Ostatni mecz w Stuttgarcie dostarcza krytykom weterana nowych argumentów. Wciąż otwarte pozostaje pytanie o kapitana BVB - Marco Reusa - czy przedłużyć wygasający za kilka tygodni kontrakt czy zakończyć współpracę?
Obarczając winą za remis - porażkę w sobotnim spotkaniu ze Stuttgartem tylko Marco Reusa byłoby niedopowiedzeniem. Podsumowując, Borussia Dortmund radziła sobie słabo w sobotę – przez całą drugą połowę, ale szczególnie w pamiętnej fazie końcowej, która zamieniła to, co uważano za zwycięstwo, w postrzeganą porażkę. Dyrektor sportowy Sebastian Kehl i trener Edin Terzic wahali się między frustracją, rozczarowaniem i złością. Fani szaleli – i wyładowali swój gniew na Reusie.
Faktem jest, że nawet 33-latek, który nie był w wyjściowym składzie, ale został zmieniony w 63. minucie, kiedy było 2:0 dla BVB, upadł w końcówce. Scena, która doprowadziła do 3:3 w siódmej minucie doliczonego czasu gry była tego przykładem. Zamiast z całych sił walczyć ze zbliżającą się katastrofą, Reus po prostu przedzierał się przez ziemię niczyją jako część długiego łańcucha błędów. Nie wywiązał się też wystarczająco ze swojej przywódczej roli kapitana bardzo młodej wówczas drużyny. Reus ani nie dał wskazówek ustnie, ani nie dał znaku poprzez fizyczne zaangażowanie.
Irytacja, która została surowo ukarana przez VfB wpłynęła na szansę BVB w walce o tytuł - nawet jeśli ściśle mówiąc nic się nie wydarzyło w tabeli z powodu jednoczesnego remisu FC Bayern z Hoffenheim (1-1). Strata wynosi wciąż dwa punkty, a do końca sezonu pozostało sześć kolejek.
Za sześć tygodni zostanie wyłoniony nie tylko mistrz. Wtedy kończy się - jak na razie - kontrakt z Reusem. Chociaż w ostatnich dniach i tygodniach pojawiały się pojedyncze doniesienia o przełomie w rozmowach, wieloletni zawodnik Borussii nadal nie podpisał nowego rocznego kontraktu – a ostatnia faza w Stuttgarcie zapewniła krytykom argumentów przemawiających za tym, że separacja na koniec sezonu może być dla klubu najlepsza.
— Reus nie poprawia się, kontuzje będą trwały i oczywiście się starzeje. Jeśli nie ufasz już Marco Reusowi w stu procentach, powinieneś znaleźć rozsądne rozwiązanie, które jest dobre dla obu stron. Reus nie jest już nietykalny jako gracz i jako kapitan - powiedział Lothar Matthäus w niedzielę na kanale Sky TV i nazwał Juliana Brandta i Karima Adeyemiego wewnętrznymi następcami Reusa w sportowej roli w atakującym pomocniku.
Rezygnacja z przedłużenia kontraktu byłaby niewątpliwie trudną decyzją ze względu na wieloletnią przynależność Reusa do BVB, ale też taką, za którą przemawiają zrozumiałe argumenty finansowe - nawet jeśli nowy kontrakt byłby znacznie poniżej warunków starego. Ale także jeśli chodzi o efekt wewnętrzny i zewnętrzny: separacja byłaby jak dotąd najwyraźniejszym sygnałem chęci ustanowienia nowej hierarchii i kultury gry w Borussii.
Ale są też argumenty za dalszą współpracą: jeśli Reus jest w formie, to nadal jest jednym z najgroźniejszych graczy BVB. W 19 ligowych meczach tego sezonu zdobył sześć bramek i zanotował pięć asyst. Jest też gol i asysta w Lidze Mistrzów i Pucharze DFB. W przypadku pozostania decydującym czynnikiem byłoby to, jak Reus poradziłby sobie ze swoją rolą, gdyby – jak można było się spodziewać po jego podeszłym (jak na piłkarza) wieku – częściej będzie wchodził z ławki rezerwowych. To nie pierwszy raz, kiedy w sobotę trzeba było nadrobić zaległości w tej kwestii.
Szczerze mówiąc nie mam dobrego rozwiązania dla Marco. Oczywiście, powinien dostać jakąś funkcję w klubie jeśli chce tam zostać. Jest Dortmundczykiem z kwi i kości, legendą klubu, ale niestety bez patery. W tym roku miał/ma szansę jak nigdy od 10 lat...
Jeśli chodzi o ewentualne przedłużenie kontraktu. Ja odczekałbym do końca sezonu.
Umowa czekałaby do podpisania, ale tylko na Borsigplatz, przy wszystkich kibicach BVB!!!!
Płacą Reusowi pensje na poziomie 7 mln to jest nieporozumienie bo za taką pensje przyjdzie do nas ktoś przynajmniej obiecujący jak nie już w miarę prezentujący poziom na pewno wyższy niż Reus aktualnie.
Przedłużanie kontraktu to de facto przedłużanie agonii, a więc męka i dla Marco, i dla klubu, o kibicach nie wspominając.
Kolejna strona medalu, to kupienie kogos na jego miejsce, a wiadomo nie od dzis ze nasze transfery sa pol na pol, moze ktoa odpalic, a moze sie okazac gorszy od Reusa...
Uwazam, ze to dla klubu na obecna chwile bardzo trudna decyzja, ale temat Reusa zostawilbym na koniec sezonu, zobaczyc ile w tej koncowce moze dac i na spokojnie usiasc do rozmow. Na obecna chwile nie zaprzatalbym sobie glowy naszym kapitanem, tylko skupil sie w 100% na zatrzymaniu Guereiro, bo to jest na obecna chwile o wiele wazniejszy dla nas zawodnik niz ciuciubabka z pilkarzem, ktory za moment skonczy kariere, a lata swietnosci ma juz dawno za soba...