Bezbłędny mecz w wykonaniu Czarno-żółtych daje wyśmienitą odpowiedź na zwycięstwo Bayernu.
Borussia Dortmund swoją pierwszą bramkę mogła zdobyć już w 8. minucie po rzucie rożnym, jednak strzał z główki Bellinghama poszybował nad poprzeczką. 6 minut później Karim Adeyemi posłał celny strzał z głowy i tym razem bramkarz nie dał rady dosięgnąć futbolówki, a na tablicy wyników było 1:0. Goście chcieli szybko odpowiedzieć, ale Kobel świetnie interweniował w sytuacji sam na sam, a następnie próbę dobicia Jakuba Kamińskiego zablokował Mats Hummels. Przy następnej sytuacji BVB swoich technicznych umiejętności nie wykorzystał Donyell Malen, który musiał celnie wyłożyć piłkę do kolegi z drużyny, aby ten wykończył akcję, niestety Holender zrobił to za mocno. Strzał do statystyk oddał w 22. minucie Julian Ryerson, ale goalkeeper mógł czekać, aż piłka wpadnie w jego ręce. Była to jego jedna z niewielu udanych interwencji, bo w 28. minucie do pustej bramki trafił Haller, a w 37. minucie w ten sam sposób na listę strzelców wpisał się Malen. Pomiędzy tymi bramkami moment chwały przypisał sobie Kobel, który pewnie obronił uderzenie za pola Kamińskiego.
W drugą część spotkania znacznie lepiej weszli gospodarze, bo od początkowych minut nie pozwolili dojść rywalom do słowa. Widać było strach w grze Wilków, bo już w 49. minucie niepewną interwencją popisał się belgijski bramkarz, który ostatecznie wypiąstkował piłkę na rzut rożny. Słabą formę Belga wykorzystał silnym uderzeniem z dystansu Jude Bellingham, a futbolówka nabierając odpowiedniej rotacji i odbiciu od poprzeczki wpadła do bramki. Już w 59. minucie było 5:0, a zdobywcą gola został będący w światowej piłkarskiej dyspozycji Adeyemi. Koledzy chcieli pomóc Karmimowi skompletować hat-tricka oddając Niemcowi wykonanie rzutu karnego, ale skrzydłowy przestrzelił. Honorowe trafienie dla graczy w zielonych koszulkach mógł zanotować Nmecha, ale nieznacznie się pomylił. Borussia Dortmund nie zamierzała stopować się w atakach, a Marco Reus zagroził rywalom strzałem z rzutu wolnego, jednak skutecznie obronił goalkeeper. Swoich sił ofensywnych spróbował również Moukoko, ale również w tej sytuacji bramkarz nie zawiódł. Kropkę nad "i" postawił Jude Bellingham wykorzystując sytuację 1 na 1.
Czarno-żółci potężnie i gładko rozsmarowali gości z Wolfsburga niczym zimne masło na kanapce. Była to najlepsza i znacząca odpowiedź na wczorajszą zdobycz punktową Bawarczyków.
Bundesliga 31. kolejka
Borussia Dortmund - VfL Wolfsburg
Borussia Dortmund: Kobel - Wolf, Süle, Hummels (Özcan 63'), Ryerson (Passlack 76') - Bellingham, Can, Brandt - Malen (Reus 63'), Haller (Moukoko 62'), Adeyemi (Reyna 69')
Rezerwa: Meyer, Guerreiro, Schlotterbeck, Modeste
VfL Wolfsburg: Casteels - Bornauw, Guilavogui (Paredes 46'), Van de Ven - Baku (Fischer 46'), Arnold, F. Nmecha, Kaminski (Cozza 65') - Svanberg (Gerhardt 65'), Wind (Marmoush 65'), Wimmer
Rezerwa: Pervan, Ambros, Pejcinovic, Waldschmidt
Bramki:
1:0 Adeyemi (14. Ryerson)
2:0 Haller (28. Adeyemi)
3:0 Malen (37. Brandt)
4:0 Bellingham (54. Brandt)
5:0 Adeyemi (59. Haller)
6:0 Bellingham (86. Bellingham)
Żółte kartki: Fischer
Sędzia: M. Fritz
Widzów: 81 365
Fenomen tej drużyny od wielu lat polega na tym, że nie umieją grać pod presją.
- Mają 1 miejsce i trzeba je utrzymać - nie utrzymują
- Są zdecydowanymi faworytami i muszą wygrać mecz - nie wygrywają
- Mają okazję zrobić niespodziankę i jest presja żeby pokonać silą drużynę - nie robią tego.
Ktoś dobrze napisał - wygrywają wysoko z Wolfsburgiem, Eintrachtem - czyli średniakami z BL, by potem, z kandydatami do spadku jak schalke, bochum czy pewnie Augsburg za 2 tygodnie niemiłosiernie się męczyć.
Co nie zmienia faktu, że dzisiaj nie było słabych punktów. Duża w tym też zasługa Wolfsburga, bo nic nie grali i mogli przegrać jeszcze wyżej. W każdym razie gdyby każdy mecz grali z takim zaangażowaniem i tak walczyli, to być może zapewniliby sobie właśnie Mistrza w tym sezonie.
A tak, na własne życzenie wciąż są na 2 miejscu. Może z bayernem szans na wyjeździe nie mieli, ale strata pkt z Bochum, schalke czy skandalicznie ze Stuttgartem to 6 pkt więcej na tym etapie. I zamiast - 1 pkt straty, mieliby + 5 przewagi i spokojny zapas "1 wpadki". A tak, bayern męczy, ale wygrywa, a jak BVB ma wygrać, to traci pkt. Tak mistrza się nie zdobywa.
Przynajmniej przedłużyli sobie nadzieję i za tydzień znów będzie można zagrać "o coś". Oby juz wszystkie mecze grali tak jak dzisiaj. A zwłaszcza te wyjazdowe.
Stuttgart 3:3
Frankfurt 4:0
Bochum 1:1
Wolfsburg 6:0
jeszcze trzy mecze. Statystycznie u siebie powinni wygrać, a na wyjeździe zremisować.
Ja już nie wierzę. Mam już powyżej uszu. Po niemiecku brzmi to dużo lepiej:
Ich hab' die Schnauze voll.
Ciężko mi się cieszyć nawet po wygranej 6:0.
:-(