Były sytuacje u jednych i drugich, jednak to gospodarze je wykorzystali i mogą cieszyć się ze zwycięstwa nad BVB. Trzeba też przyznać, że to Wilki mieli niebezpieczniejsze akcje do zdobycia gola.
Początek spotkania zdecydowanie należał do gospodarzy, bo już w 5. minucie wyszli na prowadzenie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową bramkę zdobył van de Ven. Borussia Dortmund próbowała odpowiedzieć w 19. minucie, jednak lekki strzał Malena trafił prosto w rękawice bramkarza, ale zejście Holendra na prawą nogę dwie minuty później stworzyło większy problem z interwencją bramkarzowi. Wolfsburg cały czas miał swoje okazje, które próbował wykorzystać, bo kilkoma świetnymi interwencjami popisał się Gregor Kobel, który po pierwszej połowie miał cztery udane interwencje. Mimo tego zawodnicy defensywni BVB nie rozgrywali złego spotkania, a przykładem może być interwencja Guerreiro, który strzał Jakuba Kamińskiego wybił z linii bramkowej. Ostanie momenty przed przerwą zdominowali zawodnicy Edina Terzicia, bo pięć minut przed przerwą strzał Juliana Brandta minął słupek o kilkanaście centymetrów. Potem to Sule miał dwa dobre strzały, jednak żaden z nich nie zakończył się golem, choć było blisko, bo jeden z nich trafił w słupek bramki.
Przerwa nie dodała zawodnikom Czarno-żółtych pozytywnej energii jak oczekiwali tego kibice, którzy przejechali razem z nimi około 300 km. Goście potrafili stworzyć sobie naprawdę niewiele sytuacji, a tak naprawdę to dwa groźne strzały oddał Moukoko, którego obydwa uderzenia obronił będący w bardzo dobrej dyspozycji dzisiaj Casteels. Jednak zawodnicy w zielonych trykotach bardziej mogli zadowolić grą swoich fanów, bo najpierw mocne uderzenie w stronę bramki BVB oddał Wind, ale jego strzał wybił Kobel. Potem rozgrywający dobre zawody Kamiński, który wyprzedził Schlotterbecka i znalazł się w sytuacji sam na sam, posłał futbolówkę daleko od bramki. Natomiast ostatnia akcja zakończyła się bramką, kiedy niepilnowany Nmecha umieścił piłkę w siatce.
Przez tę porażkę zawodnicy z Signal Iduna Park mogą sobie bardzo utrudnić walkę z Bayernem, bo w przypadku wygranej Bawarczyków strata wzrośnie do 6 pkt. Mimo to trzeba pokazać klasę w ostatnim meczu przed przerwą reprezentacyjną i wygrać w piątek ze Źrebakami.
Bundesliga 14. kolejka
VfL Wolfsburg - Borussia Dortmund
VfL Wolfsburg: Casteels - Otavio, van de Ven, Bornauw, Baku - Arnold, Gerhardt, Felix Nmecha (88. Svanberg) - Kamiński (88. Roussillon), Wind (75. Lukas Nmecha), Marmoush (58. Wimmer)
Ławka: Pervan, Fisher, Lacroix, Brekalo, Waldschmidt
Trener: Niko Kovac
Borussia Dortmund: Kobel - Guerreiro, Schlotterbeck, Hummels, Sule (71. Hazard) - Brandt, Ozcan (80. Pasalić), Bellingham - Malen (70. Modeste), Moukoko, Adeyemi (61. Reyna)
Ławka: Meyer, Coulibaly, Can, Passlack, Papadopoulos
Trener: Edin Terzić
Bramki:
1:0 van de Ven (6. Bornauw)
2:0 L. Nmecha (90+2. Wimmer)
Żółte kartki: F. Nmecha, Marmoush, Otavio, L. Nmecha - Hummels, Modeste
Sędzia: Christian Dingert
Widzów: 28.675
Potem kryzys, pierwsza dekada XXI wieku i początki meczów w internecie. Strasznie byłem podjarany, że w końcu mogę "na żywo" zobaczyć BVB. Nieważne, że grali przeciętnie - bo mieli przeciętny zespół, ale grali z sercem na miarę swoich umiejętności - Smolarek, Frei, Petrić, Zidan, Valdez, Kringe, Kehl, potem Schmelzer, Grosskreutz, Kuba, Piszczek.
Potem wspaniała 2 dekada XXI wieku. Era Kloppa w pełni, a potem radosny football ofensywny Tuchela. Chwila grozy - zamach, i nagle wszystko zaczęło się sypać. Próba budowy zespołu po kosztach i coraz większy dystans do bayernu - zamiast go skracać. Ostatecznie wypowiedź prezesa, który nie pozostawia złudzeń - "Nigdy nie dogonimy bayernu". Aha, w porządku, powodzenia. Gasimy światło i walczymy już zawsze o 2 miejsce. A właściwie to i tak za dużo, bo celem prezesa jest tylko kasa - czyli 4 miejsce też może być (byle kwalifikacja do LM).
