Borussia Dortmund w spotkaniu 10. kolejki Bundesligi pokonała 1. FC Köln 2:0 po bramkach Thorgana Hazarda i Steffena Tiggesa.
Od początku spotkania goście z Kolonii narzucili swój styl gry, a dortmundczycy ograniczali się do kontrataków. W 16. minucie Mark Uth pokonał Gregora Kobela, ale zawodnik Köln pomógł sobie ręką i arbiter Martin Petersen nie uznał gola. Chwilę później Marin Pongračić stracił piłkę, a Ondrej Duda natychmiast spróbował przelobować Kobela z kilkudziesięciu metrów. Bramkarz BVB w ostatniej chwili zdążył wrócić do bramki i odbić futbolówkę zmierzającą pod poprzeczkę. Borussia rzadko znajdowała się w polu karnym Timo Horna, ale nie przeszkodziło jej to w objęciu prowadzenia. W 40. minucie obrońcy zbyt łatwo odpuścili pojedynek główkowy z Julianem Brandtem, który zagrał do Jude'a Bellinghama, a ten dośrodkował w kierunku niepilnowanego Thorgana Hazarda. Reprezentant Belgii próbował uderzyć głową, co mu się nie udało, ale piłka odbita od jego barku wpadła do bramki obok bezradnego Horna.
Przez długie fragmenty drugiej połowy obraz meczu wyglądał podobnie. Więcej sytuacji stwarzała sobie Kolonia, ale strzały albo nie stwarzały Kobelowi większego problemu, albo były niecelne. W 58. minucie za sprawą dwóch zmian Marco Rose zmienił ustawienie swojego zespołu z 3-4-1-2 na 4-2-3-1. Chwilę później wprowadzony z ławki Steffen Tigges świetnie odnalazł się w polu karnym rywala i wykorzystał dośrodkowanie Juliana Brandta z narożnika boiska, strzelając swojego premierowego gola w oficjalnym spotkaniu pierwszego zespołu BVB. W końcówce rywalizacji Kolonia atakowała już mniej intensywnie, za to kolejne szanse stwarzali sobie dortmundczycy, których nie potrafili wykorzystać. Ostatecznie Borussia wygrała 2:0 i tym samym zachowała pierwsze czyste konto w tym sezonie Bundesligi.
Bundesliga, 10. kolejka
BORUSSIA DORTMUND – 1. FC KÖLN 2:0 (1:0)
BVB: Kobel – Akanji, Hummels, Pongračić (58. Tigges) – Meunier, Witsel, Bellingham, Wolf (70. Passlack) – Brandt (87. Knauff) – Hazard (58. Malen), Reus
Rezerwa: Hitz, Moukoko, Reinier, Maloney, Papadopoulos
Trener: Marco Rose
Köln: Horn – Schmitz (81. Ehizibue), Kilian, Hübers (64. Czichos), Hector – Ljubicic (81. Schaub), Özcan – Duda (59. Kainz) – Uth, Modeste, Thielmann (64. Andersson)
Rezerwa: Schwäbe, Meré, Ostrak, Schindler
Trener: Steffen Baumgart
Gole:
1:0 Hazard (40., Bellingham)
2:0 Tigges (64., Brandt)
Sędzia: Martin Petersen (Stuttgart)
Żółte kartki: Meunier, Bellingham – Schmitz, Hübers, Özcan
Stadion: Signal Iduna Park (Dortmund)
Widzów: 66 709
A naszym największym szczęściem jest Kobel, dzisiaj wygraliśmy tylko dzięki niemu. Mieć takiego bramkarza, to połowa sukcesu, tego brakowało nam od lat. Burki nie dość, że nigdy nic nie wybronił, to jeszcze prokurował sytuacje dla przeciwnika.
Co można jeszcze zapisać na plus? Nieźle zaprezentował się Wolf, kolejną asystę zaliczył Bellingham, Hazard znowu trafił i okazało się, że mamy środkowego napastnika(Tigges).
Dla Brandta i Meuniera nie ma skali, ich dobre zagrania przeplatają się z tragicznymi.
Na minus? Reus marnuje wszystko, Malen nie potrafi nawet utrzymać się przy piłce. Trójka obrońców gra po prostu tragicznie.
Ocena całej drużyny raczej negatywna, aż strach pomyśleć, co będzie w środę z Ajaxem? Jeśli wygramy, to tylko jeśli uratuje nas Kobel i będziemy mieli dużo szczęścia.
nieudacznicy, chociaz pokazują ze każdy z nas moze zagrac kiedyś w Borussi
Podobnie Malen ale ten akurat oprócz szybkości aktualnie nic nie pokazuje. Mnie Brandt wielokrotnie irytował nonszalancją i głupimi stratami. Miał naprawdę słabiutkie mecze. Od przynajmniej dwóch spotkań wziął się w garść i gra bardzo przyzwoicie . Ostatnie wyniki to w dużej mierze jego zasługa /asysty/. Może to typ zawodnika , który jak ma lepszych obok siebie to się "spala psychicznie" . Teraz jak kadra jest jaka jest i dużo zależy od niego gra znacznie lepiej i co najważniejsze przekłada się ta jego gra na tzw. liczby. Oby tak dalej bo trzeba przetrwać ten trudny z uwagi na kontuzje okres. A tak na marginesie, nasz kozak Sancho kolejny mecz na ławie w MU.
Może jeszcze zatęskni za nami...