Borussia Dortmund pokonała Eintracht Frankfurt 3:1 w meczu rozgrywanym w ramach 26. kolejki Bundesligi. Gole dla BVB zdobywali Karim Adeyemi i Mats Hummels i Emre Can.
Po powolnym początku meczu, w którym BVB zdołało oddać jedynie uderzenie z dystansu, utrata piłki w polu karnym przeciwnika doprowadziła do szybkiej straty bramki. Nkounkou uderzył piłkę w stronę środka boiska, skąd Marmoush uciekł Schlotterbeckowi, ale Meyer zdołał obronić jego strzał. Odbita piłka wylądował jednak pod nogami Götze, który uderzył z pierwszej piłki dając Orłom prowadzenie 1:0.
BVB zdołało wyrównać w 33. minucie, kiedy Reus dostrzegając Adeyemiego przepuścił dośrodkowanie Malena, a ten skierował piłkę do siatki.
Druga połowa rozpoczęła się równie wolno jak pierwsza. Ofensywne akcje Borussii były zbyt statyczne, a SGE było bliżej kolejnego gola, choć strzał Ebimbe po 50 minutach nie sprawił Meyerowi większych problemów. Najwięcej działo się w końcówce spotkania. Po pierwszej żółtej kartce w meczu Brandt ostro uderzył z rzutu wolnego przed bramkę, a Hummels uderzeniem głową skierował piłkę do siatki. Wynik mecz na 3:1 dla BVB ustalił uderzeniem z rzutu karnego kapitan Emre Can.
BORUSSIA DORTMUND – EINTRACHT FRANKFURT 3:1 (1:1)
Borussia Dortmund: Meyer – Wolf, Hummels, Schlotterbeck, Maatsen (85. Bensebaini) – Brandt (85. Özcan), Can – Adeyemi (65. Bynoe-Gittens), Reus (65. Nmecha), Malen – Füllkrug (73. Moukoko)
Eintracht Frankfurt: Trapp – Tuta (90. Chandler), Koch, Pacho – Dina Ebimbe (68. Chaibi), Skhiri (90. Hasebe), Larsson, Nkounkou – Götze (74. Ekitiké), Knauff (74. Buta) – Marmoush
Rezerwa: Lotka, Sancho, Duranville, Süle – Grahl, Collins, Max, van de Beek
Gole: 0:1 Götze (13., Marmoush), 1:1 Adeyemi (33., Malen), 2:1 Hummels (81., Brandt), 3:1 Can (90.+3)
Sędzia: Stieler (Hamburg), Żółte kartki: Can – Buta, Koch
Widzów: 81.365
co do Meyera , to zauważ, że przy strzale Gotze, Mayer się cofał do bramki po udanej interwencji i dlatego nie mógł odbić się mocniej i to w żadnym wypadku nie jest jego wina, bo strzał był szybki i precyzyjny tuz przy słupku. Kobel też by tego nie wybronił ani chyba żaden inny bramkarz. Swoja drogą to dziwi mnie niechęć co niektórych do Meyera , bo obecnie gra on bardzo dobrze i ratuje nam d..ę wobec częstych absencji Kobela.
Ja go za to nie winie, bo tego nawet Kobel by nie obronił tak jak napisałeś. Po prostu wyglądało to komicznie.
Tak czy siak, z dwojga złego lepiej, że straciliśmy gola niż Nico, bo gdyby nie przepuścił przeciwnika na 99 procent wyleciałby z boiska z czerwoną kartką, której nie trzeba by było nawet sprawdzać na VAR-ze. Grając w osłabieniu raczej byśmy nie atakowali tak często, bo nasz asekurant na ławce trenerskiej zadowoliłby się w takich okolicznościach remisem. Jak mawia klasyk, czasem trzeba poddać wojnę, żeby wygrać bitwę… Inna rzecz, że sami zagraliśmy najwyżej niezłe zawody, których obraz został nieco upiększony przez końcowy wynik.
Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu sezon ligowy nadal dla nas trwa. Za dwa tygodnie będzie Wielka Sobota i miło by było gdyby to miano odnosiło się nie tylko do katolickiego kalendarza świąt ruchomych. Może ktoś naszym piłkarzom wkręci, że skoro grają w święto, to jest to mecz Ligi Mistrzów, do której ponoć przygotowują się mentalnie lepiej niż do BL?
Meyer rozegrał w tym roku w BL 5 meczów(nota wg Kickera 2,90 bez dzisiejszego spotkania), Kobel też 5(nota wg Kickera 2,69). To są dwaj całkiem różni bramkarze, którzy mają swoje wady i zalety. Oczywiście, że Kobel jest numerem jeden w BVB, ale pisanie, że Alex jest ręcznikiem, albo pisanie o innych jak poniżej jest słabe.
RickenZMazowsza 5 godzin temu
Nazywanie Meyera "jedynką " to już nie trolling, ale jeszcze nie szuria. Coś pomiędzy.
