Wynik nie odzwierciedla tego, jak naprawdę wyglądało spotkanie. Beniaminek bardzo mocno się postawił i dwie bramki w ostatnim kwadransie zadecydowały, że rezultat wygląda bardzo przyzwoicie.
Nastroje przed meczem były znakomite i mogły one dawać nadzieję na powrót w dobrym stylu po przerwie zimowej. Jednak oglądaliśmy mecz drużyn, między którymi nie widać różnicy klas. Sama statystyka posiadania piłki mówi sama za siebie, bo Borussia Dortmund miała ją tylko przez 52% czasu gry.
Pierwsza okazja nadarzyła się dopiero w 20. minucie, kiedy po dośrodkowaniu solidnie prezentującego się Maatsena do piłki doskoczył Brandt i strzałem w stylu karate, zmusił bramkarza do interwencji. Już w 24. minucie było 1:0, a gola zdobył Julian Brandt, warto pochwalić Jamiego Bynoe-Gittensa, który był głównym kompozytorem przebiegu akcji. Gospodarze doprowadzić do wyrównania mogli w 39. minucie, ale skrzydłowy wbiegający w pole karne, nie trafił czysto w futbolówkę. Przed przerwą, przyjemną dla oka serię podań przeprowadzili czarno-żółci, zabrakło jedynie wykończenia, bo wystarczyło dostawić nogę przy podaniu wzdłuż linii bramkowej, szybsi byli defensorzy rywali, skutecznie wybijając na rzut rożny. Stan do przerwy Darmstadt 0, BVB 1.
Wszyscy oczekiwali wstrząsu w szatni BVB, jednak on nie nadszedł. Gra nadal była z założenia "byle do przodu" w wielu przypadkach bez jakiegokolwiek entuzjazmu. Jedyny pozytywny impuls wniósł Jadon Sancho, który pokazał się z pozytywnej strony, a na dodatek zanotował asystę.
Na początku drugiej połowy to zawodnicy w niebieskich koszulkach doszli do sytuacji podbramkowej, a pierwszy celny strzał dla beniaminka oddał Luca Pfeiffer, trafił on prosto w bramkarza. Powtórzył on to w 65. minucie, ale tym razem znajdował się metr od bramki i wszyscy myśleli, że jest gol, jednak najwybitniejszy podskok od wielu tygodni wykonał Kobel, a jego łydka znalazła się na drodze piłki, łydka uratowała BVB od straty prowadzenia. Z szybką kontrą wyszli goście, niestety brak pomysłu na wykończenie u Nico Schlotterbecka spowodował, że akcja zakończyła się fiaskiem. Chwilę później swoich sił z dystansu wypróbował Sabitzer, posłany przez niego strzał kozłował tuż przed goalkeeperem, ale 31-letni Niemiec sparował na corner. W 77. minucie świetne prostopadłe podanie Malena do Sancho, a następnie zagranie Anglika do Marco, pusta bramka i było 2:0. Edin Terzić wpuścił na końcowe minuty Moukoko, który zaufanie trenera zamienił na gola światowej klasy, kręcąc dwukrotnie obrońcą, a następnie pewnie uderzając pod poprzeczkę.
Bundesliga 17. kolejka
SV Darmstadt 98 - Borussia Dortmund
SV Darmstadt: Schuhen - Riedel, Klarer, Maglica - Bader (Vilhelmsson 46'), Franjić, Holland (c), Karić - Kempe (A. Müller 87') - Pfeiffer (Torsiello 87'), Skarke (Zimmermann 87')
Rezerwa: Brunst, Isherwood, Schnellhardt, J. Müller, Gjasula
Borussia Dortmund: Kobel - Meunier, Can (c), Schlotterbeck (Süle 88'), Maatsen - Sabitzer, Özcan, Brandt (Reus 55') - Malen (Reyna 88'), Füllkrug (Moukoko 81'), Bynoe-Gittens (Sancho 55')
Rezerwa: Meyer, Morey, Wolf, Blank
Bramki:
0:1 Brandt (24. Bynoe-Gittens)
0:2 Reus (77. Sancho)
0:3 Moukoko (90+2. Sabitzer)
Żółte kartki: Maglica - Bynoe-Gittens, Maatsen, Reyna
Sędzia: Deniz Aytekin
Widzów: 17 810
Trudno to zrozumieć. Jeśli Sancho będzie tak dalej grał, może pociągnąć za sobą całą drużynę za sobą. To nie jest przesada. On poruszał się dzisiaj po boisku jak za swoich najleszych czasów w BVB. Tylko, że wtedy miał obok siebie Haalanda i Marco w jeszcze dobrej formie.
