Borussia Dortmund wygrywa ostatni mecz w sezonie z Herthą Berlin, tym samym wysyłają drużynę z Berlina do baraży. Już w 18. minucie meczu Belfodil wykorzystał rzut karny i wyprowadził niebieską stronę Berlina na prowadzenie. W drugiej połowie na 1:1 wyrównał Erling Haaland, również strzelając 11-stkę. Do przerwy było 1:1.
W drugiej połowie Borussia Dortmund przejęła inicjatywę i miała więcej szans. W 84. minucie spotkanie, wprowadzony z ławki Moukoko, po genialnej asyście Bellinghama, ustawił wynik na 2:1. BVB wygrała swój ostatni mecz w sezonie 2:1.
Był to także bardzo ważny dzień dla Borussii Dortmund, ponieważ z klubu odeszły dwie legendy, Michael Zorc oraz Marcel Schmelzer. Z klubem pożegnali się także Erling Haaland, Marwin Hitz, Roman Bürki, Axel Witsel, Dan-Axel Zagadou, Marin Pongracic oraz Reinier.
Bundesliga 34. kolejka
Borussia Dortmund – Hertha BSC
BVB: Bürki – Can (Bynoe-Gittens, 46), Akanji, Zagadou (Pongracic, 82) – Witsel (Moukoko, 82), Bellingham – Wolf, Reus, Brandt, Guerreiro – Haaland (Reinier, 90+1)
Rezerwowi: Unbehaun – Schulz, Moukoko, Reinier, Meunier, Passlack, Pongracic, Bynoe-Gittens, Pherai
Trener: Marco Rose
Hertha: Lotka – Pekarik, Boyata, Kempf, Plattenhardt – Tousart, Ascacibar (Jovetic, 88) – Ekkelenkamp (Richter, 46), Serdar (Darida, 56), Mittelstädt (Bjorkan, 65; Boateng, 88) – Belfodil
Rezerwowi: Christensen, Bjørkan, Darida, Maolida, Jovetic, Richter, Prince, Dirkner, Atemona
Trener: Felix Magath
Bramki:
0-1 Belfodil (18., rzut karny)
1-1 Haaland (68., rzut karny)
2-1 Moukoko (84., Bellingham)
Żółte kartki : Ascacibar, Plattenhardt
Sędzia: Tobias Stieler (Hamburg)
Widzów: 80,500
Czas teraz na gruntowną przebudowę drużyny i oby nadzieje pokładane w transferach się spełniły. Zespół należy właśnie budować na takich zawodnikach jak Bellingham, Bynoe-Gittens, Adeyemi, Schlotterbeck, Sule, ale na pewno nie na tych pozostałych co rzekomo grali w piłkę w pierwszej połowie dzisiejszego meczu. Niektórzy z nich nadają się tylko do gry jako zmiennicy, a z częścią to należy się jak najszybciej pożegnać o ile chcemy mieć klasową drużynę. No i trener też do zmiany - znamiennym niech będzie dzisiejsze zachowanie Moukoko, który zupełnie zignorował Rose ciesząc się ze zdobytej bramki.
Znacznie ciekawsza i wymagająca skomentowania wydaje mi się za to przewijająca się w różnych miejscach dyskusja na temat oceny i ewentualnej przyszłości trenera BVB.
Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl w kontekście przebudowy zespołu przed nowym sezonem, to to, że postulowane przez niektórych wyrzucenie Rosego w tym momencie byłoby aktem wielkiej niesprawiedliwości wobec niego. Przychodząc do BVB nie dostał ŻADNYCH wzmocnień. Klub opuścił Sancho, którego sprzedaż była przesądzona już od dawna, a karierę zakończył Piszczek, który mimo 36 lat na karku byłby w dalszym ciągu bardziej wartościowym członkiem zespołu niż parodyści pokroju Meuniera czy Passlacka i zapchajdziury w rodzaju Wolfa i Cana. Zeszłego lata Rose otrzymał ?spadek? po beznadziei Favre?a i skąpstwie (a być może niegospodarności?) Watzkego, uzupełniony ? bo przecież nie wzmocniony ? Malenem. Zimą doszedł jeszcze Pongracić, ale to bardziej wzmocnienie Wolfsburga niż BVB. Jeśli tak na to popatrzeć, to Rose faktycznie nie nadaje się na trenera BVB, bo z gówna bata nie ukręcił, a patrząc na kadrę, to chyba takie zadanie postawiono przed nim przy podpisywaniu umowy. Być może jakiś magik-akrobata z uprawnieniami stolarza meblowego wyciągnąłby z tej zbieraniny coś więcej.
