywali, a ich próby często kończyły się frustracją. Jeśli już dochodzili, nie można było tego nazwać składną akcją, a jedną z nich mocnym uderzeniem chciał zakończyć Adeyemi, który ustrzelił tylko nogi defensorów. W 43. minucie petardę zza pola posłał Maatsen, jednak Jan Oblak nie miał problemów z piąstkowaniem.
Zawodnicy z Dortmundu na drugą połowę wyszli w nowym wydaniu, bo w ich grze pojawił się pomysł. Zrealizowanie go nie było wcale łatwe, jednak usprawiedliwieniem może być bardzo ciężki teren, na którym przyszło im grać.
Drużyna Edina Terzicia rozpoczęła od dwóch strzałów z dystansu, aczkolwiek obydwa trafiły w objęcia goalkeepera. W 53. minucie sprawdzona została intuicja Kobela, a silne uderzenie Moliny nie sprawiło kłopotów Szwajcarowi. W 73. minucie uderzenie z rzutu wolnego w wykonaniu Brandta poszybowało nad poprzeczką, nie powodując żadnego niebezpieczeństwa. Kwadrans przed końcowym gwizdkiem szansę na podwyższenie prowadzenia miał Lino, ale fenomenalnie wyczuł jego intencję Kobel, który utrzymał nadzieję w sercach ludzi z Dortmundu. Parada szwajcarskiego bramkarza być może była kluczowa dla dalszego przebiegu spotkania, bo już w 81. minucie po pechowej interwencji obrońcy Atletico piłka znalazła się pod nogami Hallera, który pewnym strzałem z volley'a umieścił futbolówkę w bramce. Wszyscy piłkarze BVB chcieli już ruszyć do ofensywy, jednak ich zapęd w 84. minucie został zatrzymany po błędzie personalnym Hummelsa, w skutek tego napastnik gospodarzy znalazł się na pozycji sam na sam, jednak przegrał on walkę z presją i fatalnie wykończył nadarzającą się sytuację. Przed końcem regulaminowego czasu gry pięknym uderzeniem popisał się Bynoe-Gittens, ale lekkie odbicie piłki przez obrońcę sparowało strzał na poprzeczkę. Nie był to koniec starań BVB, bo w ostatniej akcji meczu strzał z główki Brandta również obił obramowanie bramki, nie przynosząc oczekiwanego wyrównania.
UEFA Champions League 1/4 finału
Atletico Madryt - Borussia Dortmund
Atletico Madryt: Oblak - Witsel (Savić 90'+1), Giménez, Azpilicueta - Molina (Saúl Ñíguez 90'), Llorente, Koke (c), De Paul (Correa 80'), Lino (Riquelme 90'+1) - Griezmann, Morata (Barrios 64')
Rezerwa: Moldovan, Antonio Gomis, Gabriel, Vermeeren, Reinaldo, El Jebari
Trener: Diego Simeone
BVB: Kobel - Ryerson, Hummels, Schlotterbeck, Maatsen - Can (c, Salih Özcan 84), Sabitzer (Reus 84') - Sancho, Nmecha (Brandt 46'), Adeyemi (Bynoe-Gittens 83') - Füllkrug (Haler 60')
Rezerwa: Meyer, Lotka, Duranville, Wolf, Moukoko, Süle
Trener: Edin Terzić
Bramki:
1:0 de Paul (5.)
2:0 Lino (32. Griezmann)
2:1 Haller (81.)
Żółte kartki: Lino, Llorente, Gimenez - Can, Maatsen
Sędzia: Marco Guida
Widzów: 68 641
Wszystko w nogach i głowach piłkarzy, w Dortmundzie można awansować. Ten potencjalny finał naprawdę nie jest nierealny.
Heja BVB!
Zgadzam się z komentarzem.