Żeby coś się zmieniło na plus musimy mieć obok niego przynajmniej kilku zawodowców w formie. Jak na razie nikogo oprócz Kobela, Gittensa i debiutanta Maatsena na horyzoncie nie widać. Jednak trzeba przyznać, że 5 miesięczne wypożyczenia sprawdzają się. Całe reszta drużyny łącznie z trenerami to lipa.
Mam nadzieję, że Mats znajdzie jeszcze formę na te 5 miesięcy, Brandt pokaże się na dłuższe fragmenty meczów. Może wreszcie trenerzy dostrzegą talent Moukoko i to da nam awans do pierwszej czwórki!!! Na więcej nie liczę.
Inni zawodnicy prezentują bardzo niski poziom, od miesięcy.
ja to widziałem, Sancho poruszał się jakby płynął nad nad murawą. On ma to coś, czego inni w BVB nie mają. Mogę Ci powiedzieć, że sukces jest w nogach Sancho, ale zależy od formy kilku innych zawodników. Sam tego nie wygra!!!
Początek drugiej odsłony był jeszcze gorszy , bo w pewnym momencie to przeciwnik zaczął dominować i mało co nie wyrównał. Póżniej też nie było znacznie lepiej ale z tej nijakości zrodziła się druga bramka i to w bardzo dobrym momencie strzelona, bo mogło być różnie. Padła jeszcze trzecia i koniec gry.
Sumując był to szczęśliwy mecz dla nas i dobrze , że tak się stało. Jeszcze na plus akcje bramkowe i obiecujące debiuty , w tym ponowny Jadona Sancho. Co poza tym, bardzo niewiele dobrej gry i to na tle słabego przecież
rywala. Dobrze napisano w reportarzu, że gra była bez entuzjazmu i to jest znakomite określenie, a ja bym jeszcze dodał, że tak naprawdę grało w pilkę 50% drużyny, a reszta była tylko tłem ,ludżmi odrabiającymi co najwyżej pańszczyznę. Miejmy nadzieje, że coś się zmieni, może pod wpływem nowych wypożyczonych graczy ,no bo musimy grać inaczej , bo tak po prostu grać dalej nie przystoi klubowi z taką historią i z takimi kibicami .
Ale jak przypomnę sobie mecze sprzed 3 lat z Sancho i Haalandem w składzie, to wtedy też za różowo nie było. Wygraliśmy co prawda puchar, ale do pierwszej czwórki awansowaliśmy chyba dopiero w ostatniej kolejce(porażka Frankfurtu). Mieliśmy wtedy Erlinga, Jadona, Juda, Marco i ET na ławce. Teraz można liczyć tylko, że Sancho się odrodzi i ktoś mu pomoże w grze na jego poziomie. On dzisiaj pokazał jakim jest talentem, jakie możliwości w nim drzemią. Każdy kontakt z piłką znamionował ponadprzeciętne umiejętności. Tylko od innych graczy zależy, czy one zostaną skutecznie wykorzystane!!! To jest gra zespołowa.
Malen to w większości meczów statysta, zwłaszcza jak gra na skrzydle.Wg.mnie lepiej wychodzi mu gra fałszywego środkowego napastnika. Owszem miał swój czas pod koniec wiosennej rundy ale prawie dwa lata zajeło mu wchodzenie na wyższy poziom. Ile miał meczy gdzie na wiele minut znikał z radaru. Inna rzecz, ze gra ofensywna wymaga dobrej gry kombinacyjnej i zaangażowania przynajmniej kilku graczy w dobrej formie, a u nas to ostatnio rzadkość. Ja nie twierdzę, że Sancho u nas na pewno zaskoczy ,bo to pierwsze koty za płoty, ale jest na dobrej drodze aby rozruszać to towarzystwo.
