Borussia Dortmund po emocjonującym meczu pokonała TSG Hoffenheim 3:2. Bramki dla BVB strzelili Giovanni Reyna, Jude Bellingham i Erling Haaland.
Piątkowe spotkanie obie drużyny rozpoczęły z ofensywnym nastawieniem – najpierw Andrej Kramaric trafił głową w słupek, a po chwili Gio Reyna słabym strzałem zepsuł kontrę BVB. W kolejnych minutach pierwszej połowy tempo meczu trochę spadło, a obu drużynom brakowało precyzji pod bramką rywala. Borussia miała przewagę w posiadaniu piłki i w strzałach, ale najlepszą okazję miał Christoph Baumgartner z Hoffenheim, którego próbę zatrzymał Gregor Kobel. Na przerwę obie drużyny schodziły bez bramek.
Zdecydowanie ciekawiej było w drugiej części gry. Goście z Sinsheim rozpoczęli od atakowania BVB, ale to gospodarze strzelili gola. Reyna, który stał się dziś najmłodszym piłkarzem z dorobkiem 50 spotkań w Bundeslidze, oddał strzał z linii pola karnego, po którym Oliver Baumann skapitulował. Dziesięć minut później Kramaric miał świetną szansę do wyrównania, ale z sytuacji sam na sam znów górą wyszedł Kobel. Bramkarz BVB został pokonany chwilę później, gdy Baumgartner wbiegł prawym skrzydłem w pole karne Borussii i precyzyjnym uderzeniem wyrównał stan rywalizacji. Niedługo potem dortmundczycy znów objęli prowadzenie. Jude Bellingham opanował piłkę wybijaną przez Davida Rauma, po czym oddał natychmiastowy strzał lewą nogą, który ucieszył zgromadzoną na Westfalenstadion publiczność. W kolejnych minutach przyjezdni dążyli do wyrównania, co prawie udało się Kramariciowi, ale jego strzał z rzutu wolnego świetnie obronił Kobel. Borussia grała zbyt defensywnie, za co została ukarana w 90. minucie, gdy po rzucie rożnym Kevin Akpoguma zgrał futbolówkę do niepilnowanego Munasa Dabbura, który z bliskiej odległości uciszył stadion. Arbiter Felix Zwayer doliczył pięć minut, a gospodarze ruszyli do ataku. Nie minęła minuta, a w polu karnym Hoffenheim zrobiło się bardzo gorąco. Baumann ofiarnie bronił strzały Mariusa Wolfa i Youssoufy Moukoko, ale wobec kolejnej dobitki Erlinga Haalanda kapitan TSG był bezradny. Goście reklamowali spalonego, ale po analizie VAR sędzia uznał bramkę. Po chwili mogło być 4:2, lecz z bliskiej odległości spudłował Marco Reus. Nerwowa obrona wyniku zakończyła się w 98. minucie i dortmundczycy mogli odetchnąć z ulgą.
Bundesliga, 3. kolejka
BORUSSIA DORTMUND – TSG HOFFENHEIM 3:2 (0:0)
BVB: Kobel – Meunier, Witsel, Akanji, Guerreiro (84. Passlack) – Dahoud – Bellingham (73. Wolf), Reyna (64. Brandt) – Reus – Haaland, Malen (84. Moukoko)
Rezerwa: Hitz, Reinier, Gürpüz, Papadopoulos
Trener: Marco Rose
TSG: Baumann – Akpoguma, Vogt, Posch, Raum – Stiller (46. Rutter) – Geiger (83. Dabbur), Baumgartner (70. Gacinovic) – Bruun Larsen (70. Adamyan), Rudy – Kramaric
Rezerwa: Pentke, Adams, Samassekou, Skov, John
Trener: Sebastian Hoeneß
Gole:
1:0 Reyna (49., Bellingham)
1:1 Baumgartner (61., Geiger)
2:1 Bellingham (69.)
2:2 Dabbur (90., Akpoguma)
3:2 Haaland (90.+1)
Sędzia: Felix Zwayer (Berlin)
Żółte kartki: Dahoud, Meunier – Baumgartner, Posch, Geiger
Stadion: Signal Iduna Park (Dortmund)
Widzów: 25 000
Ale ta gra nie wygląda dobrze... Indywidualności po raz kolejny ratują drużynę, która na ten moment wygląda jak Stoger/pozny Bosz/pozny Favre, tylko z napastnikiem
przecież Ci goście wpisują się IDEALNIE w Polską kopaną.... (mam na myśli prawych obrońców, którymi dysponujemy).
Zastanawia mnie jedna rzecz, mianowicie gdzie się znowu podziały jaja u naszych chłopaków? Do 20 minuty Hoffe zebrało 3 żółte kartki za faule na pograniczu brutalności. Gdzie była jakaś reakcja drużyny? Który z zawodników środka pola jest twardzielem? Delaney? Ahhh jego przecież u nas już nie ma. Mimo 3 punktów nie wygląda to dobrze. Na wyjazdach będziemy męczyć bułę i tracić punkty seriami.