Teraz, gdy idą takie zmiany, gdy już wiemy, że będziemy mieli zupełnie nowy środek defensywy, że wreszcie pojawiły się jakieś perspektywy do gry skrzydłami, wyrzucenie Rosego byłoby niesprawiedliwe, sprzeczne z ideałami ?Echte Liebe?, a również szkodliwe i głupie. Dopiero BVB AD 2022/2023 będzie można nazwać autorskim projektem Marco Rosego, a nie popłuczynami po poprzednikach. I dopiero wtedy ocena tego szkoleniowca będzie miała jakieś merytoryczne podstawy.
Druga rzecz to krótkowzroczność, z jaką krytycy odnosili się do wyborów trenera przy ustalaniu składu. Temat jakości kadry został pokrótce omówiony powyżej, ale problemem była też ilość dostępnych do gry zawodników. Było mnóstwo kolejek, przed którymi lista kontuzjowanych graczy przekraczała 10 nazwisk, a w komentarzach dało się znaleźć płacze, że na ławce albo wręcz w wyjściowym składzie łapali się Reinier, Passlack czy Pongracić. Oczywiście, że nie są to gracze nadający się do gry w BVB, ale, no cóż, jak by to łagodnie ująć, nie było nikogo innego. Istnym kuriozum była nasza ławka w przedostatniej kolejce, gdy ławka była tak nędzna, że znalazł się na niej ten biedny chłopaczyna wypożyczony z Werderu w celu poszerzenia kadry rezerw. W tym samym czasie trener Maasen miał do dyspozycji 14-15 graczy i przegrywał mecz za meczem. Na zakończenie przyjął ?dzięki? takiej polityce kadrowej 6 goli od TSV. To pewnie też jego wina, że nie osiągał wyników lepszych niż środek tabeli? Nie przeszkadzało to jednak różnym ?znafcą? mieć pretensji, że oto na boisku po raz kolejny pojawił Reinier, z którego i tak już nic nie będzie. Toż w ten sposób Rose sabotował klub! Na krzyż z nim! Schulza, którego nieudolność została w jednym z meczów ostro skomentowana przez Bellinghama, też pewnie pchał na boisko na siłę jako swojego pupila, co?
Również przez kontuzje pożegnaliśmy się przedwcześnie z europejskimi pucharami. W żadnym z przegranych meczów nie mieliśmy nawet zapełnionej ławki, więc siłą rzeczy i wyjściowy skład był mocno przypadkowy. Dość powiedzieć, że w jednym spotkaniu w gronie rezerwowych znalazło się miejsce dla Silasa Ostrzinskiego, a lista kontuzjowanych była dłuższa niż dostępnych rezerwowych. Wiecznie ktoś wypadał, wracał i znowu wypadał, albo był ledwie cieniem samego siebie sprzed któregoś tam z kolei urazu, najczęściej mięśniowego.
Wiecie, ilu zawodników zagrało w tym sezonie więcej niż 30 meczów w lidze? Dwóch: Bellingham i Brandt. Dwunastu kolejnych przekroczyło granicę 20 występów. To łącznie 14 graczy jako tako dostępnych na przestrzeni całego długiego sezonu. Z czym do ludzi? W obliczu tych faktów na cud zakrawa, że taka zgraja połamańców osiągnęła drugi najlepszy wynik jako wicemistrz Niemiec w ciągu ostatniego dziesięciolecia (strata do Bayernu wynosi ?tylko? 8 punktów, a lepszy wynik osiągnęła również BVB w sezonie 18/19, kończąc rozgrywki 2 punkty za czerwonymi).
Kilka tygodni temu BVB ogłosiła, że żegna się z wieloletnim głównym fizjoterapeutą Zetzmannem, bynajmniej nie zatrudnionym przez Rosego. Podjęto więc bardzo konkretne działania mające doprowadzić do rozwiązania jednego z najpoważniejszych problemów, z jakimi klub zmaga się już od wielu, wielu sezonów. Ale co tam! Mamy kozła ofiarnego i walimy w niego jak w bęben, bo to łatwe. W komentarzach odzywały się jakieś czubki nazywające Rosego ?siwym bajerantem?, domagające się, żeby trenerem na pełny etat mianować strażaka nie będącego de facto szkoleniowcem, a ostatnio jakiś wyjątkowy przygłup napisał, że Rose powinien sam zrezygnować i byłoby to honorowe wyjście z jego strony. Kochani, przecież to zalatuje mentalem ostatnio zaprezentowanym w Radomiaku przy zwalnianiu Banasika. To jest ten sam stopień niekontrolowanego unoszenia się nad ziemią.