W latach 70-tych biegałem na Łazienkowską 3 bo tam byli Deyna i Gadocha, na początku lat 80-tych bo w Legii grał Mirek Okoński, w latach 90-tych bo Andreas Möller czarował w Dortmundzie. Później era Kloppa z seryjnymi trafieniami Lewego i Auby. Po nich Haaland z Sancho. Potem było już coraz gorzej. Od tamtej pory nie mamy prawdziwej ''dziewiątki''. W Borussii to sytuacja bez precedensu. Został co prawda Jude, ale on nie miał już właściwie z kim grać. Po jego odejściu została tak wielka dziura w środku pola BVB, że prawie każda piłka zagrana do przodu jest stracona. Oglądanie naszych pupilków przez ostatnie pół roku to był masochizm.
Wczoraj pojawił się znowu Sancho i nie wpadł tę dziurę. Po zaledwie kilku minutach okazało się, że można znowu kreować grę, dochodzić do sytuacji strzeleckich i je wykorzystywać. Znowu będzie warto czekać na mecz i zobaczyć, co wymyśli Jadon.
Mirek Okoński to czarował raczej w Lechu :-) a w Legii raczej odbębniał wojsko :-)
Oczywiście, wzięli go w kamasze na dwa lata. Takie były czasy, że piłkarze trafiali do klubów wojskowych, ale w koszarach byli tylko do przysięgi. Potem mogli grać. W Legii jednak zdążył rozegrać 52 mecze(1980-82). Nie został w Warszawie, wrócił do Poznania. Ci którzy go widzieli na boisku wiedzą o czym piszę. Ani wcześniej, ani później nie było takiego magika w polskiej piłce nożnej.
Nowe nabytki? Maatsen wystep neutralny jak dla mnie, jedna powazniejsza strata z ktorej mogla isc grozna kontra, na szczescie dla niego nie zakonczyla sie bramka. Sancho? Wydaje mi sie, ze sporo osob tutaj zbyt emocjonalnie podchodzi do jego osoby, a patrzac na jego wystep obiektywnie, to byl tez nijaki, ani dobrze, ani zle jak to niektorzy mowili jako o zawodniku bez rytmu meczowego. Jezeli mam go oceniac jako zawodnika to neutralnie, jak mamy oceniac go orzez pryzmat zawodnika, ktory ostatnio pilke na stadionie widzial lohoho temu, to wypadl dobrze.
Mial szanse na gola - zmarnowana, dryblingi - wiekszosc konczyla sie na obroncach. Biegal, podawal, czyli nie wyroznial sie niczym na tle kolegow. To samo robi malen, tez probuje, ale nie zawsze mu wychodzi, roznica jest taka, ze malenem jestescie juz zmeczeni i go bedziecie krytykowac za takie mecze, a sancho jest fajny, to bedziecie go chwalic. A juz pisanie o tym, ze wszedl i dal jakosc czy cos w tym stylu, jest w mojej opinii juz totalna odklejka... natomiast optymistycznie mozemy patrzec na jego wypozyczenie, bo skoro nie grajac w pilke prezentuje taki sam poziom jak pozostali, to jak wejdzie na obroty, to mozemy zobaczyc za kilka tygodni starego dobrego Jadona, szkoda tylko, ze w takiej sytuacji, bez opcji wykupu. Z tymi wypozyczeniami to troche tak, jakbysmy dziure w nadkolu zalatali tasma duct tape, niby spoki, ale rozwiazanie na krotka mete, a i tak trzeba bedzie poszukac drozszego rozwiazania. Chociaz poniekad rozumiem, ze nie mamy pieniedzy bo wszystko w skarpecie i jedyne co moglismy zrobic, to wypozyczyc kogos, ale mozna bylo to zrobic na lepszych warunkach.
Na plus na pewno znowu Kobel i przyszlosciowy plus to gittens, chociaz jeszcze pewnie bedziemy musieli poczekac na rowne 90 minut na bardzo wysokim poziomie.