Tajemnicą poliszynela jest to, że Nico Schulz powinien opuścić wicemistrzów Niemiec. Lewy obrońca, który jest związany z BVB do 2024 roku, nie był w stanie wywalczyć sobie miejsca w składzie żółto-czarnych i rozegrał 1332 minuty w 24 meczach w zeszłym sezonie. Borussia nie postawiłaby 29-latkowi żadnych przeszkód, ale wciąż brakuje konkretnych opcji. Teraz Dortmund zwiększa presję na dwunastokrotnym reprezentancie Niemiec.
Według informacji Ruhr Nachrichten, Schulz nie pojedzie na zgrupowanie w Bad Ragaz z pierwszym składem. Obrońca, który po lekkim naprężeniu więzadła w kostce nie uczestniczy jeszcze w pełni w treningu drużynowym, musiałby trenować w Dortmundzie indywidualnie lub z rezerwami.
Ostatnio klub Serie A Lazio Rzym był łączony z Schulzem, ale Igli Tare, włoski dyrektor sportowy, zaprzeczył doniesieniom w zeszłym tygodniu. BVB powinno być gotowe do szerokich ustępstw w zakresie transferu, aby Schulz - czołowy piłkarz na liście płac BVB mógł odejść.
Trener BVB Edin Terzic powiedział po poniedziałkowym treningu, że wszyscy zawodnicy byli otwarcie i szczerze poinformowani o swojej sytuacji i perspektywach - tak samo było w przypadku Schulza. — Nico też zna swoją sytuację – podkreślił Terzic.
Manager piłkarza podkreślił ostatnio, że Schulz wyobraża sobie zmianę klubu, ale nie chce być poddawany presji. — Nico nie grał i nie jest z tego zadowolony i szuka nowego sportowego wyzwania. Jest bardzo otwarty na zmiany. Tak to jest, kiedy coś nie pasuje, kiedy nie jesteś doceniany – powiedział manager Roger Wittmann w programie Bild Intornational. — Ale on nie zamierza się zmieniać tylko dlatego, że się zmieniła się sytuacja. Pójdzie do dobrego klubu, a jeśli to nie zadziała to zostanie.
Już myślałem, że go zagłaskają. W takich sytuacjach tylko presja na zawodnika może spowodować odejście. Trybuny, druga drużyna, kij.....
Dwa lata po 7 mln euro, daje 14. Jest o co walczyć.