W meczu inauguracyjnym Ligi Mistrzów w sezonie 22/23 BVB pewnie pokonała klub Kopenhaga FC 3:0. Rywale nie mieli nic do powiedzenia, gdyż widać było zdecydowaną przewagę po stronie Borussii Dortmund. W tym spotkaniu było można odczuć ogromną różnicę poziomu pomiędzy obydwoma ekipami, gdyż kontrola gry drużyny Edina Terzicia była aż nadto widoczna, co potwierdza 61% posiadania piłki.
Już w pierwszych kilkunastu sekundach meczu mógł być wynik 1:0 dla gości, jednak odbitą piłkę za pola karnego tuż obok bramki posłał Zeca. Niewiele minut później znakomite podanie w pole karne otrzymał Modeste, ale nie trafił czysto i futbolówka minęła bramkę o kilka metrów. Kolejne zagrożenie przy bramce przyjezdnych miało miejsce w 28. minucie, kiedy to blisko swojej premierowej bramki w barwach Czarno-żółtych był Ozcan, jednak jego piekielnie mocne uderzenie przeleciało tuż obok lewej strony bramki. Siatka w bramce zatrzepotała w 35. minucie, a zdobywcą gola był Reus, który tak jak w meczu z Hoffenheim pokonał goalkeepera po asyście Brandta. Jednobramkowe prowadzenie nie utrzymało się długo, bo już w 42. minucie kombinacyjna akcja Giovanniego Reyny i Raphaela Guerreiro podwyższyła stan spotkania na 2:0. Jeszcze przed przerwą Duńczycy chcieli wyrównać, ale strzał za pola obronił zastępujący Gregora Kobela, Alexander Meyer.
Druga część spotkania rozpoczęła się od rzutu rożnego dla drużyny ze stolicy Danii, a w rolę bohatera BVB znowu wstąpił Meyer, który odbił silny strzał z volleya zawodnika gości. Już reszta spotkania należała do zawodników Borussii Dortmund, która miała grę pod całkowitą kontrolą. Znakomitą sytuację na strzelenie bramki w 58. minucie miał Brandt, który wyraźnie przestrzelił z zaledwie kilku metrów. Pomocnik ofensywny Czarno-żółtych za wszelką cenę chciał się wpisać na listę strzelców, a jego kolejny strzał sparował bramkarz. Na 99% 3:0 byłoby już w 80. minucie, gdyby młody Moukoko oddał piłkę Brandtowi, który miał tylko stopę do dostawienia, aby strzelić swojego upragnionego gola, jednak po słabym strzale napastnika piłka opuściła plac gry. Ostatni błysk w tym spotkaniu należał do Bellinghama, który po drugiej asyście Gio Reyny w tym meczu wcisnął futbolówkę do siatki. Minutę przed końcem goście zdołali jeszcze zdobyć bramkę honorową, jednak po weryfikacji VAR odgwizdano pozycję spalonego.
Zwycięstwo jest odhaczone, lecz trzeba też patrzeć na to, że mistrz Danii nie należał do najsilniejszych drużyn, z którymi Czarno-żółci będą się mierzyć w tym sezonie europejskich pucharów. Największym zmartwieniem są cały czas kontuzje, przez które trener nigdy nie może być pewny, czy wszyscy zawodnicy z kadry są zdrowi. W dzisiejszym starciu murawę musiał opuścić Hazard, a przed meczem problemy mięśniowe zgłosił Gregor Kobel. Jednak samą grę drużyny należy pochwalić.
Champions League 1. kolejka
Borussia Dortmund - Kopenhaga FC
BVB: Meyer - Meunier, Sule, Schlotterbeck, Guerreiro (86. Rothe) - Ozcan (66. Can), Bellingham - Brandt, Reus (86. Wolf), Hazard (23. Reyna) - Modeste (66. Moukoko)
Rezerwowi: Unbehaun, Coulibaly, Hummels, Papadopoulos, Passlack
Trener: Edin Terzić
Kopenhaga FC: Ryan - Diks (81. Jelert), Khocholava (81. Boilesen), Vavro, Kristansen - Falk Jensen, Lerager - Claesson, Zeca (72. Sorensen), Daramy (60. Haraldsson) - Cornelius
Rezerwowi: Johnsson, Bardghij, Dithmer, Johannesson, Karamoko, Lund Jensen, Mukairu, Stamenic
Trener: Jess Thorup
Bramki:
1:0 Reus (35. Brandt)
2:0 Guerreiro (42. Reyna)
3:0 Bellingham (83. Reyna)
Żółte kartki: Khocholava, Lerager
Sędzia: Francois Letexier
Widzów: 70 700
Fajnie też było zobaczyć pełny Westfalenstadion oraz Hallera na trybunach.