Na początku stycznia prezes zarządu Borussii Dortmund, Hans-Joachim Watzke ogłosił, że jesienią przyszłego roku, po 20 latach pracy zrezygnuje z zajmowanego stanowiska. Decyzja ta wywołała mnóstwo komentarzy i spekulacji zarówno co do osoby ewentualnego następcy jak i kierunku, w którym BVB podąży po ustąpieniu popularnego Akiego. Pozwólcie, że i ja skreślę parę zdań odnośnie swoich przemyśleń w tym temacie.
Z informacji i newsów w mediach, które śledzę i z sygnałów od bardziej ode mnie zorientowanych kibiców wynika, że jest trzech poważnych kandydatów na stanowisko, które zwolni Watzke. Są to Sebastian Kehl (obecny dyrektor sportowy BVB), Markus Krösche (szef pionu sportowego w Eintrachcie Frankfurt) oraz Carsten Cramer (dyrektor wykonawczy w Borussii, bliski współpracownik H-J W.). Ja mam swojego faworyta, o którym wspomnę na samym końcu. Przejdźmy zatem do oceny tych kandydatów z zaznaczeniem, że wszystko co w tej kwestii napiszę to wyłącznie moja prywatna opinia.
Sebastian Kehl dla mnie jest najmniej realnym kandydatem. Były kapitan BVB praktycznie dopiero co rozpoczął samodzielną pracę w klubie zastępując Michaela Zorca, a już miałby wejść w buty (obojętnie jak to zabrzmi) legendarnego działacza z Dortmundu? Bądźmy poważni, nie ten rozmiar kapelusza, a przede wszystkim nie te kompetencje, zatem dajmy spokój tej kandydaturze.
Za to osoba Markusa Krösche jest niezwykle interesującą opcją i jestem przekonany, że ten człowiek bardzo by się w Dortmundzie przydał. Po pierwsze to wszechstronnie obyty w tematyce piłkarskiej fachowiec, który od gry w 2. Bundeslidze dla SC Paderborn, poprzez asystowanie Rogerowi Schmidtowi w Bayerze Leverkusen aż do pracy w charakterze dyrektora sportowego w SCP, Lipsku i teraz piętro wyżej we Frankfurcie miał możliwość od podszewki poznać wszystko to co w futbolu na takim poziomie jest istotne, a to bardzo duży kapitał w tej branży. Do tego dochodzą wymierne sukcesy, które Krösche odnosił w ww klubach, za jego panowania Paderborn z III ligi awansował do elity, Lipsk dwa razy meldował się na podium w Bundeslidze, a Eintracht wygrał Ligę Europy i zagrał w finale Pucharu Niemiec (zresztą przeciwko RB). Również polityka transferowa w temacie kupnosprzedaż w tych klubach to spore pasmo sukcesów tego działacza (szczegóły dostępne na portalu Transfermarkt).
Jestem jednak sceptyczny co do tej kandydatury. Nie wierzę, że Watzke zostawi klub ot tak, z dnia na dzień i że nie będzie miał już żadnego wpływu na to co się w nim będzie działo. A skoro tak, to Krösche nie pójdzie na taki układ jaki nasz prezes zafundował trenerowi Marco Rose wieszając mu nad głową Edina Terzica, nie ma takiej opcji. Aktualny dyrektor Eintrachtu to osoba do bólu niezależna i jakiekolwiek życzliwe sugestie co do kształtu kadry czy ruchów transferowych na pewno wywołałyby głośne tarcia w relacjach ze szkoleniowcami, a ten temat już przerabialiśmy za czasów Thomasa Tuchela. Poza tym na marzec zaplanowano spotkanie, na którym przewodniczący rady nadzorczej Eintrachtu, Philip Holzer ma zaproponować swojemu pracownikowi przedłużenie kontraktu i większą swobodę (a więc i mocniejszą pozycję) we Frankfurcie co ponoć spotkało się z dużym zainteresowaniem ze strony dyrektora SGE.
To jedna kwestia, drugą zaś jest ten sam problem co w przypadku Kehla – kompetencje. Wydaje mi się, że czym innym jest to co do tej pory robił Krösche, a czym innym to, czym w Dortmundzie zajmuje się Watzke. Nie widzę podobieństw w zakupie czy sprzedaży konkretnych piłkarzy do finansowej opieki nad czołowym niemieckim klubem z ogromnym budżetem, zatrudnieniem i do tego notowanym na giełdzie. Nie wierzę, że akcjonariusze bez obaw zgodziliby się na taki manewr.