właśnie tu jest pies pogrzebany. Atletico ostatnio gra różnie i nie jest to już ta drużyna co 2-3 lata temu. Ale oni wciąz mają nietuzinkowego trenera i na konkretny mecz potrafią przedstawić odpowiednią taktykę i zagrać z praktycznie każdym klubem taki mecz o wszystko. Wczoraj już pod koniec pierwszej połowy "wyrażnie siedli" , przez co dopiero nasza gra wyglądała lepiej. Wcześniej gdy nas presowali i grali szybko w ogóle nie istnieliliśmy. To było bardzo przykre jak nasi nawet najbardziej doświadczeni zawodnicy, nawet Hummels i Can sprawiali wrażenie jakby nie wiedzieli gdzie się znajdują. Co to w ogóle miało być. Nikt nie potrafił nad tym zapanować, a wręcz odwrotnie .Kobel zanim doszedł do siebie i ratował w drugiej połowie w zupełnie standardwej sytuacji na drżących nogach zamiast wykopnąć piłkę , podaje zbyt słabo do mającego przeciwnika na plecach Maatsena, którego po prostu wsadza na konia , a ten przyjmując w pełnym biegu robi błąd i piłka trafia do przeciwnika. To zachowanie Kobela i w ogóle nasze próby rozegrania piłki w bezpośredniej bliskości swojej bramki to dobry materiał szkoleniowy na to jak nie powinno się grać. Dodatkowo ustawienie drużyny to była jakaś farsa. Przed obrońcami ustawiono Cana i chyba Sabitzera- piszę chyba, bo ten nie wiadomo co grał ograniczając się do bezsensownego biegania wśród innych piłkarzy , bo na palcach jednej ręki mozna było policzyć jego chociażby próby przerywania akcji i kontaktów z piłką. Can był bardziej aktywny ale swoją grą stwarzał jeszcze większe zagrożenie dla swojej drużyny i jeszcze wiekszą nerwowość , a przypominam, że jest to KAPITAN, który powiniem na boisku regulować szereg zachowań w zupełnie innym kontekście. Jak dodamy do tego zupełnie niewidocznego w tym okresie gry Mnechę , to tak naprawdę do gry pozostawało nam 3-4 zawodników. To poważne osłabienie gdy przeciwnik ma do dyspozycji aż 11 graczy. Mówiąc szczerze bardzo obawiam się meczu rewanżowego, bo jeżeli okaże się co wielu z nas podejrzewa, że Sabitzer, Mnecha czy Fullkrug muszą grać z uwagi na kwotę za którą zostali kupieni do klubu , to z marszu gramy zamiast pełnym składem w 8 czy w 9 i to bez żadnej ingerencji sędziego. Ja nie ganię pomysłu aby od początku grał np. Mnecha zamiast Brandta, który lepiej wykorzystuje swoje atuty na podmeczonego przeciwnika , lecz ten jego zmiennik na pierwsze minuty musi GRAĆ na przynajmniej przyzwoitym poziomie, a cała formacja ma być spólną . a nie tak jak wczoraj grupą osób zachowujących się tak jakby po raz pierwszy grali ze sobą na orliku. Wbrew pozorom to u siebie w meczu z Atletico stracimy atuty , których akurat w Madrycie także nie wykorzystaliśmy tj. szybkie skrzydła i kontrataki. Ale to już wina złej taktyki na Atletico. Terzic wczoraj zamiast coś ugrać i sam zyskać wizerunkowo, znów "spaprał" szansę i jesteśmy w tym miejscu gdzie jesteśmy. To ,że kilku zawodników po sporym szoku , zwłaszcza tych co weszli na zmiany w końcu zaczeło coś grać powoduje, że jakieś nadzieje są, lecz rewanż musimy zagrać zupełnie inaczej i na pewno trochę w innym składzie. Przede wszystkim mam takie wrażenie, że jak w Atletico dało by się z neutralizować choćby częściowo grę ich liderów, a zwłaszcza Griezmanna , to pozostałym zostałaby tylko chęć do ostrej gry faul , bo na tą chwilę ta drużyna też nie jest doskonała. Wczoraj mieli dobry plan taktyczny i ogromny mental przed własną publicznością , a my im w tym poniekąd pomogliśmy swoją grą . Liczę, że wyciągniemy wnioski i u nas to będzie zupełnie inny mecz.
zgadza się. Teraz my jesteśmy ''na musiku'' i będziemy musieli gonić wynik. Jeśli Atletico na początku cofnie się i będzie czekało na nasze błędy...to nie będzie łatwo. Gra w ataku pozycyjnym, rozegranie piłki od tyłu jest naszą piętą achillesową. Nasi zawodnicy na pozycjach 6-8-10 muszą zagrać mecz życia, aby przedrzeć się przez zasieki Diego Simeone. Może ktoś błyśnie w rewanżu, może Haller, Gittens??? Zobaczymy we wtorek.
W prawym narożniku " grupa sympatycznych, uśmiechniętych chłopaków ramię w ramię walczących mocą przyjaźni pod wodzą pięknego, acz indolentnego Edinka".
ale po takiej przerwie nie wiadomo w jakiej będzie formie...
Terzić też dał ciała. Znowu postawił na fatalnego Fullkruga. Nie wiem, co on sobie wymyślił z Nmechą i brakiem kreatora w środku pola.
Maatsen potwierdził, że nie warto wykładać 35 milionów na jego wykup. Realnie oceniając stosunek cena/jakość, Chelsea powinna cieszyć się, gdy ktoś zaoferuje za Holendra uczciwe 25 milionów...
Hummels był bliski sprezentowania Hiszpanom gola nr 3 i nr 4. Kiedy Mats kiksuje w meczu i ewidentnie odstaje szybkościowo od innych, człowiek ma wątpliwości, czy przedłużać jego kontrakt o ten rok. Chyba lepiej byłoby odpuścić sobie Hummelsa i Reusa, zamknąć ten rozdział i po prostu budować już coś nowego...
Szkoda, że sędzia pozwalał piłkarzom Atletico na siatkówkę i początkowo był mocno wstrzemięźliwy w karaniu ich kartkami. Sytuacja, w której Fullkrug był przytrzymywany w polu karnym i sprowadzony do parteru, byłaby pewnie 100% karnym, gdyby to piłkarz Atletico był tak powstrzymywany...
Biorąc pod uwagę totalną niemoc strzelecką Fullkruga w ostatnich tygodniach, grałbym już Hallerem do końca sezonu (Niclas niech wchodzi z ławki). Iworyjczyk może nabić kilka bramek i tym samym pomóc sobie i Borussii w sprzedaży...
Występ Nmechy podsumował Terzica w kwestii nosa do transferów. Edin chyba po pijaku wymyślił sobie Felixa, albo wróż Maciej mu doradził...
Simeone z Kehlem powinni chyba stanąć razem w oktagonie ;)