Czy jestem uprzedzony? Nie sądzę, bo musiałbym się uważać za uprzedzonego do: Wolfa, Bensebainiego, Fullkruga, Hallera oraz całej rzeszy piłkarzy, którzy w toku dziejów przewinęli się przez BVB mimo że się do tego po prostu nie nadawali. Nazywanie tego uprzedzeniem z całą pewnością ociera się o niezrozumienie sprawy. Facet coś tam potrafi, dlatego przez tyle lat utrzymuje się w zawodzie, który wykonuje, ale nie oszukujmy się – trafił do BVB tylko dlatego, że był tani. W latach 2017-2019 był już w kadrze w miarę poważnego klubu, bo za taki należy uznać Stuttgart nie tylko z perspektywy trwającego sezonu, i zagrał tam tylko kilka meczów w drugiej drużynie, to chyba o czymś świadczy (przypominam, że wówczas klub ze Szwabii balansował między 1. a 2. ligą). A jak przypomnę sobie jego występy z poprzedniego sezonu, to mam "flashbacki z Wietnamu".
Ja staram się raczej nie wchodzić w polemiki w oczywistych sytuacjach ale daje Ci szanse, bo jesteś na tym forum dostatecznie długo i po prostu może ja czegoś nie zauważyłem, wszak nikt nie jest nieomylny.
Odpowiedz tylko na jedno pytanie, bo nie daje mi to spokoju :
- w którym momencie przy akcji po której padła bramka strzelona przez Mario Goetze nasz bramkarz Meyer cytuję " schrzanił" cokolwiek.
Ps.
Moim zdaniem,/ a nie jestem całkowitym laikiem / Meyer zachował się wręcz "książkowo" tj. po obronie strzału w sytuacji sam na sam gdzie stał na linii pola bramkowego tj. w odległości ok. 5,50 m od linii bramkowej ,skąd po strzale odbił piłkę do przodu przed pole karne, zaczął cofać się w stronę środka swojej bramki. Bramka moim zdaniem padła tylko dlatego, że bardzo dobrze zachował sie w tej sytuacji Goetze, który dbiegł do wybitej piłki, i uderzył precyzyjnie w prawy dolny róg bramki ,dając piłce odpowiednią rotację. Meyer w momencie strzału był w końcowej fazie wycofywania, przez co prawdopodobnie odpowiedni rozstaw ciężaru nóg,nie był u niego idealny i jego rzut w kierunku piłki nie był skuteczny ale z uwagi na szybkość i precyzję oddanego strzału Goetze i tak był był on nie do obrony nawet dla bramkarza dobrze przygotowanego do obrony takiego uderzenia i ja nie widzę tu żadnego uchybienia ze strony Meyera, który zachował się bardzo dobrze i zrobił to co do niego należało. Owszem ,ktoś powie, że mógł zostać i nie cofać się do bramki ale wówczas Goetze pewnie by go przelobował. Co wiecej w tej fazie akcji niewiele lepiej mogli zachować sie obaj środkowi obrońcy zaangazowani w pościg za Marmoushem - no może Schlotterbeck mógł bardziej doskoczyć do Goetze i wówczas mógł nie wyjść mu taki precyzyjny strzał lub Can mógł szybciej dreptać , to może by dobiegł do Mario ale to gdybanie i zaczynając od zbyt wysokiego i nieudolnego krycia Marmousha przez Schlotterbecka zaczeło sie całe nieszczęście ale ja tu nie widzę błedu Meyera. A jak się mylę to wytłumacz dlaczego.
Jeszcze dodam, że na treningach bramkarze przy ćwiczeniach na refleks , potrafią rzucać się do piłki raz po raz i bronić ale to odbywa się tylko przy
odpowiedmim nastawieniu ,że takie uderzenia będą następować /i następują/ , a taka jak wczoraj sytuacja meczowa nakazywała bramkarzowi cofanie się w głąb bramki.
Ricken - nie podaje tęgo złośliwie czy aby sie popisać tylko bronię Meyera , bo zachował sie prawidłowo, a utracie bramki nie mógł zapobiec.
Wiem ,bo staram się czytać ze zrozumieniem ale ta wczorajsza akcja nie trwała dostatecznie długo, ani nie chodziło tu o rzucenie się czy zasięg ramion. Zwracam też uwagę, że piłka po strzale Goetze oprócz dobrej rotacji "poszła w kozioł " i takie precyzyjne strzały są praktycznie nie do obrony, zwłaszcza gdy piłka jest uderzona z powietrza i zasłony obrońcy.
Przed BVB bardzo ciężki terminarz i szczerze nie wierzę w 4 miejsce na koniec sezonu z taką grą. Najlepiej w ogóle jakby bundes się już skoczyła bo tylko Liga Mistrzów daje nam kibicom jakieś powody do zadowolenia i radości.