Z tego wszystkiego mam 1 morał i 1 przemyślenie, którymi chce się podzielić.
Morał: Za kadencji Watzke, ten klub już nigdy nie zdobędzie Mistrzostwa. (hejterzy - róbcie screeny żeby je wykorzystać, na wypadek gdybym jakimś cudem się mylił)
Przemyślenie: Po raz pierwszy, od 98 roku, NIE CHCE MI SIĘ z własnej, nieprzymuszonej woli oglądać meczów BVB.
I to nie tak jak w poprzednich latach (bo już tak było), tylko że tam nie chciało mi się oglądać poszczególnych meczów. Teraz po ludzku nie chce mi się już oglądać Borussii.
Może jestem kibicem sukcesu, ale nie kręci mnie już ta bezjajeczna drużyna. I całkowicie mnie nie dziwi, że wszyscy chcą z niej uciekać. (dembilek, Pullisić, Sancho, Haaland, a po sezonie Bellingham). To nie jest drużyna, w której ktokolwiek chciałby kończyć karierę (no może prócz takich beztalenci jak schulz - który już zmarnował swoją karierę i teraz odcina kupony przez korupcyjne umowy Watzke).
Nie wiem co to będzie. Dalej mam ich w sercu, ale już bez pasji. I przyznam się uczciwie, że te mecze oglądam już jednym okiem. Tak jak kiedyś marzyłem, żeby w okienku na kilka piksele zobaczyć chociaż część meczów BVB z lat 00-10, tak teraz, kiedy możliwości streamingu są ogromne i można ten mecz oglądnąć praktycznie wszędzie - zwyczajnie mi się już nie chce.
Kto ma podobnie może dać łapkę w górę. Kto jak zwykle hejtuje - łapka w dół ;).
raczej nie będzie. Potrzeba transferów i natychmiastowej sprzedaży parodystów. O kim piszę każdy kto ogląda mecze wie. Marne pocieszenie to to, że wielu znajomych kibicującym innym drużynom czy to z lig zagranicznych, czy polskiej mają podobne odczucia i wielu jest zdania, że komercjalizm zabija urok futbolu chociaż na szczęście nie tyczy się to do całości i jakaś nadzieja na przyszłość jeszcze w człowieku tkwi , bo to przecież ważna część naszego życia .
współczuję Ci, ale nie załamuj się, kibicowanie to nie jest koniec świata.
kibicowanie to jest ''życie'', to są ''emocje''.
dzięki Tobie jestem aktywny na tej stronie!!!
po meczach BVB zawsze czekałem na oceny poszczególnych piłkarzy na Ruhr Nachrichten,
a potem na Twój komentarz na borussia.com.pl
wtedy mogłem spokojnie iść spać.
nagle zabrakło Twoich komentarzy i próbowałem nieśmiało pisać podobne, @ryś ostatnio przejął pałeczkę i chwała mu za to.
Moja przygoda z BVB zaczęła się dużo wcześniej, pierwszy raz na meczu BVB byłem całkiem przypadkowo w 1989 r. w finale pucharu Niemiec. mieszkałem wtedy w Berlinie. ''Ich bin ein Berliner''.
w 1997 wróciłem na Wolę, to jest mój ''Heimat''.
wcześniej byłem kibicem ''Legii''. szok!!! pierwszy raz na meczu byłem w 1972 r. na Stadionie Dziesięciolecia z AC Milan. Kazik Deyna był moim bohaterem, a ja miałem 10 lat.
w 1997 roku przeżyłem sukces BVB na ''żywo''. potem erę Jurgena aż do dzisiaj.
Program Ran na Sat1 to było w tamtych latach jedno z moich pierwszych źródeł z wynikiem meczu BVB. Pamiętam że werbung czyli reklamy w trakcie tego programu trwały tak koszmarnie długo :)
Innym moim sposobem na sprawdzenie wyniku w tamtych latach było czekanie do poniedziałku ( wiem, dzisiaj nie do pomyślenia) rano i dopiero kupiona w kiosku gazeta :) Później telegazeta tak jak Dargos pisze. Tvp1 strona 237 albo DSF niemiecki i chyba strona 220. Ahh co za czasy. I dopiero potem era internetu
Ja co prawda od 1996 kibicuje i pamiętnych pojedynków z Widzewem czy Atletico Madryt i różne czasy się od tamtego okresu przeżywało z BVB. Najgorszy dla mnie okres to była walka do ostatnich kolejek o utrzymanie w lidze.. ciężko się na to patrzyło.
