Nie obyło się bez błędów, ale najważniejsze jest zwycięstwo w pierwszym oficjalnym meczu sezonu 23/24.
Oglądając pierwszy kwadrans spotkania, różnica klas pomiędzy obydwoma drużynami była zupełnie niewidoczna, bo BVB nie zdołało wykreować żadnej sytuacji, która sprawiłaby problem bramkarzowi rywali. Jedynie strzał z główki Niklasa Sule z 3. minuty można uznać za groźny strzał. Strzelanie w 22. minucie spotkania rozpoczął Haller, a świetnym dośrodkowaniem prosto na głowę napastnika popisał się Brandt. Niemiec wpisał się na listę strzelców dwie minuty później, dobijając piłkę do pustej bramki. W 34. minucie dopuścili rywali do głosu, bo zamieszanie w polu karnym zakończyło się pierwszą w historii bramką dla gospodarzy w rozgrywkach DFB Pokal. Eksplozję radości na trybunach MEWA Arena szybko uciszył Haller, który bawiąc się z defensorami i kładąc goalkeepera na ziemi, podwyższył prowadzenie. Do przerwy wszystkie ataki Borussii zrobiły się niechlujne i nie sprawiły, że kibice mogli oglądać piłkarskie show.
Druga połowa wyglądała tak, jak powinna wyglądać pierwsza, czyli przewagę drużyny z Dortmundu widać na każdej płaszczyźnie. Jednym z powodów lepszej gry ofensywnej stał się Reus, przez którego przechodziło większość ataków. Sam zawodnik był bliski pokonania bramkarza w 50. minucie, jednak stanął on na wysokości zadania. Niespełna 5 minut później popis swoich umiejętności dryblerskich chciał wykończyć Malen, ale jego strzał również odbił bramkarz. Wynik na 4:1 podwyższył swoim premierowym trafieniem w barwach BVB Marcel Sabitzer, który piekielnie silnym uderzeniem posłał futbolówkę obok nogi bramkarza. Donyell Malen świetny występ uhonorował pięknym trafieniem od poprzeczki ze skraju pola karnego, a wynik 6:1 ustanowił w 85, minucie Moukoko, który uwolnił się od obrońców i bez większego problemu skierował piłkę do bramki.
Widać było jeszcze, że pierwszy mecz sezonu obfitował w różne nieporozumienia boiskowe, jednak na tle takiego rywala nie przyniosło wielu negatywnych skutków. Ostatni tydzień przed pierwszą kolejką powinien wystarczyć, aby wszystkie założenia taktyczne doprowadzić do ideału, a jeśli nie to mogą być problemy.
DFB Pokal 1/32 finału
TSV Schott Mainz - Borussia Dortmund
Schott Mainz: Hansen - Just (46. Obas), Ahlbach, Gans, Schlosser (80. Portmann) - T. Müller, S. Schwarz, Cucchiara (46. Kern), Embaye (71. Hermann), Wimmer - Thum (63. Roden)
Rezerwa: Schmidt, Haas, Rosenbaum, M. Schneider
Borussia Dortmund: Kobel - Ryerson, Süle (29. Schlotterbeck), Hummels, Bensebaini (76.Wolf) - Can, Sabitzer, Brandt, Malen, Reus - Haller (76. Moukoko)
Rezerwa: A. Meyer, Papadopoulos, T. Hazard, Özcan, Pohlmann, Bamba
Bramki:
0:1 Haller (22. Brandt)
0:2 Brandt (24. Malen)
1:2 Gans (34.)
1:3 Haller (35.)
1:4 Sabitzer (57.)
1:5 Malen (79. Sabitzer)
1:6 Moukoko (85. Malen)
Żółte kartki: Ahlbach, Roden, Muller - Can
Sędzia: Benjamin Brand
Widzów: 30 312
Nowy sezon, stara Borussia
Dziękuję dobranoc
1) rewelacyjny Away Support liczony w cyfrze ponad 20.000 (i co głąby z Herrne West?)
2) na plus Haller, Brandt
3) dobrze ze kapitanem jest Can
4) największy dramat to Reus
5) bardzo słabo Bensebaini i Sabitzer
6) Ryerson. I Hummels to 2 liga
Mówienie zaś o tym, że dobrze weszliśmy w sezon to takie stwierdzenie jak wczoraj powiedział po przegranym meczu Śląska Wrocław, znany poniekąd trener Magiera o nowym zakupie napastnika, który wg. tego trenera po występie zgoła kilkunastominutowym w koncówce meczu , póżniej przez kilka dni nie był w stanie trenować z przemęczenia.... . Trudno tak naprawdę to komentować bo po prostu wstyd w zawodowej piłce.
Jak miał się zaś nasz wczorajszy wysiłek, to każdy może sobie uzmysłowić na podstawie wieczornego superpucharu , gdzie co by nie mówić, zawodnicy zarówno Lipska jak i Bayernu grali przynajmniej dwa razy szybciej od nas i zrobili sobie niezłe przetarcie przed sezonem.
Ja nie jestem jakimś tam malkotentem , tylko stwierdzam fakty, bo nasz wczorajszy mecz był po prostu bardzo słaby, a niektórzy zawodnicy wyglądali na zupełnie nieprzygotowanych do nowego sezonu. W takim meczu jak wczorajszy i z takim słabym rywalem powinniśmy przeszlifować przynajmniej
częściowo pewne schematy i po prostu "rozwalić" rywala, a męczyliśmy się strasznie. Oby to było tylko nastawienie , a nie rzeczywista forma.
Głód jakich piłkarzy? Oglądałem mecz z trybun i widziałem na prawdę przeciętna postawę i to na tle amatorów. Owszem mógł podobać się Brandt i Malen, Haller wstawił głowę i nogę gdzie trzeba, ale reszta i sama gra? Ilość niedokładnych podań nawet na dwa trzy kontakty wręcz śmieszne błędy w obronie zero polotu. Do tego ta nasza obrona. Ryerson nie umie dośrodkować nie mówiąc o grze kombinacyjnej, Bensebaini wcale nie był lepszy. O stoperach to szkoda mówić. Mam nadzieje tylko na dobra współpracę Brandta Cana i Sabitzera. Jedyny pozytywny prognostyk