Teraz dochodzi jeszcze sprawa rzekomego konfliktu z niezadowolonym z roli odgrywanej w klubie Moukoko. Chłopak może i dysponuje ogromnym talentem, ale warto pamiętać, że z powodu kontuzji, w tym również mięśniowych (jakże by inaczej w BVB), stracił końcówkę sezonu 20/21 oraz większość okresu przygotowawczego przed zakończonymi wczoraj rozgrywkami. W trakcie sezonu też dwukrotnie wypadał z powodu kontuzji, wracając do pełni sprawności dopiero w połowie kwietnia. Czy to naprawdę takie dziwne, że spadł w hierarchii poniżej kogoś z czternastki bardziej dyspozycyjnych kolegów? ?Przypuszczam, że wątpię?. Ledwie wytrzymywał narzucane obciążenia, a domagał się większej liczby minut. Za co? Bo chyba nie za fakt nazywania się Moukoko i uchodzenia za nowego kogoś-tam w światowym futbolu? A jeśli tak, to tym większy szacunek dla Rosego za studzenie gorącej główki. Nie ma bowiem nic gorszego niż utalentowany dzieciak, który za bardzo uwierzył we własną zajebistość.
A wystarczyło okazać tylko trochę zaufania i dać minuty.
Co do Rose to oczywiście moim skromnym zdaniem, został on kupiony za 6 mln z klubu gdzie dobrze mu szło ale tylko w BL, bo już w Lidze Europy w sezonie 2019/20 w grupie spotkał się z takimi tuzami jak Wolfberger AC i Istanbul Basaksehir.
Z tym oto Wolsbergerem nasz wspaniały trener przegrał na inaugurację rozgrywek grając na własnym stadionie aż 0:4, a Bild porównał ten mecz do czasów hańby w Kordobie na MŚ w Argentynie w 1978r ,gdzie Niemcy przegrały z Austrią 2:3 .Inne media nazwały ten mecz "eurowstydem po niemiecku" twierdząc, że Borussia Moenchengladbach przeżyła najbardziej upokarzający wieczór i była to najwyższa porażka zespołu niemieckiego z austriackim w historii. Dalej czytamy, "że sam bramkarz Sommer był droższy niż cały skład drużyny Wolsberger. I taki to oto blamaż firmował swoim nazwiskiem nasz super trener. Po meczu w wywiadzie powiedział on mediom , że jego zespół nie dorównywał przeciwnikowi pod względem intensywności i ŻE PORAŻKA BYŁA JAK NAJBARDZIEJ ZASŁUŻONA. Coś wam to tłumaczenie nie przypomina ?.
Dodać należy , że zespół Rose zajął w grupie 3 miejsce i odpadł z rozgrywek .Po drodze zdążył jeszcze przegrać w Turcji 1:2 , a w rewanżu w Austrii wygrał "w chwale" 1:O.
W następnym sezonie w Lidze Mistrzów wyszedł z trudnej grupy /2 miejsce/ dzięki wysokim zwycięstwom z Szachtarem Donieck . Z pozostałymi zespołami Real Madryt i Inter Mediolan miał już niekorzystny bilans /remis i porażka z każdym z nich/, no ale trudno się dziwić, a 1/8 przegrał oba mecze z M. City po 0:2 . Nadmieniam, że my graliśmy w następnej rundzie w ćwierćfinale graliśmy właśnie z M. City i przegraliśmy po 1:2 /drużyna prowadzona przez de facto przez strażaka Terzicia nie będącego nawet szkoleniowcem/ -przepraszam za pewną złośliwość. Przypominam sobie bo oglądałem i nasze mecze i Moenchengladbach z City i śmiem twierdzić, że my graliśmy o niebo lepiej ,bo Gladbach prowadzone przez Rose grało słabo i poddali się właściwie po pierwszych 10 minutach .
Dlatego uważam, że wątpliwości co do Rose są zasadne , zwłaszcza jeżeli chodzi o prowadzenie drużyny w pucharach europejskich ale nie życzę mu żle i może to dobry pomysł aby dać mu szanse z nową drużyną Borussii.
Zarząd pewnie go i tak zostawi no bo przecież zapłacili za niego 6mln/ notabene ujawnienie jego transferu w środku sezonu było mało profesjonalne / i oby mu się udało, bo w przeciwnym razie czeka nas kolejny stracony sezon.
Tym niemniej uważam, że krytyczne spojrzenie na Rose za całokształt jego działalności w tym sezonie nie jest całkiem bezpodstawne, bowiem poziom gry się obniżył ,a także wielu zawodników obniżyło po jego wodzą poziom gry, że o taktyce i mentalu w meczach z mocniejszymi przeciwnikami to już nawet nie wspomnę bo wyniki mówią same za siebie.