Człowiek się ostatnio co chwile wkurza ale przychodzi nowy sezon i dalej się łudzi "że może teraz będzie lepiej" - po czym widzi w składzie swojej ukochanej drużyny kilku partaczy którzy powinni co najwyżej grać w średniakach typu Augsburg i ręce opadają.. Tym bardziej szkoda bo co sezon mamy piłkarza w zasadzie z topu który później nam ucieka bo widzi ,że w takim otoczeniu nic nie osiągnie więcej i tak naprawdę przez 3/4 okresu będą oglądać plecy lepiej zarządzanego i nastawionego na sukcesy bayernu.. :/
Ehh no nic ale takie już nasze życie - kibica BVB - jeszcze wiele siwych włosów nam dojdzie, wiele będziemy marudzili a i tak zawsze z nimi będziemy i czekali znowu na tego mistrza :)
Heja BVB!
31 lat tyka od pamiętnego 2:5 na Scheiase. Miałem z BVB wzloty i upadki a teraz po prostu jest obojętność. Ani nie chce mi się oglądać tego badziewia w tv ani się nie irytuje po porażkach jak wczoraj. Mam uśmiech politowania na twarzy. Jedyne co mnie jeszcze trzyma przy tym klubie to wyjazdy spotkania z kumplami i darcie ryja na stadionie i nic poza tym.
Nie oszukujmy się ale nic nie będzie lepiej.
Po pierwsze mamy zarząd, którego jedynym celem samym w sobie są stabilne finanse. Watzke już myśli jak tu opierd….. Bellinghama po sezonie i ile może za niego krzyknąć żeby nie przegiąć pały. Dalej czeka Kobel bo to ze odejdzie do świń jest wręcz oczywiste i tyle. Ich nie interesuje, ze tracimy gwiazdy, ze upadamy sportowo. Maja to gdzieś.
2) Dalej w klubie są ciepłe kluchy pokroju Sammera i Kehla, które nie maja na nic wpływu. Jeśli chodzi o tego pierwszego to w ogóle jest wybryk natury w kwestii zajmowanego stanowiska . On mógłby zająć miejsce Terzica i pociągnąć ten karawan. Ale nie. Zapomniałem jest chory.
3) Trener amator, który nie dość ze jest beznadziejnym szkoleniowcem to jeszcze jest gowniarzem, którym Reus jak chce kręci jak bączkiem.
4) piłkarze pseudogwiazdki którym albo brak umiejętności albo po prostu ambicji by grać godnie mając na uwadze ich zarobki. Ale po co. Nikogo już nie dziwi, ze miernotami są tylko w Dortmundzie, a jak gdzieś już pójdą nagle potrafią grać . Kontuzje? Tylko w Dortmundzie. Poza Dortmundem się zdrowieje.
5) merchandising w Dortmundzie? Dno całkowite. Cramer odprowadzeniu fan shopu i zapotrzebowania kibiców ma mierne pojęcie. Wystarczy porównać sobie z naszym fan shop Koeln Unionu, Gladbach, St. Pauli czy Eintrachtu i widać od razu różnice :-) W Dortmundzie nie ma co kupować
Podsumowując nie jestem kibicem sukcesu ale kibicować dla samej tradycji to można w 1960 Monachium czy St. Pauli a nie w Dortmundzie . Dlatego dla przyjemności pojadę sobie do Berlina na mecz przyjaźniło z FC Koeln :/)
Wyobrazacie sobie gdyby wacek byl bokserem? Zawsze przed walka by gadal jaki to rywal dobry, ze pewnie dostanie becki, ale to nic bo bedzie drugi w tym pojedynku i ze to jakis sukces, ale ogolnie w nastepnej walce tez dostanie zapewne w leb bo jest gorszy i gorzej wyszkolony niz przeciwnik itd itp... no zesz cholera jasna... jak pilkarzr maja sie czuc wiedzac ze ida do klubu, ktory nic od was nie wymaga...
nawet jeśli nie wypalił nowy transfer, Adeyemi, stary transfer, Malen
razem 60 mln euro
to jednak jest coś takiego jak drużyna!!!
ja to określam jako kręgosłup BVB
Kobel
Sule, Hummels(wczeniej tu był Schlotter też niewypał)
Bellingham
Brandt
Moukoko
i pomiędzy nimi nie ma chemii???
to znaczy, że jest źle
niestety, nie wiem od kiedy, ale Jude jest obcym ciałem w tej drużynie
w tym układzie odejdzie chyba w styczniu!!!
oby!!! bo przestał grać!!!
najlepiej gdyby znalazł się u Jurgena, wtedy spałbym spokojnie
Brazo zameldował niedawno braki na pozycji bramkarza od 1.07
czyli co?
Śmiać się czy płakać?
BVB będzie bogatsza o... 140 mln
Bellingham, min. 90 mln
Kobel, min. 50 mln
i co z tego??? zobaczymy za jakiś czas..... być może jeden z pięciu nowych transferów wypali jak Jude i Gregor
ja mieszkam na Obozowej, a na Płockiej pracuję