Dobre wejście w mecz, ale tylko na tym się skończyło... Mentalność podopiecznych Edina Terzicia nie była wystarczająco silna, aby wywieźć punkty z Monachium.
Pierwsza połowa w wykonaniu Borussii Dortmund była serią niefortunnych zdarzeń, zaczynając od nietrafiającego w piłkę Kobela do kontuzji Schlotterbecka. Można przyznać, że o przebiegu tego meczu zadecydował kwadrans, w którym BVB stała się drużyną, której zupełnie nic nie wychodzi. Na początku Gregor Kobel próbujący wykopać piłkę lecącą w jego stronę, skiksował, a bramka pozostała pusta. Następnie, pojedynek główkowy w polu karnym gości wygrał De Ligt, przy czym nabił Thomasa Mullera, który zdobył bramkę na 2:0. Kapitan Bayernu ponownie wpisał się na listę strzelców w 23. minucie, wykorzystując nieudaną interwencję bramkarza przyjezdnych.
Gospodarze weszli w drugą część spotkania z taką samą pewnością siebie, jak kończyli pierwszą połowę, bo już po fantastycznej akcji w 51. minucie Coman podwyższył prowadzenie. Przez następne kilkanaście minut emocje trochę opadły, nie licząc pojedynczych ataków Bayernu. Jednak, w 72. minucie nastąpił lekki przełom w grze Żółto-czarnych, bo rzut karny na gola zamienił Emre Can. Do końca meczu BVB próbowała zdobyć jeszcze jedną bramkę i uczynili to w 90. minucie, gdy strzałem z podskoku futbolówkę do siatki posłał Malen.
Teraz Borussia Dortmund traci do Bayernu 2 pkt, a do końca sezonu pozostało osiem spotkań, dlatego piłkarze z Dortmundu nie mogą odpuścić żadnego z nich i najlepiej zgarnąć komplet punktów, ale wiadomo, jaka jest piłka. Dlatego Edin Terzić musi zmotywować piłkarzy, aby walczyli do końca i się nie poddawali, bo wszystko jest możliwe.
Bundesliga 26. kolejka
Bayern Monachium - Borussia Dortmund
Bayern: Sommer - Pavard, Upamecano, De Ligt, Davies (80. Cancelo) - Kimmich, Goretzka (86. Gravenberch) - Coman (80. Musiala), Muller (69. Gnabry), Sane - Choupo-Moting (69. Mane)
Rezerwa: Ulreich, Blind, Mazraoui, Stanisić
Trener: Thomas Tuchel
BVB: Kobel - Wolf, Schlotterbeck (44. Hummels), Sule, Ryerson (46. Ozcan) - Brandt (46. Malen), Bellingham, Can, Guerreiro, Reus (61. Dahoud)- Haller (61. Moukoko)
Rezerwa: Meyer, Bynoe-Gittens, Modeste, Adeyemi
Trener: Edin Terzić
Bramki:
1:0 Kobel (13. samobój)
2:0 Muller (18. De Ligt)
3:0 Muller (23.)
4:0 Coman (51. Sane)
4:1 Can (72.)
4:2 Malen (90. Guerreiro)
Żółte kartki: Upamecano - Can
Sędzia: Marco Fritz
Widzów: 75 000
Szkoda, ale to nie koniec sezonu i możemy nadal mieć paterę, bo Bayern wcale nie jest taki silny i widać w tym zespole problemy.
> my sprzedamy za dwa miesiące wszystkich najlepszych i przyjdzie czas na łatanie drużyny
> taka jest rzeczywistość w Dortmundzie
> Kobel zrobił dzisiaj różnicę, niestety na minus. Przez cały sezon ratował nam dupę, a teraz przepuścił takie strzały, które Meyer przez ostatni miesiąc wyjmował. Co za ironia losu.
1) nawet średnio rozgarnięty kibic wiedział przed meczem ze nasze szanse na choćby punkt są bliskie zeru bo my mamy od lat sraczke w gaciach jak jedziemy do Monachium
2) Bayern o powyższym doskonale wie i nawet jak jest słaby to zdaje sobie sprawę ze na Dortmund wystarczy tupnąć nóżka i już się czarno- żółci trzęsą
3) Jak BVB może cokolwiek osiągnąć skoro Watzke co roku przed sezonem oddaje pokłon Bawarczykom i oddaje im paterę ?
4) Jak BVB może cokolwiek osiągnąć skoro zamiast utrzymania najlepszych i dokupienia wartościowych graczy Watzke zastanawia się czy opierdol…… Bellinghama za 140 będzie Ok czy trzeba za więcej ?
Mentalnie jesteśmy klubem na poziomie walki o vicemistrzostwo i ewentualnie Pokal pod warunkiem ze jakieś Puchy czy Gladbach lub inna drużyna z jajami ogra Bajeroki wcześniej i wyczyści nam drogę. Te zapowiedzi o mentalnu ze strony Kehla czy Terzica to takie sranie w banie dla ubogich umysłów.
Dziś wyjątkowo nie mam pretensji do trenera bo skoro nawet nieźli piłkarze maja pełne pampersy to nic za to nie można Dajmy wiec sobie spokój z tymi dyrdymalami o możliwym mistrzostwie. Bayern to nie leszcze żeby dać sobie odebrać mistrzostwo. Koniec i kropka
Na rozluźnienie, gdyby tak popatrzec na statystyki to było 3:3 :P
Kobel znowu to robi. Poprzedni powrót po kontuzji z Unionem podobnie.
Rezerwowy Norwegii to zupełnie inny poziom.
Mental mentalem, ale różnica w umiejętnościach jest znacząca.
Dla mnie najlepszy z BVB Can.
Tymczasem ostatnie 7 lat, bez względu na trenejro, znacznie większy budżet - regularne wpier***e :
-5:1 (2015)
-4:1(2017)
-6:0 (2018)
-5:0 (2019)
-4:0 (2019)
Od 2019 nie przegraliśmy wysoko za to mamy 8 porażek i 1 remis, dwa razy wbili nam po 4 bramki.
Wygraliśmy przez ten czas (od przyjścia Tuchcia) 4 razy (2 razy w lidze) a przegranych 1-2 bramkowych już nawet nie ma sensu liczyć ale było tego ponad 10...
Nawet po 2003 nie zdarzało się tak często dostawać tyle bramek i nie wygrywać tak długo - był taki moment kiedy nie wygrywaliśmy pomiędzy Dollem a wczesnym JK - ale kto wtedy u nas grał, to starsi kibice pamiętają :>
Mantalność przegrywów. Reus i Hrumcio dzięki za wszystko ale nara. Młodsi potrzebują mocnego wstrząsu i kogoś kto ich weźmie za mordy, do tego realne jakościowe wzmocnienia, inaczej będzie jak jest i co roku to samo.
ps.Lubie Kobela, ale co miał znaczyć ten jego kretyński uśmieszek po babolu?!