Otto Addo rozegrał trzy mecze mistrzostw świata jako selekcjoner reprezentacji Ghany. Po gorzkiej porażce w fazie grupowej z Urugwajem 47-latek złożył rezygnację - zgodnie z planem.
— Było jasne, że po mundialu zakończę karierę. Moja rodzina i ja widzimy naszą przyszłość w Niemczech. Podoba mi się moja rola w Dortmundzie. Nawet gdybyśmy zostali mistrzami świata, to byłby koniec. To decyzja dla rodziny. – powiedział były piłkarz Bundesligi, który rozegrał 98 meczów w Bundeslidze dla Hamburger SV, 1. FSV Mainz 05 i Borussii Dortmund (jedenaście bramek) oraz 30 razy dla Hannoveru 96 (siedem bramek).
— Nawet gdybyśmy zostali mistrzami świata, to byłby koniec.
W piątek Ghańczycy mieli właściwie najlepszą pozycję wyjściową w grupie H, ponieważ przy remisie Czarne Gwiazdy mieliby awans. Sprawy potoczyły się inaczej - najpierw weteran André Ayew nie wykorzystał rzutu karnego przy stanie 0:0, potem los potoczył się na niekorzyść dzięki dwóm golom Giorgiana de Arrascaety. Tym samym podopieczni Otto Addo odpadli jako ostatni z grupy po porażce 0:2 z Urugwajem.
Rola, którą Addo tak bardzo ceni w Dortmundzie, to rola najlepszego promotora talentów. Addo przejął tymczasowe zadanie w Ghanie w lutym 2022 roku. Za zgodą BVB, Addo poprowadził reprezentację narodową przeciwko Nigerii do finału mistrzostw świata. To przedłużyło zaangażowanie Addo u Czarnych Gwiazd.
Ale było dość oczywiste, że plan rodowitego Hamburczyka zawsze był taki, że jego rola z reprezentacją kończy się po mundialu w Katarze.
