Walka przez 90. minut, ale zbyt duża nieskuteczność w szeregach BVB powoduje, że to goście wychodzą z tego starcia zwycięsko.
W czasie pierwszej połowiy widzieliśmy obydwie drużyny, które podeszły do przeciwnika z dużym i skutecznym pressingiem, utrudniającym kreowanie akcji. Przez to większość czasu piłka znajdowała się w środkowej części boiska, a sytuacji na gola wielu nie było.
W 14. minucie premierowe uderzenie należało do Emre Can'a, który podkręconym strzałem z dystansu próbował pokonać bramkarza tuż przy prawym słupku, jednak Nubel skutecznie interweniował. Również zza pola karnego w 22. minucie petardę posłał Sabitzer, ale nie zdołał przełamać on rękawic goalkeepera. W 25. minucie doszło do bardzo podobnej sytuacji sprzed tygodnia, ale tym razem na miejscu Kane'a był Guirassy. Łączy ich to, że obydwaj nie umieli wykorzystać dogodnych szans po wrzutkach i w obydwu przypadkach zawodnicy nie czysto trafiali w futbolówkę. Najlepszą okazję do zdobycia bramki w 31. minucie miał Adeyemi, który najpierw urwał się rywalowi, a następnie w sytuacji sam na sam ustrzelił wystającą stopę bramkarza.
Druga połowa zupełnie nie potoczyła się tak, jak oczekiwali tego fani Borussii Dortmund.
Już w 50. minucie do niebezpiecznej sytuacji doszło na 11. metrze, kiedy niefortunnie piłkę z volley'a kopnął Leweling, a ta poszybowała kilka metrów od bramki. Niestety następny lot futbolówki destynację końcową miał w siatce, a stało się to po szybkiej akcji przyjezdnych. Niepilnowany w polu karnym Guirassy pewnym i mocnym strzałem nie dał szans Kobelowi, który skubnął piłkę palcami. Bardzo szybko mógł odpowiedzieć snajper gospodarzy, ale jego strzał z głowy ominął poprzeczkę o dosłownie kilka centymetrów. Drużyny poszły na wymianę ciosów, bo w 70. minucie kapitalne dośrodkowanie otrzymał Deniz Undav, ale odpowiednie ustawienie szwajcarskiego bramkarza nie dopuściło do podwyższenia prowadzenia podopiecznych Hoenessa. W 81. minucie wszyscy myśleli, że jest 1:1. Początkowo po wrzutce z rzutu rożnego do piłki doskoczył Nmecha, jednak jego celne uderzenie wypiąstkował z problemami Nubel, w tym momencie Nico Schlotterbeck miał przed sobą pustą bramkę i pozostało tylko w nią trafić, a jak się skończyło? Wszyscy wiemy. Emocje podniosły się jeszcze w końcowych sekundach meczu, w 6. minucie doliczonego czasu gry okazję sam na sam zmarnował Guirassy, który wystrzelił rakietę ponad bramkę. Chwilę później szansę na wyrównanie otrzymał Sebastien Haller, ale strzelił prosto w bramkarza. W to samo miejsce oddał ostatni strzał spotkania Jadon Sancho.
Bundesliga 28. kolejka
Borussia Dortmund - VfB Stuttgart
BVB: Kobel - Ryerson (Reus 81'), Hummels, Schlotterbeck, Maatsen (Moukoko 81') - Sabitzer (Bynoe-Gittens 72'), Can (c) - Sancho, Brandt (Nmecha 65'), Adeyemi - Füllkrug (Haller 81')
Rezerwa: Meyer, Süle, Wolf, Özcan
Trener: Edin Terzić
VfB Stuttgart: Nübel - Vagnoman (Stergiou 46'), Karazor (c), Ito, Mittelstädt - Leweling (Silas 85'), Millot (Dahoud 86'), Stiller, Führich (Jeong 68') - Undav (Stenzel 90'), Guirassy
Rezerwa: Bredlow, Chase, Haraguchi, Raimund
Trener: Sebastian Hoeness
Bramki:
0:1 Guirassy (64. Leweling)
Żółte kartki: Brandt, Adeyemi - Stiller, Millot, Karazor, Nubel
Sędzia: Matthias Jollenbeck
Widzów: 81 365
Ciężko to widzę patrząc na to z kim gramy we kwietniu.
w drugiej. Podobało mi się rzucenie do totalnej ofensywy w końcówce gry , bo tak należało zrobić ale niestety nie wyszło. Gramy jednak coraz lepiej w ostatnich meczach i trzeba nadal walczyć o LM. Nie wszystko było dzisiaj dobre ale w tak intensywnym meczu błędy sie zdarzają. Walczymy nadal na dwóch frontach, bo to jeszcze nie koniec sezonu.
Jedyny wielki plus z tej porażki jest taki, że urodził się w wielkich bólach nowy szef obrony - Schlotterbeck!!!! On ratował nam dupę w wielu sytuacjach, nawet Hmmelsa. Niestety nie wykorzystał setki na 1:1. To musi Schlotter poprawić.
Byliśmy słabsi. Zarząd ma kwaśne miny. Nie są w stanie pojąć, że problemem w BVB jest trener. Najważniejsza osoba w całym klubie!!!
Nie można trochę chcieć, trochę pressować, trochę być w ciąży. Jeśli nie jesteś w stanie zagrać głową tam, gdzie inni nawet nogi by nie włożyli(Szarmach), przegrywasz mecz np. ze Stuttgartem. Ale dzisiaj pomimo przegranej możemy być dumni z BVB. Dali z siebie wszystko. Niestety byliśmy dzisiaj słabsi z różnych powodów - podam tylko trzy:
1) trener
2) i jak co roku pozbycie się najlepszego zawodnika(Bellingham)
3) nie kupienie kreatywnej ósemki na poziomie
Potrzebujemy pilnie dziewiątki albo skrzydłowych, którzy go obsłużą.
Z perspektyw trybun wyglądało to bardzo bardzo przeciętnie. Pierwsza połowa to właściwie tylko Adeyemi i Ryerson coś próbowali choć ten drugi był pomijany w akcjach. Do wymiany: Brandt, Sabitzer nimi właściwie od razu można odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego nie strzelamy bramek dlaczego przegrywamy mecze. Fullkrug pierwsza poważna piłkę dostał w 59 minucie więc o czym rozmawiamy.
Terzic to amator czystej wody. Transfery typu Nmecha to jakiś żart. Niestety Watzke swoimi działaniami napluł nam kibicom w twarz.
Najlepsze z wczoraj: kolejki po koszulki okolicznościowe ultrasów były kilka razy dłuższe niż te do Fan Weltu po koszulki Pumy.
Jedyne co nadaje sens kibicowaniu to coraz lepiej działająca scena kibicowska w Dortmundzie.
Tyle i aż tyle.
Żegnam Dortmund ale tym razem bez smutku
Ten mecz moglby wygladac inaczej gdybysmy mieli na lawce trenerskiej trenera, a nie wuefiste. Swoja droga jak Sahin cos podpowiadal ktoremus zawodnikowi, to zastanawiam sie jak wygladaja te wskazowki? 3 rozne koncepcje?