Nie był to mecz, który można nazwać dobrym widowiskiem, bo więcej było przerw niż gry. Ostatecznie spotkanie po średnim meczu BVB kończy się wynikiem remisowym.
Wyrównana pierwsza część spotkania, która była kilkukrotnie przerwana, pozwoliła Borussii na szczęśliwe jednobramkowe prowadzenie.
Pierwsze zagrożenie przy bramce BVB gospodarze wypracowali w 4. minucie, a autorem silnego strzału z dystansu był Behrens. Goście swoją pierwszą akcję zakończoną strzałem zamienili na bramkę, a skiksowany strzał Reus'a został odbity przez goalkeepera tuż pod nogi Fullkruga, który wyprowadził czarno-żółtych na prowadzenie. W 22. minucie po prawo-flankowej akcji BVB piłka znalazła w polu karnym Ryersona, ale jego płaski strzał trafił wprost do rąk bramkarza. Na kolejne niebezpieczne sytuacje musieliśmy czekaż aż do doliczonego czasu gry, bo najpierw tylną część ciała uratował przyjezdnym Gregor Kobel, który sparował strzał Behrensa na słupek, a w odpowiedzi podopieczni Edina Terzicia wyprowadzili kontrę zakończoną mocnym uderzeniem Sabitzera w sam środek bramki.
Druga połowa różniła się od pierwszej jednym najważniejszym aspektem, bo teraz to gospodarze zdobyli kluczowego gola na wagę remisu.
W 48. minucie do ataku ruszyli zawodnicy w czarnych koszulkach, niestety po strzale Sabizera belgijski bramkarz stanął na wysokości zadania i wybił piłkę na rzut rożny. Od tego momentu to Wilki były głodne i nie odpuszczały rywalom do końcowego gwizdka spotkania. Jednak też nie byli w stanie wykreować wielu godnych okazji do zdobycia bramki. Dopiero w 62. minucie rykoszet miał szansę zmylić szwajcarskiego goalkeepera, ale ten wyczuł w odpowiednim momencie kierunek lotu piłki, oddalając niebezpieczeństwo. Na jego nieszczęście dwie minuty później padł gol wyrównujący, a podczas zamieszania w polu karnym do piłki najwyżej wyskoczył Gerhardt i doprowadził do stanu 1:1. Nastała długa przerwa od gry ofensywnej obydwu drużyn. Dopiero w 89. minucie uderzenie z pierwszej piłki oddał austriacki pomocnik BVB, ale nie w światło bramki. Ostatnia minuta spotkania również mogła należeć do gości, gdyby Julian Brandt wykorzystał rzut wolny z okolic 20 metra.
Bundesliga 22. kolejka
VfL Wolfsburg - Borussia Dortmund
Wolfsburg: Casteels - Baku, Lacroix, Jenz, Mæhle - Majer, Svanberg (Gerhardt 46'), Arnold (c), Paredes - Behrens (L. Nmecha 77'), Wind (Sarr 88')
Rezerwa: Pervan, Fischer, Zesiger, Vranckx, Černý, Wimmer
Trener: Niko Kovać
BVB: Kobel - Ryerson, Süle, Schlotterbeck, Maatsen - Sabitzer, Can (c) - Sancho (Bynoe-Gittens 79'), Reus (Özcan 79'), Brandt - Füllkrug (Moukoko 85')
Rezerwa: Meyer, Morey, Hummels, Wolf, Malen, Bamba
Trener: Edin Terzić
Bramki:
0:1 Fullkrug (8.)
1:1 Gerhardt (64.)
Żółte kartki: Gerhardt, Arnold, Jenz - Moukoko
Sędzia: Martin Petersen
Widzów: 28 917
No tak na serio to z taką grą raczej nie damy rady.
Wolfsburg cienki jak barsz, a my z nimi tracimy pkt. Jprdl tego nie da się oglądać. Na 5 meczy jeden dobry reszta ch*j
Jakim trzeba być zj*bem żeby zatrudnić trenera bez doświadczenia nawet żadnego klubu w 2 Bundeslidze nie prowadził.
Żegnaj ćwierćfinale i żegnaj przyszłoroczna LM
Cały tydzień czekałem na mecz po to by teraz się wk**wic?
Je*ać
Nie rozumiem tego amatora na ławce. Popełnia cały czas te same błędy które przekładają się później na końcowe wyniki.
Powstał fajny ''czworokąt''. Wyprowadzenie piłki przed Maatsena z lewej i Ryersona z prawej strony do Malena i Fullkruga przyniosło dużo sytuacji i bramki. Ich wyśmienita gra przykryła słabą grę innych. Dzisiaj zabrakło kontuzjowanego Malena(kolano) i nikt inny nie był w stanie błysnąć szybkością, wejść w pole karne albo na pełnej szybkości na wolne pole. Aż prosiło się wpuścić na jego miejsce Gittensa. Zamiast tego ET zaproponował nam Brandta, Reusa i Sancho. Cała trójka jest kompletnie nieszkodliwa dla przeciwnika, wolna, bez formy. Poza tym Can prowadził jakieś prywatne porachunki, a ET nie robił zmian do 80 minuty.
BVB rozegrała fatalny mecz. Prowadząc od początku 1:0 oddała inicjatywę i 2 punkty. Trener nie pomógł drużynie, nie reagował na słabą grę ww. piłkarzy.
W ogóle ostatnio oglądanie piłki nożnej mnie męczy. Czy to BVB, czy Barcelona, czy inne wielkie firmy. Piłka nożna wygląda teraz jak szachy: taktyka taktyka, przerost formy nad treścią, 90% czasu to klepanie 600 podań. Flaki z olejem. Radosny futbol umarł jakieś 15 lat temu. Przydałoby się trochę polotu i finezji w tym smutnym jak pizda futbolu.
Człowiek sobie puszcza kompilacje zagrań takich piłkarzy jak Ronaldo, Ronaldinho, Henry, Bergkamp czy Beckham i widzi sztukę, futbol jako sztukę. Czy jest obecnie w futbolu taki zawodnik jak Beckham, który potrafi dowalić dośrodkowanie na 50 metrów prosto na nos napastnika? Zawinąć rogala że aż dech zapiera? Nie. Jest bieganie, milion podań, taktyczne gierki. Nuda nuda i jeszcze raz nuda.
na własnej połowie do graczy, którzy byli kryci przez przeciwnika i taka gra pod presją jest zaczynkiem błędu, dość często skutkującym utratą bramki , a nawet jeżeli nie to jest to zwykłe wsadzanie kolego z drużyny na tzw. konia. Taka gra powoduje , że zamiast przenosić jej ciężar na połowę przeciwnika i wywierać na niego presję, to przeciwnik gra wyżej i stwarzamy mu okazje do strzelania goli, a sami no cuż , mamy zazwyczaj tylko kilka w miarę udanych akcji. Jeszcze na koniec - ostatnio nie grają nasze skrzydła, a Jadon Sancho wczoraj przypominał zawodnika MU gdzie skądinąd nie tolerowano takiej gry. Teraz mecze z PSV Eindhoven to będzie swego rodzaju test na możliwość innej gry naszej drużyny i PSV pownien być do ogrania. Każdy inne rosztrzygnięcie to powinna być natychmiastowa dymisja trenera i jego dwóch pomagierów, którzy moim zdaniem nic nie wnieśli do gry Borussi i ich przyjście to na razie "takie pudrowanie trupa".