Trzecim z kandydatów jest Carsten Cramer, jeden z dyrektorów BVB (zarządzający, wykonawczy, szef marketingu w klubie, różnie jego funkcja jest definiowana). Uważam, że nad poprzednią dwójką ma sporą przewagę przede wszystkim ze względu na długą współpracę z obecnym szefem. Zatem jeśli mam rację twierdząc, że Watzke będzie chciał mieć dalszy wpływ na życie klubu to lepszego kontynuatora swojej polityki niż Cramer nie znajdzie. Pytanie, na ile C.C. ma mocną pozycję wśród pozostałych wodzów, BVB bo szczerze mówiąc medialny przekaz choćby z meczów Borussii nie wskazuje, aby był to ktoś potrafiący wcielić się w rolę strażaka czy surowego ojca wtedy kiedy zajdzie potrzeba szybkiej i skutecznej reakcji na pojawiające się problemy. A to oznacza, że tak naprawdę nic w kwestii prowadzenia klubu by się nie zmieniło i dalej bylibyśmy bardziej nastawieni na minimalizm sportowy, przedsezonowe stwierdzenia o potędze Bayernu i tych czasem już nieznośnych zapewnień, że bezpieczeństwo finansowe klubu jest w Dortmundzie niezachwianym priorytetem.
Zawsze istnieje możliwość, że ci którzy starają się coś przewidzieć czy ocenić po prostu się pomylą. Zawsze może się okazać, że ci, którym się wieszczy jakieś funkcje czy stanowiska nie uzyskają odpowiedniego poparcia i miejsce, które dla nich szykowano finalnie zajmie ktoś inny. Dopuszczam taką sytuację i w przypadku nowego szefa Borussii. Nie będę się mądrzył, co do nieoczywistych kandydatów spoza klubowych struktur bo nie mam o tym pojęcia. Ale myślę, że wśród naszych obecnych vipów jest ktoś kto mógłby podołać wyzwaniu. To Thomas Treß, dyrektor finansowy w klubie, odpowiedzialny za finanse i organizację. Odegrał znaczącą rolę w rozwoju klubu, jest w nim od 2006 roku, a więc na tyle długo, że bez problemu zyskałby przychylność tych, którzy mają w klubie coś do powiedzenia, a przy tym uważam, że jako człowiek będący raczej w cieniu sportowych wydarzeń potrafiłby umiejętnie oddzielić sprawy ekonomii i finansów od tych bezpośrednio związanych z piłką.
Z tego co wiem, Treß jest bardzo sympatycznym człowiekiem, potrafiącym łączyć specjalistyczną wiedzę i doświadczenie z anegdotami ze świata piłki, co bardzo korzystnie wpływa na atmosferę rozmów z partnerami biznesowymi. Brał udział w restrukturyzacji klubu, przyznano mu tytuł Dyrektora Finansowego 2013 roku, więc myślę, że bez problemu mógłby zastąpić Watzke tym bardziej, że przecież podobnie jak on wie o naszym klubie praktycznie wszystko.
Nie wiem czy cokolwiek z tego co napisałem się sprawdzi, może się okazać, że zmarnowałem czas i że Wy marnujecie swój czytając te przemyślenia. Ale wiem jedno, że żadna z tych opcji nie spowoduje w 100% zmiany w porównaniu do okresu panowania Watzke, na to nie ma szans i to trzeba zaakceptować. Jestem również przekonany, że najwięcej korzyści przyniosłoby połączenie dwóch kandydatur, nawet niekoniecznie z tych, które przedstawiłem.
Otóż, gdybym miał w tej kwestii cokolwiek do powiedzenia to spróbowałbym w erę po Akim wejść z następującym układem: Nowy szef klubu z pieczą nad finansami ale ze znacznie mniejszym wpływem na pion szkolenia, który przejmuje ktoś z zewnątrz z niezbędną wiedzą i doświadczeniem (aby zobrazować to personalnie niech będzie duet Treß - Krösche). Do tego dochodzi natychmiastowa likwidacja funkcji Matthiasa Sammera, ponieważ uważam że jest ona w klubie zupełnie zbędna. Sammer powinien mieć inne, konkretne zadania, a jeśli nie, to trzeba się z nim po prostu pożegnać. Sebastian Kehl pozostaje na stanowisku dyrektora sportowego, trener z jasnym zadaniem rozwoju drużyny i piłkarzy w określonym okresie czasu, powrót działu skautingu do modelu pracy z czasów Svena Mislintata, nacisk na danie większych szans chłopakom z akademii. No i absolutny koniec z minimalizmem sportowym – od pierwszego meczu sezonu główny nacisk w klubie położony na to by każdy, od mechanika sprzętu koszącego, przez fizjoterapeutów, na prezydencie kończąc, ciągnęli wózek z napisem Borussia Dortmund nie tyle w jednym kierunku, co w kierunku mistrzostwa Niemiec. Może się nie udać, mogą być lepsi od nas, ale to się ma okazać dopiero na końcu sezonu. Nigdy przed pierwszym gwizdkiem.